Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2009, 11:37   #98
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Eric Gower - w turze 9 (popołudnie/wieczór).

.

. .

Eric obudził się kiedy słońce schowało się już za poszarpany horyzont stworzony przez dachy przeciwległych domów. W pokoju panował półmrok, rozpraszany tylko jarzącymi się na niebiesko napisami na wyświetlaczu tunera. Wstał i rozciągnął lekko zdrętwiałe mięśnie uświadamiając sobie, że musiał przespać znaczną część dnia... I dzwonienie budzika... Odszukał wzrokiem zegar i odetchnął głęboko – była dopiero 16 z minutami. Podszedł do okna i wyjrzał na zewnątrz. Słońce schowało się za chmurami i wyglądało na to, że znów zbiera się na deszcz.

Patrząc na spacerujących po ulicy ludzi ponownie uświadomił sobie, że... Ta cała sytuacja przypominała „Simsy”; pomimo tego, że sam nie grał – doskonale wiedział na czym ta gra polega – na ustawianiu życia dla swojego małego człowieczka. Na wymyślaniu mu zajęcia, szukaniu pracy, przyjaciół, urządzaniu domu... Na byciu tych kilku kroków przed... człowieczkiem, któremu komputerowy program każe cieszyć z nowych tapet w przedpokoju i smucić po stracie pracy. Do diabła! Spojrzał na kserokopie leżące na stoliku... Do diabła, do diabła, do diabła!


Uderzył dłonią we framugę okna i spojrzał na ulicę. Do przejścia dla pieszych podchodziła rozgadana grupa młodych ludzi, nie mieli prawa zauważyć jadącego za zakrętem ulicy motocykla. Zresztą już kilkakrotnie składano wnioski, aby na przejściu postawić w końcu światła. Oni nie widzieli, ale Eric – z perspektywy swojego okna – tak, on widział. Wiedział, że za dosłownie kilka sekund – motocyklista wyjedzie za zakrętu wprost na przechodzących ludzi. Wiedział, że są dwie możliwości – motor wyhamuje lub nie... Kiedy czerwone światła zapaliły się nad tablicą rejestracyjną i motor stanął niemalże na przejściu Eric uświadomił sobie coś jeszcze – punkt widzenia zmienił całą sytuację.

Dla niego wszystko było oczywiste – ludzie dochodzili do przejścia i motor powinien zwolnić. Ale, dla tych małych Simsów pod jego oknami, życie było znacznie bardziej skomplikowane. Oni właśnie zagrali scenę pełną napięcia i zaskoczenia...

Może to on - Eric - nie widzi oczywistych dla innych faktów?

. .

Komórka odezwała się ze spóźnionym budzeniem, skasował więc sygnał i rozejrzał po pomieszczeniu. Zebrał popielniczkę oraz szklankę ze stołu i poszedł do kuchni. Otworzył lodówkę, przez chwilę szukając wzrokiem czegoś, co spełnia dwa podstawowe warunki: nadaje się na obiad i nie wymaga długich przygotowań. Kiedy obiad (z cyklu: „danie gotowe”) wylądował w mikrofali – to takie nowoczesne – zastanowiła go inna kwestia, może nawet ważniejsza niż to, czy dokumenty są prawdziwe czy fałszywe. Wiarygodne czy nie – istniały... i to było najważniejsze.


Nawet jeżeli ktoś podsuwał mu tropy... Chociaż w zasadzie jak mógłby to robić? Oczywiście – z jednej strony segregator był aż nazbyt widoczny, ale skąd ktoś mógłby wiedzieć, że akuratnie dzisiaj uda się akuratnie do biblioteki uniwerku i będzie czegoś szukał... Ktoś musiałby nie tylko go śledzić, ale także znać jego pobudki... Uśmiechnął się – kolejna spiskowa teoria dziejów.

Jednak, nawet jeżeli ktoś podsuwał mu tropy – robił to z jakiegoś powodu. Zapewne nawet bardzo konkretnego powodu. Jakiego?

Znajome „ding” obwieściło koniec działalności kuchenki i Eric wyjął coś, co według koncernu „Tönnies Fleisch” miało być plackiem węgierskim... Przygotował się do posiłku pozwalając potrawie trochę ochłodnąć.

Powód. Jaki mógł być powód tego całego zamieszania wokół jego osoby? Przecież przez tyle czasu nic się nie działo. Do czasu tego wieczoru, kiedy... nikt poza nim nie zapamiętał...
Czy to był kamyk, który uruchomił lawinę... a może... jeszcze wcześniej...


Powód... Nawet jeżeli to była gra... zebrał karty ze stołu i chciał rozegrać je najlepiej jak potrafił... Ciekawe, czy tak czuje się hazardzista? Dla niego - przecież - gra też jest narkotykiem...
 
Aschaar jest offline