Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-06-2009, 21:36   #102
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Odkrycia jakie Tengir dokonał były mało znaczące. Jakieś flakoniki z płynami, magiczny patyk...różdżka zdaje się. Pewnie przydatne, ale...nie posuwały śledztwa nawet o cal naprzód.
Jedyne wnioski jakie wysnuł Tengir to takie, że zanim niedawno zmarły druid osiadł na stałe, był awanturnikiem. I że nie należy pchać palców w ciemno, bo zawsze znajdzie się coś co zdecyduje się za nie capnąć.
Liadon i Carmellia wzięli zwłoki Sedary na prowizoryczne nosze. Czarnoksiężnik przyznał w duchu, że on na taki pomysł by nie wpadł. Z drugiej strony nie był człowiekiem lasu...
Załatwiwszy sprawy dzielne grupa wywiadowcza, zawróciła na pięcie i udała się z powrotem, za przewodnictwem przede wszystkim Carmelli i Liadona niosących zwłoki przewodniczki.
Tengir musiał w duchu przyznać, że dobrze iż jego „opiekunka” również się tu znalazła.
Bez Carmelli, dzielna drużyna zapewne długo błąkałaby się po lasach.
W drodze Tengir podszedł do idącej przez las asimarki... dlaczego? Bo miał pretekst by usłyszeć jej głos i spojrzeć jej w oczy. Gdzieś w głęboko w sercu, chaotyczna natura czarnoksiężnika przeklinała to irracjonalne uzależnienie od Astearii. Niemniej przy niej, ów głosik zdawał się być piskiem myszy pod miotłą.
- Więc? –spytał.- Co sądzisz o tym druidzie?
- Jak na druida jest nerwowy - stwierdziła po chwili zastanowienia zerkając na niego - ale to może jego reakcja na to, co stało się jego poprzednikiem. Przybył tu dziwnie szybko, choć jego wersja z kwiatem czy tam roślinką jest do przyjęcia... No i wydaje mi się, że jego nastawienie do Południowych Dębów nie jest takie jak powinno, ale to już problem burmistrza.
Nie tylko druid denerwował się. Pod wpływem spojrzenia czarodziejki, Tengirowi od razu zaschło w gardle. Chrząknął cicho, by pozbyć się flegmy z gardła, następnie rzekł.- On zachowywał się jakby...obawiał się ataku z naszej strony. W każdej chwili gotów do obrony. Może to i logiczne, ale...coś mi tu nie pasuje. Po lesie włóczy się elfka z bandą gnolli, a on mówi nam że przebywanie w lesie jest dla nas niebezpieczne...Zupełnie jakby chciał się nas jak najszybciej...pozbyć?
- To... możliwe... - Astearia założyła niesforny kosmyk włosów za ucho i przygryzła w zamyśleniu wargę. - Czy to możliwe, żeby Nilven był w zmowie z Amrą? Raczej nie, to brzmi zbyt nieprawdopodobnie. Ale możliwe jest, że druid znalazł coś ciekawego w domu i chciał to jak najszybciej sprawdzić.
Aasimarka zamilkła na chwilę marszcząc brwi i wodząc nieobecnym wzrokiem po najbliższych drzewach.
- To wszystko jest dziwne - stwierdziła po chwili. - Mamy złą albo obłąkaną elfkę rządzącą grupą gnolli. Mamy druida, który ni z gruszki ni z pietruszki przybył na miejsce starego... Niewątpliwie ich wszystkich łączy jakaś tajemnica.
- Nie wierzę, by Amra rządziła gnollami.- odparł czarnoksiężnik kręcąc głową w zaprzeczeniu.- Zwłaszcza tymi. To nie byli byle łupieżcy. Mieli maga w swych szeregach. Tacy nie posłuchaliby niezrównoważonej emocjonalnie elfki. Musi być ktoś jeszcze... ktoś komu chaos związany ze śmiercią Aramila i poczynaniami elfki jest na rękę. Ktoś kto to wszystko zorganizował i trzyma nad tym subtelną kontrolę. Powiedz mi, gdybyś była na miejscu Amry, w jaki sposób zemściłabyś się na Południowych Dębach?
