Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2009, 20:32   #19
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Karczma "Pod Ognistym Jaszczurem", Travar

Nadchodził wieczór, a wraz z nim czas zabawy. Powoli zamykano stragany i sklepy. A karczmy i tawerny zapełniały się żądnym rozrywek tłumem. Tak też było i „Pod Ognistym Jaszczurem”, senny w godzinach popołudniowych przybytek, wypełniał się gośćmi pod wieczór...Przede wszystkim mężczyznami różnych ras. Najwięcej było ludzi i orków, następne pod względem liczebności były t’skrangi, potem krasnoludy i elfy. Przedstawicieli pozostałych ras, było niewielu. Zbliżająca się Wielka Gra przyciągała do miasta różnego rodzaju adeptów, w głównej jednak mierze, spragnionych sławy i bogactwa młodych mężczyzn. Mężczyzn którzy uważali, że zawojują świat. Lecz siedząca przy barze Tavarti nie była zbytnio zaczepiana, i to mimo tego, że była jedną z nielicznych klientek karczmy. To jednak nie brak urody odstraszał potencjalnych amantów...Tavarti spoglądając po sali mogła zauważyć, że wielu mężczyzn przygląda się, a ich oczy wyrażały szeroką gamę uczuć: od uwielbienia jej urody, przez zauroczenie i żądzę, do prostackiego rozbierania jej oczami. Tavarti była piękna i bywalcy tego przybytku potwierdzali to zerkając na nią ukradkiem. Powodem ich nieśmiałości, był strój kobiety...Piękna szata która zachwycała i podkreślała urodę Tavarti...Szata która zdawała się mówić: „ta która mnie nosi jest bogatą i wpływową kobietą, nie dla was szaraczki.” Tavarti nie pasowała do karczmy. Była jak orchidea rosnąca na kupie gnojówki. To onieśmielało wszystkich potencjalnych amantów,póki co. Alkohol bowiem dodaje odwagi i odbiera rozum, w zależności od wypitej dawki. A w "Ognistym Jaszczurze" piwa i wina lały się strumieniami w gardła bywalców.
Oprócz Tavarti było też kilka innych klientek: elfka, i dwie ludzkie dziewczyny. Noszące tanie znoszone podróżne spodnie i buty, kobiety nie przypominały Tavarti...Ich urodę skrywał pył drogi, niemyte włosy, stare zużyte kolczugi oraz skórzane zbroje... I blizny: zwłaszcza ludzkiej kobiecie siedzącej w rogu, blizna przecinała twarz. A jednak nie szpeciła, a dodawała drapieżności jej rysom twarzy. Przybyły do „Ognistego Jaszczura” razem z towarzyszami broni. Były inne od Tavarti...ale były też, adeptkami jak kiedyś ponoć ona. Były też podobne do Damarri, śmiałe, głośne i pewne siebie (a oprócz tego dość mocno wstawione).
Obsługa Ognistego Jasczura oprócz barmana, składała się z kilku kelnerek...których głównym atutem były skąpe spódnice i koszule z głębokim dekoltem. A wielkością biustu prześcigały nawet blondynkę ze świątyni Garlen. Ba, niektórym z nich, własne piersi mogły służyć za przenośny taran! Poza tym, nie przejmowały się podszczypywaniem pośladków przez klientelę.
Większość gości zamiast na kelnerkach, skupiała swą uwagę na póki co, na podeście dla muzyków kilku grajków grało na piszczałkach, kitarze i bębenku. Tylko przy niektórych stolikach odbywała się karciana rozgrywka.
Uwaga większości gości skupiła się na pierwszym z klejnotów „Ognistego Jasczura” wkraczającym do sali. Młoda dziewczyna o pięknych brązowych włosach, zaczęła swój taniec, wirując wśród błyszczących tkanin.

