Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-06-2009, 13:21   #23
Xilar
 
Xilar's Avatar
 
Reputacja: 1 Xilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodzeXilar jest na bardzo dobrej drodze
Darkel zastanowił się przez chwilę. Dał znak karczmarzowi, że to wszystko, po czym opuścił karczmę. „Hmm ciekawe czy będzie w stanie mi pomóc.” Darkel wyszedł z miasta bramą kierującą na wschód.” Dobra. Ale którędy teraz…”
-Dzień dobry!- powiedział niski piskliwy głosik.
Darkel rozglądnął się, ale nikogo nie widział.
-Co tu robisz?- znowu ten sam głos tym razem jakby z dołu.
Darkel spuścił wzrok i zobaczył dziecko. Była to mała dziewczynka, na oko miała z 7 wiosen. Miała na sobie futrzaną kurtkę i czapkę, chyba ze skóry wilka. Charakterystyczne były w niej dwie rzeczy. Szeroki uśmiech, świadczący o dość szczęśliwym dzieciństwie oraz wisiorek na szyi, przypominający ludzką postać.
-Co robisz?- znowu zapytała
-Szukam drogi, wiesz może którędy stąd na jezioro?
-Idziesz do Aya?
-Skąd wiesz? -zapytał zaskoczony Darkel.
-Bo nad jeziorem nie ma nic ciekawego… oprócz jego domu. Chodź zaprowadzę cię…
Mała poleciała przodem, a Darkel poszedł za nią.
Po drodze naszła go refleksja. ”Ehh ale zazdroszczę tej małej. Taka szczęśliwa, bez troska, widać, że nie ma żadnych problemów… Nie to, co ja… te ciągłe ataki, wizje… Ehh”
-Ruszaj się, bo zamarzniesz-krzyknęła wesoło- Już niedaleko…
Po chwili Darkel rzeczywiście zobaczył jezioro. Miało kształt łzy i było zupełnie zamarznięte. Po prawej wśród drzew stała mała chata, z komina unosił się dym. Dziewczynka weszła pierwsza, a gdy tylko Darkel przekroczył próg, jakaś postać skoczyła do niego i wbiła mu w ramię jakieś ostrze. Pchnięcie było tak mocne, że przeszło na wylot ramienia Darkela i ostrze wbiło się we framugę drzwi. Wtedy Darkel usłyszał gość groźnie brzmiący głos:
-Nie oddam wam jej demony, prędzej zginę, ale nie oddam…
Darkel znieruchomiał. Wiedział, że jedno nie właściwe słowo i następne ostrze przeszyje jego pierś. Zaczął powoli, uważnie ważąc każde słowo:
- Nazywam się Darkel, przychodzę tu po…
-Po moją wnuczkę? Ha! Zaraz zginiesz diabelski pomiocie…
-Nie! Przychodzę tu po pomoc…
- A cóż ja mogę pomóc takiemu diabelskiemu nasieniu?
Darkel odetchnął głęboko. Ostrze coraz bardziej mu wadziło.
-Chodzi mi o rytuał „Segmentu”…
Wyraz twarzy starca gwałtownie się zmienił, widać, że było mu głupio:
-Najmocniej przepraszam cię panie. Moje amulety zaczęły szaleć gdy zobaczyłem cię z moją wnuczką. Myślałem, że chcesz mi ją zabrać. Nie spodziewałem się, że przyjdziesz po pomoc. Dawno nikt mnie nie prosił o rytuał „Segmentu”. Daj opatrzę twoją ranę…
Po chwili Darkel siedział już z opatrzoną raną a mężczyzna przygotowywał wszystko, co konieczne do rytuału. Odprawił wnuczkę do miasta. Po czym zaryglował drzwi
-Kochane dziecko. Tylko ona mnie odwiedza. Reszta rodziny uważa mnie za wariata. Ehh, jacy oni są… Dobra szkoda czasu. Widzę, że swoje lata już masz, więc niewiem czy Ci ten rytuał pomoże…, ale nie powinien zaszkodzić.
„Robił to samo, co pamiętam z dzieciństwa, taki sam krąg, takie same znaki, tyle, że igły zdecydowanie dłuższe. Aby wzmocnić działanie, mężczyzna wypalił mi rozgrzanym ostrzem po 3 linie na każdym przedramieniu. Gdy igły się dopaliły straciłem przytomność. Obudziłem się tuż przed zmrokiem. Zebrałem się moje rzeczy. Podziękowałem i wyszedłem.”
-Ciekawe czy to mi coś pomoże, a i na jak długo… I co dają te linie?
Darkel popatrzył na wypalone znaki na przed ramionach.
-No nic, trzeba wracać… Prawie zapomniałem, spotkanie w koszarach. Jak się ten facet nazywał? Chyba Jan… Na miejscu poszukam Vratyasa albo Hario, może któryś z nich będzie już coś wiedział...
Po dość szybkim, jak na warunki zimowe, biegu znalazł się w koszarach gdzie dostrzegł Vratyasa.
-Mam nadzieję, że się nie spóźniłem…
 
Xilar jest offline