- Sama nie wiem... zrobiłabym coś, co zabolałoby ich najbardziej - stwierdziła zatrzymując się gwałtownie. Spojrzała mu prosto w oczy. - Jeśli jednak weźmiemy pod uwagę twoją hipotezę o kimś "trzecim" to wszystko zaczyna mieć jakiś sens.
- Ale nie strzelałabyś z krzaków do pojedynczych osób, prawda?- rzekł Tengir uśmiechając się i czerwieniąc jednocześnie. Czemu Astaeria miała takie piękne oczy? Opanował się w końcu i wyłuszczył swoją teorię.- Jest wioska rządzona od pokoleń przez jedną rodzinę. Źle czy dobrze...to nie ma znaczenia. Ważne, że ludzie się do tego przyzwyczaili, i nie chcą zmian. Wtedy trzeba zrobić coś strasznego, co podważy zaufanie do burmistrza. A wtedy ludzie poczną szukać nowych wybawców, którzy uratują wioskę i przejmą rządy, podporządkowując osadę organizacji, która wywołała owe kłopoty...Tak postępuje ...Czarna Sieć na przykład.
Kobieta uniosła lekko brwi zdziwiona reakcją czarnoksiężnika, ale odwróciła wzrok czując, że i ją palą policzki. Jeszcze nigdy się nie zdarzyło by ktoś tak zareagował.
- Czarna Sieć? - Spytała próbując zebrać myśli. - Cóż, nie mamy na to dowodów, ale nie możemy i tego wykluczyć... Tyle, że nadmiar hipotez nie zbliża nas do rozwiązania łamigłówki. Na dobrą sprawę nie mamy nic pewnego.
Tengir nerwowym ruchem potarł bliznę.- Tak, zdaję sobie z tego sprawę...Ciekawe jak burmistrz zareaguje na wieść o nowym druidzie.
-Swoją drogą...jedna sprawa mi dotąd umykała.- Tengir zatrzymał się i rzekł.- Asteario, czemu Amra nie wzięła wtedy bransoletki. Rozumiem, że powstrzymałabyś ją przed zabiciem burmistrza, ale ów przedmiot mogłaby wziąć bez problemu, prawda? Czemu tego nie zrobiła?
- Kiedy weszłam do gabinetu Amra szarpała się z Greą. - Astearia zmarszczyła brwi starając się przypomnieć sobie wszystkie szczegóły wczorajszego zajścia. - W końcu Amra ją puściła, a Grea powiedziała, że elfka przyszła tutaj, bo "chciała ich zabić i ukraść bransoletkę". A później pojawił się ten jej kot... Amra po prostu wyszła mówiąc, że gówno mnie obchodzi, co ona robi. To dziwne. Miała nade mną przewagę, ale bransoletki nie zabrała, choć mogła. Nie sądzę by Grea kłamała, bo gdyby tak było to nie wskazałaby wtedy tej jednej konkretnej rzeczy. Powiedziałaby raczej, że chciała ich okraść. Hm... Wiesz, kiedy wrócimy do Dębów pójdę porozmawiać z Ferdinandem. Może on był świadkiem rozmowy Amry z burmistrzem ?
- Oby Risha znalazła obozowisko gnolli. Myślę, że to stwory wyjaśnią nam więcej niż elfka. No i...-Tengir zacisnął dłoń w pięść.-...powinni się przekonać co to znaczy: być ofiarą napadu.
- Wszystkiego dowiemy się kiedy dotrzemy na miejsce - stwierdziła spokojnie i uniosła dłoń jakby chciała go jakoś pocieszyć czy uspokoić, ale po chwili zrezygnowała z tego. - Tengirze... Nie trać sił na bezsensowną złość. Wierz mi to wcale nie pomaga.
- Wybacz, widziałem za dużo spacyfikowanych wiosek....A po takich widokach człowiek ma koszmary.- westchnął czarnoksiężnik, po czym uśmiechnął się mówiąc.- Dziękuję Asteario, za wysłuchanie mnie. Łatwiej mi poukładać myśli... i teorie, gdy z kimś je omówię.
