Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-06-2009, 21:15   #21
Only The Shadow
 
Reputacja: 1 Only The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodzeOnly The Shadow jest na bardzo dobrej drodze
Po słowach Worenna, Razel popadł w zamyślenie. Czół teraz, że wzrok części radnych spoczywała na jego opuszczonej twarzy, w oczekiwaniu, czy podejmie się organizacji wyprawy do Curhan. Na szczęście dla niego, ciszę wyczekiwania przerwała Alesana, sprowadzając zainteresowanie w innym kierunku i dając mu więcej czasu, do względnie spokojnego namysłu nad słowami woja.

Większość radnych początkowo niechętnie słuchała słów Alesany, dodajmy że jedynej kobiety na owym zgromadzeniu. Po zakończeniu wypowiedzi, wielu jednak oddało głos aprobaty dla jej krytyki planu podróży do Curhan.

Wszyscy wysłuchali Altaira w pełnym milczeniu, gdyż przedstawiał on im wreszcie dokładniejsze informacje o rannych. Co prawda, wieści te znała połowa wioski, jednak czym innym było zasłyszenie plotki od baby przy straganie, a czym innym usłyszenie relacji opiekującego się nimi druida.

Rada druida wydała się odpowiednia dla sporej części zgromadzonych, gdyż jej zastosowanie nie wymagało od nich zbyt wiele.

Chłopi rozważali teraz przez moment co poczynić, dzięki czemu zapadł względny spokój i chwilowo nikt nie zgłaszał propozycji. W chwilę potem ponowny chaos do narady wprowadziło silne uderzenie o drzwi budynku. Ardaval podszedł do drzwi i szybkim ruchem otworzył je do wewnątrz, a na podłogę, pod naporem swych towarzyszy stojących na burzy, upadł jeden z chłopów, tłukąc przy okazji trzymaną w ręku szklankę. Tego dla przewodniczącego Rady było za wiele. Własnoręcznie chwycił człowieka za skraj łachmany i wyrzucił z izby:
-Jeszcze jeden dureń zakłóci nasze obrady, a jego głowa zawiśnie na palu, razem z tymi co już są tam powywieszani!

Incydent oderwał na chwilę uwagę zebranych od sprawy, a gdy wszyscy powrócili do obrad, przemówił Razel:
-Jeśli taka jest wasza wola, mogę zorganizować wyprawę do Curhan. Wydaje mi się jednak niebezpieczne wypytywać mieszczan o tych rycerzy. Byłoby to chyba zbyt dziwne i nasłało na nas podejrzenia. Skąd chłopi mieliby się nagle interesować tymi rycerzami? Pamiętajcie też, kto wygrał bitwę, kto nabił głowy na pale i kto stąd odjechał. Jeśli oni dowiedzą się, że wysuwamy nos poza nasze chałupy, wrócą tu i nie wstrzymają się przed wyrżnięciem nas tak, jak tamtych zbrojnych.
Moja rada, częściowo zgodna ze słowami poprzedników, jest teraz taka: wyleczyć rannych i zamknąć ich pod kluczem, nie przedstawiając się i nie mówiąc, z jakiej wioski jesteśmy. Nie odzyskali dotąd przytomności i jasności umysłów, tak więc z dużą szansą nie wiedzą, gdzie ich zaniosło w ucieczce przed tamtymi. Dalej należałoby...
Tutaj karczmarz zawahał się, a wreszcie spuścił wzrok, nie wiedząc co powinien dalej powiedzieć.
-No co dalej, co dalej karczmarzu?
Drwiący głos jednego z ludzi przetoczył się po sali. Uran, chłop ubrany w ciemne, grube futro przypominające baranie, z oczami ciemnymi jak węgle i równie czarnymi, rozczochranymi włosami wstał z miejsca i ukłonił się teatralnie zebranym:
-W moim odczuciu, nie mamy prawa ryzykować życia naszego, naszych dzieci i kobiet. - tutaj uśmiechnął się koślawo do Alesany - Musimy wybrać w tym wypadku drogę rozsądku, choć nie jest ona przyjemna. Trzeba nam zabić dwójkę rannych, tak jak miało się stać za sprawą tamtych panów. Jeśli wszystko będzie w ich oczach wyglądało na robotę skończoną i nikt z nas nie będzie już dłużej węszył w tej sprawie - nie będą mieli powodu nas za nic karać. A i druga strona i tak nic nam już nie zrobi, bo nie zachowa się żaden ich świadek.
Słuchaczom spodobał się jego pomysł, jednak większość z nich spuszczała głowy z zakłopotaniem, nie chcąc wyrazić aprobaty dla pomysłu, uderzającego gdzieś w ich sumienia.
-Oczywiście zwiesimy umrzyków z pali. Ale za jakiś czas, jak sprawa przycichnie, a i my zyskamy pewność, że nie wróci tutaj ktoś do kontroli, czy aby trupy ciągle wiszą. Wyprawimy też solidny pogrzeb dwójce zmarłych po bitwie. Tak dyktuje rozsądek i troska o nasze rodziny.
Po tych słowach kilka osób zaczęło bić mówcy brawo, umilkli jednak, gdy reszta nie podzieliła do tego stopnia ich podziwu dla słów Urana. Faktem jednak było, że przynajmniej częściowo zgadzano się na ogół z nową propozycją rozwiązania problemu - drastyczną, ale jak się wydawało bezpieczną.
 

Ostatnio edytowane przez Only The Shadow : 14-06-2009 o 22:11.
Only The Shadow jest offline