Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-06-2009, 13:44   #25
Keyci
 
Keyci's Avatar
 
Reputacja: 1 Keyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znany
Gdy pociąg się zatrzymał opuściła go wraz z resztą pierwszorocznych. Starała się trzymać swoich towarzyszy z przedziału. Nagle usłyszała jak ktoś ich nawołuje. Źródłem wołania okazał się wielki, kudłaty facet. To pewnie Hagrid, o którym wspominał ojciec. Nie wygląda na głupiego, skurczybyka... pomyślała przyglądając się pół-olbrzymowi z zainteresowaniem i lekkim strachem. Bała się, że niechcący na kogoś nadepnie. Hagrid zaprowadził ich nad brzeg jeziora i porozdzielał do łódek. Ona zajęła jedną wraz z Sybillą,Alexandrą i Jordanem. Po ich krótkiej wymianie zdań w pociągu unikała kontaktu wzrokowego z TYM CHŁOPAKIEM. Płynęli w stronę wielkiego zamku. Kristin obserwowała wszystko co się wokół niej działo. Była pod wielkim wrażeniem. To co słyszała czy widziała jeśli chodziło o Hogwart teraz ścierało się z rzeczywistością i nie dorastało jej do pięt.

- Głowy w dół! - usłyszała i machinalnie się schyliła.

Płynęli wzdłuż jakiegoś tunelu. Na jego końcu znajdowało się miejsce wyładunku uczniów, jak to miejsce młoda Bloodrose nazwała w myślach. Szła razem z pozostałymi za Hagridem długim korytarzem. Potem wyszli na błonia. I tu Kristin znowu oniemiała z wrażenia. Błonia były przepiękne. Była ciekawa jak wyglądają za dnia. A zamek... Przeszedł jej najśmielsze oczekiwania. Szła starając się nadążyć za wszystkimi i móc wszystko dokładnie obejrzeć. Nagle wszyscy stanęli. Rudowłosa uderzyła kogoś nosem w plecy.

- Przepraszam - wyszeptała ocierając swój obolały nos.

Raptem rozległo się głośne walenie w drzwi. To Hagrid "zapukał". W drzwiach stanęła wysoka czarnowłosa czarownica o srogiej twarzy i z jakąś taką dziwną aurą.

-Pirszoroczni, Pani profesor McGonagall – powiedział Hagrid do czarownicy.
-Dziękuję Hagridzie, sama zaprowadzę ich na górę.

Wszyscy ruszyli za nią. Wnętrze zamku było nie do opisania. Kristin cieszyła się w duchu, że jednak tu jest. Weszli po marmurowych schodach a potem skierowali się do Wielkiej Sali. Jednakze koniec końców, nie weszli do niej, a do pomieszczenia obok niej.

- Witajcie w Hogwarcie – powitała ich Profesor McGonagall. – Uczta rozpoczynająca rok szkolny za moment się zacznie. Jednak zanim to nastąpi zostaniecie przydzieleni do jednego z czterech domów: Gryffindoru, Hufflepuffu, Ravenclawu albo Slytherinu. Każdy dom ma swoje cechy i zalety. Przydział jest bardzo ważny, ponieważ do końca szkoły będziecie należeć do tego domu, który zostanie Wam przydzielony. Wasze osiągnięcia będę nagradzane punktami dla swojego domu, a niesubordynacje karane ujemnymi punktami dla domu. Będzie on czymś w rodzaju rodziny. Z innymi mieszkańcami będziecie chodzić na lekcje, spać w jednym dormitorium i spędzać czas wolny w pokoju wspólnym. Mam nadzieję że każde z was będzie wierne swojemu domowi, bez względu na to, do którego zostanie przydzielone. Ceremonia Przydziału za chwilę się rozpocznie, kiedy będziecie gotowi przyjdę po Was.

Po tym jakże krótkim przedstawieniu "o co tu właściwie chodzi" profesor McGonagall opuściła ich.

Kristin odnalazła wzrokiem swoich znajomych z przedziału i podeszła do nich. W powietrzu wyczuwało się zdenerwowanie. Rodzice wspominali jej coś o ceremonii. Z resztą ona sama była duszą towarzystwa... Jednak atmosfera przytłoczyła i narzuciła się jej również. Miała nadzieję, że to wszystko odbędzie się w jako takich normalnych warunkach. I że wszystko pójdzie gładko. Wzięła głęboki oddech i uśmiechnęła się promiennie aby podnieść na duchu najbliżej niej stojące osoby.
 
__________________
..::Fushigi Gin Hikari::..
Keyci jest offline