Nie był to jedyny powód rozmowy z czarodziejką, ale przecież czarnoksiężnik, nie mógł powiedzieć jej prawdy.
Kobieta uśmiechnęła się życzliwie.
- Przykro mi to słyszeć - stwierdziła z szczerym współczuciem w głosie. - Jeśli będę mogła ci jeszcze kiedyś pomóc... nigdy nie odmówię.
Tengir uśmiechnął się nerwowo pocierając kark. Słowa czarodziejki obiecywały tak wiele...zbyt wiele jak na wybujałą fantazję czarnoksiężnika. Na szczęście Tengir zdawał sobie sprawę z nierealności co śmielszych z jego pomysłów. I dobrze...obecne stosunki z czarodziejką były bezpieczne dla obojga z nich. Dalsza rozmowa, musiała poczekać. Zbliżali się bowiem do Południowych Dębów.

Pojawienie się ze zwłokami Sedary oczywiście wzbudziło poruszenie w osadzie. Ale tego Tengir się spodziewał, opowiadając o napaści Amry na nich i spotkaniu nowego druida.
Pominął w swych opowieściach, fakt przeszukania druidzkiej sadyby.
Z ulgą i jednocześnie zainteresowaniem przyjął fakt, że Sedara nie była członkinią tutejszej społeczności. Z ulgą, bo obyło się bez scen z płaczącą matką oskarżającą ich o bycie przyczyną śmierci ich córeczki. Z zainteresowaniem, gdyż Sedara okazała się być najemniczką Kosefa. Interesujący fakt, świadczący o tym, że ją wynajął, zanim zginął druid.
W jakim celu ich wynajął? I kim był ten cały Kosef?
Tengir był coraz bardziej tego ciekaw, ale wpierw... ruszył wraz z resztą drużyny do karczmy.
Widząc tylko Rishę i jej towarzyszy Tengir rzekł.- Pogadamy po obiedzie...To dobry czas na wymianę informacji.
Podał czarodziejce znalezione przez siebie przedmioty ze słowami.- Możesz je zidentyfikować? Ja...cóż...muszę załatwić, jedną sprawę. Zaraz wrócę.
Po czym udał się w kierunku pokoi...Sprawą którą chciał załatwić, było skontaktowanie się z jego „osobistą informatorką”, jak w myślach określał Marie. Czarnoksiężnik był osobą z praktyczną z natury. I lubił łączyć przyjemne z pożytecznym.
Czarnoksiężnik zdybał pokojówkę w jednym z pokoi. Tengir zaszedł dziewczynę od tyłu...właśnie zmieniała pościel. Objął Marie w pasie i przycisnął do siebie szepcząc jej do ucha.- Cudownie pachniesz, wiesz?
Marie krótko pisnęła ze strachu, rozpoznała jednak Tengira, jej ciało przestało więc być naprężone...
- Dziękuje - odparła wyjątkowo chłodno, nie przerywając wykonywanej czynności.
Tengir wyczuł zmianę tonu w jej głosie, więc i irytację. Jednak mimo to nie wysunęła mu się z objęć. Co mu chciała przekazać tą postawą? Ciekawiło go to. Więc nadal trzymając dziewczynę w objęciach spytał.- Stało się coś?
- Ano stało – wymamrotała Marie, wciąż nic sobie z obecności mężczyzny nie robiąc. Mało tego, szturchnęła go lekko łokciem.
- Nie pracuję za darmo... - w końcu wymamrotała.
-Aaaa tak.- uśmiechnął się Tengir, ucałował w ucho dziewczynę.- Czemu po prostu mi nie powiedziałaś. Głupio mi było rano płacić, po tym co powiedziałaś leżąc u mnie na łożu.
- No wiesz... - Powiedziała, choć Tengir tak naprawdę chyba nie wiedział. Za to wciąż ją obejmował, a ona wciąż łopotała prześcieradłem na łożu...
- Pomożesz? - Spytała juz bardziej łagodnym tonem mając na myśli wspólne rozpostarcie prześcieradła - I mów co cię do mnie ponownie sprowadza kotku, czyżbyś się stęsknił?
