Amaryllis Vivien Seracruz
Potrząsnęła tylko z politowaniem głową nawet nie siląc się na odpowiedź na żadną z wypowiedzi Mistrzów Fundacji.
Po chwili wstała obrzucając Siergieja ponurym spojrzeniem, z poirytowaniem roztarła czoło samymi koniuszkami palców. - Róbcie, co chcecie. Mam badać to pieprzone jezioro włażąc na teren Garou? Zgoda. Ale, do jasnej cholery, jesteście kretynami, jeśli sądzicie, że znowu znajdując na swych terenach nieproszonych gości puszczą ich z życiem. A jeżeli to zrobią, to są większymi idiotami, niż nawet wy. Siergiej! Zamiast biadolić rusz no dupę i idziemy, im szybciej pójdziemy zginąć, tym szybciej zwolnią się miejsca w Fundacji, więc ruchy...
Po tych słowach wręcz przesiąkniętych jadem i cynizmem Amerykanka opuściła salę.
__________________ Co? Zwiesz dekadentami nas i takoż nasza nację?
Przyjacielu, ciężko myślisz, w innych czasach miałbyś rację.
Czyżbyś sądził, żeśmy tylko tępo w siebie zapatrzeni?
Nie wiesz, lecz to się nazywa ironia i doświadczenie. |