Tempo muzyki przyspieszało, podobnie jak jej ruchy...Wydawała się znikać, za ścianą z materiału unoszącego się w powietrzu, by po chwili wynurzyć się topless. Ale to była przerwa... by zgromadzeni goście mogli podziwiać piękno ciała tej tancerki. Po chwili znów znikła za ścianą wirujących tkanin, by po chwili znów pojawić tym razem całkiem naga. Zawirowała w rytm wybijany przez bębny wzbudzając aplauz widowni. Po czym opadły na nią rzucone w górę tkaniny i znikła pod nimi.
Tavarti musiała przyznać że Ognisty Jaszczur miał swą klasę. Występowały tu artystki, a nie tylko dziewczęta których jedynym zadaniem miało być pokazanie swych wdzięków.
Kolejną występującą osobą była Savira. Jej taniec był spokojniejszy i opierał się na ruchach dłoni. Dziewczyna uśmiechała się lubieżnie przesuwając palcami po ciele i szatach, zupełnie jakby była pieszczona, a potem rozbierana przez niewidzialnego kochanka. Ruchy jej dłoni były bowiem bardzo sugestywne. Gdy spadał kolejny skrawek szaty rumieniła sie i uśmiechała wstydliwie, niczym dziewica w ramionach kochanka. Nic dziwnego, że gwizdy aplauzu i wesołe okrzyki towarzyszyły każdemu opadającemu skrawkowi materiału. I prawdziwy wybuch radości, gdy zaprezentowała swą nagości w pełnej krasie.
Kolejna miała być Damarri. Orczyca do występu wyszła uzbrojona w długi kindżał, a Tavarti usiadła w pierwszym rzędzie, bez większego problemu. Gdy podeszła do stolika, siedzący przy nim mężczyźni, skwapliwie ustąpili jej miejsca.
Orczyca zaczęła taniec połączony z nietypową żonglerką długim sztyletem. Ostrze przesuwało się po jej ciele balansując, szybkie ruchy ciałem sprawiały że sztylet przeciął strój orczycy obnażając jej biust, schwyciła sztylet tuż przed upadkiem...wykonała kilka obrotów i półnaga znalazła się tuż przed Tavarti. Posłała dziewczynie łobuzerski uśmiech zanim jej twarz znalazła się tuż przed twarzą Tavarti...i zanim orczyca pocałowała dziewczynę, mocno, namiętnie i z języczkiem. Wzbudzając tym gestem aplauz i wesoły śmiech na widowni, oraz oklaski. Oddaliła się szybko, pochylając się do tyłu i pozwalając by poruszany drganiami ciała, kindżał przesuwał się po jej brzuchu w dolnych partii ciała. Kolejny szybki ruch i sztylet upadając przeciął kolejny kawałek powłóczystego materiału. I znów...tuż przed upadkiem orczyca chwyciła kindżał. Tavarti trudno było zdecydować czy bardziej podziwiać kunszt czy urodę orczcycy...czy gniewać się na nią za ten całus.
Po chwili cały występ Damarri się zakończył, gdy „niesforny” sztylet pozbawił wszelkich szat orczycę. Występ zakończył się oczywiście burzą oklasków, tak jak w przypadku pozostałych występów klejnotów „Ognistego Jaszczura”.
Potem zaś Damarri dołączyła do Tavarti siedzącej przy stoliku. Orczyca zarzuciła na siebie powłóczystą satynową szatę, a niesforne kosmyki rozpuszczonych włosów co chwila odgarniała z czoła.
Grax przyniósł obu kobietom kielichy pełne wina...Damarri upiła łyk mówiąc.- No i jak ci się podoba Ognisty Jaszczur...I jak oceniasz mój występ?

Gdy dziewczęta rozmawiały, jedynie od czasu do czasu zerkając na występy kolejnych klejnotów „Ognistego Jasczura”, do ich stolika podszedł młodzieniec o jasnych włosach i niebieskich szatach. Nie sypnął mu się jeszcze pierwszy wąs na twarzy, ale miecz który miał przy pasie, wyglądał na świetnie wyważony oręż ...Nie pasował tu, Tavarti oczami wyobraźni zobaczyła go na skalistym brzegu...

Tak...zdecydowanie bardziej pasował na bohatera romansu dla nastoletnich dziewczyn, niż na bywalca „Ognistego Jaszczura”.
- A więc...-zaczął dukać.- ...co taka piękna i... szlachetna kobieta... jak ty, robi w... takim miejscu ...jak, to?- następnie obejrzał się szybko za siebie. W kierunku stolika przy którym pospołu siedzieli młody t’skrang w bogato wyszywanej w ryby, acz taniej, długiej szacie z elfem, który pieszczotliwie gładził lekką kuszę. Obaj zauważyli spojrzenie młodzieńca i unieśli kciuki w górę. A Tavarti zaczęła się domyślać, co się działo...Trzech chłopaków z prowincji przybyło do wielkiego miasta, a ona wpadła w oko jednemu z nich. Zapewne nie miał żadnego doświadczenia z kobietami, a tym bardziej z kobietami światowymi...A za taką brał Tavarti. Musiał zebrać w sobie wiele odwagi, by podejść i wypowiedzieć te słowa. Ale widać było, że porad udzielali mu „znawcy kobiet” równie zieloni w tym temacie, jak i on.
Tavarti spojrzała na Damarri. Orczyca próbowała ukryć chichot, a widząc spojrzenie Tavarti dodała bezgłośnie poruszając wargami.- P-R-A-W-D-A-Ż-E-S-Ł-O-D-K-I.
Orczycę najwyraźniej bawiła sytuacja, w jakiej znalazła się Tavarti.

Rozmowę przerwały krzyki, dość głośne...ze stolika obok.
- Na Thystoniusa! Ace, nikt nie ma takiego szczęścia. Osiem zwycięskich partii z rzędu. Ty musisz oszukiwać.- krzyczał masywny jednooki ork w o skórze pokrytej tatuażami i z paskudnie wyglądającej gębą, noszącego krótką kozią bródkę (jakoś jednak nie łagodzącej jego wyglądu).

-Nie przesadzaj...Może Chorrolis mnie dziś lubi.- odparł wesoło mężczyzna, nazywany przez orka „Ace”. Mężczyzna o jasnych włosach i brodzie i ciemnych szatach, z krótkim mieczem przy pasie.- Może jeszcze z dwa rozdania? Grolmak, co ty na to?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 17-06-2009 o 14:23.
abishai jest offline