-Zdecydowanie... jak już wspomniałaś, jesteś wiele warta. I zgadzam się w tej kwestii.- rzekł czarnoksiężnika pomagając dziewczynie, dość niezgrabnie, ale z entuzjazmem. Rozścielanie prześcieradeł, to nie było to w czym Tengir był dobry. Jednak Marie doceniła jego starania, gdyż wszelki ślad niechęci znikł z tonu jej głosu.
- No wiesz... ja w sumie też - Uśmiechnęła się w końcu do niego czarująco i lekko przygryzła na moment wargę.
Tengir się uśmiechnął w odpowiedzi, po czym rzekł.- Wiesz, chciałem cię poznać bliżej, twoją przeszłość...twoje...-przez chwilę czarnoksiężnik gapił się na biust dziewczyny, po czym opanowawszy się dodał.- twoje poglądy. Poznać ciebie bliżej
Marie milczała zaskoczona tymi słowami, więc Tengir spytał.- Urodziłaś się tutaj?
- Tak, urodziłam, a co? - Poprawiła wyjątkowo powoli kosmyk włosów, wyraźnie znowu zaczynając kokietować Tengira. Zdawało się również, że zauważyła, gdzie mężczyzna przez chwilę patrzył...
Tengir oparł się o ścianę i patrzył na dziewczynę, napawając się jej urodą...i nie tylko. Czuł jak jej sztuczki działają na niego. Mimo iż tyle zamtuzów odwiedził, nie uodpornił się. Zarówno Marie jak i Riviella wykorzystywały to, choć każda na inny sposób.- Jakie miałaś dzieciństwo?
- Ojej, czy to przesłuchanie? - Zaśmiała się, opierając dłonie na biodrach, po czym odezwała dosyć nietypowo - A co byś chciał usłyszeć? Że miałam parszywe, ojciec pijak a matka lafirynda, wiec siłą rzeczy i ja nią zostałam?. Nie Tengirze, dzieciństwo miałam bardzo udane, a robie co robie, bo... to lubię.
Tengir miał zamiar powiedzieć.- Chciałbym usłyszeć prawdę.- ale nie zdążył. Marie zrobiła parę kroków do mężczyzny, po czym spojrzała jemu prosto w oczy.
-Nie...szczerze mówiąc to właśnie chciałem usłyszeć. Że miałaś szczęśliwe dzieciństwo.- uśmiechnął się Tengir.
- A u ciebie?. Również było spokojne?- spytała Marie będąc blisko, bardzo blisko Tengira.
Czarnoksiężnik położył dłoń na policzku dziewczyny i delikatnie pieszcząc skórę rzekł.- Ja miałem za ojca oficera...ale dzieciństwo miałem okropne. Ta blizna na twarzy jest po nim pamiątką i nie powstała w wyniku wypadku.
- Biedactwo - Marie szepnęła nieco zadziornie, po czym... ucałowała bliznę Tengira - Już lepiej? - Spytała wyjątkowo wymownie trzepocząc rzęsami, a na jej ustach pojawił się narastający uśmiech.
-Przy tobie zawsze.- uśmiechnął się Tengir, spojrzał na nią, a jego wzrok przyciągnął dekolt dziewczyny.- Chyba nie masz mi za złe, że chcę cię poznać dogłębnie?
- Ty świntuchu... - Szepnęła rozbawiona Marie i zachichotała juz głośno - Ja ci dam dogłębnie...
-W sumie liczyłem na to, że dasz.- zażartował Tengir obejmując dziewczynę w pasie.
- Tylko ci jedno w głowie co? - Zamruczała i pocałowała namiętnie Tengira drapiąc pazurkami po jego torsie - Teraz jednak skarbie nie mogę, musze sprzątać i tak dalej...
-Szczerze powiedziawszy, naprawdę bym cię chciał lepiej poznać.- odparł Tengir oblizując wargi po tym namiętnym pocałunku.- Zobaczyć gdzie mieszkasz, jak ci się żyje... Posłuchać opowieści z dzieciństwa i plotek.
