Worenn siedział na swoim miejscu coraz bardziej znudzony jarmarcznymi kłótniami, czy pełnymi ognia deklaracjami. Specjalnie nie zaskoczyła go też wypowiedź tego brudnego pastucha Urana, którego słowa zwykle brzmiały w jego uszach jak krakanie ścierwojada. Zdążył przywyknąć do oratorskich popisów Rodericka, w każdej mieścinie był taki któremu wiedza rzucała się na rozum, bo pozwolono mu przeczytać o jedną książkę zbyt wiele... czasem wystarczała tylko jedna. Niechętnie jednak podziwiał jaki efekt potrafiło wywrzeć parę obco brzmiących słów i wyniosła poza na co poniektórych... Sam aby osiągnąć podobny efekt musiałby puścić w ruch pięści, ale nie zawsze się dało. Tu Charakternikowi trzeba było przyznać wyższość.
- Chyba już dość usłyszeliśmy, Ardavalu? Widać że do porozumienia tu szybko nie dojdziemy. Sam jestem ciekaw co Karbul miałby nam wszystkim do powiedzenia i o ile przy moim pierwotnym planie się nie upieram, to pomysł ze ściągnięciem go tutaj uważam za słuszny. Sam choćby zaraz mogę za nim ruszyć... wszystko lepsze od siedzenia tu dalej - dodał już bardziej do siebie. |