Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-06-2009, 22:05   #359
Blacker
 
Blacker's Avatar
 
Reputacja: 1 Blacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputacjęBlacker ma wspaniałą reputację
Choć zdawałoby się, że drużyna nie zdoła dojść do żadnego konkretnego porozumienia w sprawie posągów, najwyraźniej udało się im dogadać po drugiej stronie. Choć szarpstile zaczęły już powoli wygrzebywać się spod pni nie miały zbyt wielkich szans by dopaść jego lub Sathema. Drużyna z drugiej strony mostu dała im znać poprzez rytmiczne uderzanie w barierkę mostu. Wydawało mu się, że dźwięki układają się w wezwanie, ale nie mógł być tego pewien. Na szczęście Flafie potwierdziła jego domysły i wraz z likantropem ruszyli biegiem na drugą stronę Mostu Bez Odwrotu

Na drugą stronę dobiegli bez problemów. Uzjel spodziewał się co najmniej, że ktoś przypadkowo spowoduje opuszczenie mostu gdy będą przez niego biec. Najwyraźniej jednak albo stwórca nie miał jak zadziałać, albo nie chciał się na razie ujawniać. Na razie... Możliwym było, że poświęcił możliwość zdobycia duszy za zadanie poboczne tylko po to, by zaskoczyć ich przy drugiej części zadania. Nie było to może najlepsze rozwiązanie, ale zawsze jakieś. W każdym razie rycerz miał zamiar czekać na jeden nierozważny krok stwórcy i był pewien, że nie zawaha się, tylko z prawdziwą przyjemnością wybije mu z głowy pomysły przeciwdziałania drużynie.

Gdy dotarli do wioski goblinów drużyna rozpoczęła naradę, kto gdzie się uda. Czy może lepiej byłoby powiedzieć, Szamil rozpoczął przydział zadań pozostałym, jak gdyby był liderem. Uzjel przez cały czas zwrócony był twarzą w jego stronę i w milczeniu słuchał jego przemowy. Postanowił, że nie będzie się sprzeczał z wyborem elfa, choć jego broń nie była przystosowana do walki pod ziemią. Miał jednak także inne talenty, które mogły go uczynić tam przydatnym, a pozostawienie elfiej gromadki samej sobie nie wydawało mu się złym pomysłem. Zwrócił się tylko do Nizzre i Isendira

- Jeśli będą potrzebny wystarczy, że mnie wezwiecie, a postaram się przybyć

Następnie udał się do jaskini, nie chcąc się przyznać nawet przed samym sobą że był jeszcze jeden powód. Czuł w sobie irracjonalną wściekłość, chęć zadawania innym bólu by ulżyć nienawiści. Nie potrafił określić co ją wywołuje, mógł tylko mniej więcej zrozumieć, że chodzi o jakąś stratę. Domyślał się, że to uczucie nie należy do niego, tylko do dawnego Pana Zbroi, z którym ciągle był częściowo połączony. W drodze zamknął oczy, ufając przewodnictwu Flafie i skoncentrował się na znalezieniu źródła tego uczucia. Wydawało mu się, że zobaczył eksplozję ognia a potem umierającego człowieka. Widział dłoń wyciągającą się w jego stronę i poczuł nagły ból, jakby coś oparzyło go w rękę. Także widmowa dłoń zmierzająca do konającego cofnęła się z bólu i rozwiała niczym kłębek fioletowej mgły na wietrze.

Otwarł oczy, dalej nie potrafiąc zrozumieć istoty tego, co widział. Rozumiał jednak, że plan Pana Zbroi nie wypalił i stracił coś, na co bardzo liczył. Oznaczało to, że teraz najpewniej nadejdzie jego kolej i ponownie będzie musiał wytężyć wszystkie swoje siły, by zachować wolność własnego umysłu. Był do tego gotowy wiedząc, szanse na zwycięstwo będą istnieć tak długo, jak długo będzie próbował się opierać

Rycerz przyspieszył kroku, gdy zobaczył wybiegającego z jaskini dwarfa. Skoro walka miała się przenieść na świeże powietrze to była okazja dla niego, by także wziąć w niej czynny udział. Ruszył więc biegiem, chcąc pomóc towarzyszowi
 
__________________
Make a man a fire, you keep him warm for a day. Set a man on fire, you keep him warm for the rest of his life.
—Terry Pratchett
Blacker jest offline