- Mam na zapleczu malutki pokoik, chcesz to wpadnij czasem, tylko uważaj na Dagnal, ona cięta na mnie zołza strasznie, i lepiej żeby nie wiedziała o naszych... rozmowach - Parsknęła na końcu śmiechem.
Trochę to komplikowało sprawę, czarnoksiężnik chciał lepiej poznać osadę i jej ludzi... Myślał, że dziewczyna mieszka poza karczmą. Tengir podszedł do dziewczyny i objął przyciskając do siebie i szepnął jej do ucha.- Kiedy mógłbym tam wpaść?
- Co wieczór, po kolacji... - Nagle ręka Marie znalazła się na kroczu Tengira, gładząc materiał spodni, a w oczach kelnereczki pojawił się znajomy blask pożądania - Jeśli jednak chcesz, możemy nadal się spotykać w twoje izbie...
-Raz chciałbym odwiedzić ciebie.- przy ostatnim słowie Tengir niemal pisnął. Musiała wyczuć...napięcie materiału, rosnące pod jej dotykiem.
Na ustach Marie pojawiło się wyraźne zadowolenie. Lekko zacisnęła i poruszyła dłonią...
- Marie! Długo jeszcze będziesz się tak guzdrać? - Do uszu obojga dotarły z parteru znajome wrzaski. Dagnal.
-Zamówić ci jakieś konkretne wino?- spytał czarnoksiężnik. Odsunął się od Marie by nie robić dziewczynie kłopotu u krasnoludzicy.
- Bardzo chętnie. Zdam się na twój wybór - Marie nic sobie z wrzasków szefowej nie robiąc zbliżyła się jeszcze na chwile do Tengira i tym razem delikatnie pocałowała go w usta.
Nie bardzo potrafił zrozumieć zachowanie Marie, ale podobało mu się. Gdyby jeszcze mógł wyczuć gdzie u Marie kończy się gra, a gdzie widać jej prawdziwy charakter. Wieczór z nią spędzony będzie miłą odskocznią od braku rozwiązań i stanu ciągłego zagrożenia. I może być obfity...w informacje.
Załatwiwszy tą sprawę, wrócił do reszty grupy. Później był obiad, podczas którego Tengir starał się skupić na machaniu sztućcami. Ciągłe rozmyślanie o całej tej sprawie, źle wpływało na pracę jego żołądka. A po posiłku opowiedział ogólnie o wyprawie do chatki druida.
- Wyruszyliśmy z przewodniczką która była jednocześnie naocznym świadkiem miejsca zbrodni. Już z nią nie porozmawiacie. Nie żyje, ale o tym później. Druid zginął w makabryczny sposób, nie dość że przyszpilony strzałami to jeszcze z poderżniętym gardłem i uciętymi dłońmi oraz palcami. Jednym słowem, ktoś mocno Aramila nienawidził, lub też miał powód by uczynić zbrodnię...wstrząsającą. Od tego czasu, Amra szaleje po lesie, atakując mieszkańców wioski. Nie ma dowodów, że Amra zabiła druida, ale z pewnością wyładowuje agresję strzelając do miejscowych. Zabiła naszą przewodniczkę na naszych oczach, wrzeszcząc coś o podłych gnidach i zabiciu nas wszystkich. Odkryliśmy też, że chatka ma nowego właściciela. Druida Nilvena, filozofa z upodobania, furiata z charakteru. Za łatwo go urazić jak na człowieka będącego w równowadze z naturą. W każdym razie Nilven uporządkował już miejsce zbrodni. I nie znaleźliśmy niczego co mogłoby przybliżyć okoliczności śmierci druida. Wiem tylko, że był stary i zanim objął stałą posadę, był poszukiwaczem przygód. Co świadczy o potędze jego mordercy...lub morderców.
Tengir nie wspomniał grupie o swej hipotezie i o innych pomysłach, które omówił z Astearią.
Uznał bowiem, że ma zbyt mało dowodów, czy nawet poszlak, by formułować tak daleko idące wnioski. Rzekł więc.- I jeszcze jedno, Riviella wymyśliła plan złapania Amry.
Spojrzał na paladynkę, uznając że sama powinna przedstawić swój pomysł.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 24-06-2009 o 13:11.
abishai jest offline