Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2009, 07:13   #28
Keyci
 
Keyci's Avatar
 
Reputacja: 1 Keyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znanyKeyci wkrótce będzie znany
Gdy tak stali w bocznej Sali nagle do pokoju wleciały duchy zamku. Kristin spojrzała na nie a raczej prawie przez nie. Głośno o czymś rozmawiali, o czymś co miało na imię Irytek. Irytek... Tata coś wspominał, że to straszny łobuz przypomniała sobie. Nagle duchy zauważyły ich obecność. Na początku jeden z nich zgromił pierwszorocznych za to, że tu są. Kristin odruchowo cofnęła się. Na szczęście nikt tym razem nie ucierpiał. Grubszy duch zagadnął ich mile o przydział. Razem z nielicznymi kiwnęła głową. Nie sądziła, że Hogwart może dostarczyć tyle rozrywki pierwszego dnia. Raptem duchy zaczęły przenikać przez ścianę. Kristin żołądek podszedł do gardła. Jednakże ostre słowa profesor McGonagall pomogły mu wrócić na miejsce. Czarnowłosa czarownica zaprowadziła ich w końcu do Wielkiej Sali gdzie kazała się ustawić w rzędzie. Po chwili pojawił się przed nimi stołek z wielką czapką.


Może nie jestem śliczna,
Może i łach ze mnie stary,
Lecz choćbyś świat przeszukał
Tak mądrej nie znajdziesz tiary.
Możecie mieć meloniki,
Możecie nosić panamy,
Lecz jam jest Tiara Losu,
Co jeszcze nie jest zbadany.
Choćbyś swą głowę schował
Pod pachę albo w piasek,
I tak poznam kim jesteś,
Bo dla mnie nie ma masek.
Śmiało, dzielna młodzieży,
Na głowy mnie wkładajcie,
A ja wam zaraz powiem,
Gdzie odtąd zamieszkacie.
Może w Gryffindorze,
Gdzie kwitnie męstwa cnota,
Gdzie króluje odwaga
I do wyczynów ochota.
A może w Hufflepuffie,
Gdzie sami prawi mieszkają,
Gdzie wierni i sprawiedliwi
Hogwartu szkoły są chwałą.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać wam wypadnie
Tam płonie lampa wiedzy,
Tam mędrcem będziesz snadnie.
A jeśli chcecie zdobyć
Druhów gotowych na wiele,
To czeka was Slytherin
Gdzie cenią sobie fortele.
Więc bez lęku, do dzieła!
A głowy mnie wkładajcie,
Jam jest Myśląca Tiara,
Los wam wyznaczę na starcie!

Śpiew Tiary był dość ciekawym przeżyciem. Kristin podeszła do niej jako jedna z pierwszych.

-Bloodrose… - mruknął głosik wewnątrz tiary – No, tak… hmm… dość pewna siebie, uparta, utalentowana, hmm… - potem tiara podniosła głos i krzyknęła:
-SLYTHERIN!
Rudowłosa ściągnęła Tiarę i odłożyła ją na miejscu. W sumie nie spodziewała się niczego innego. Owszem – nie była zdecydowana do jakiego domu chce iść, ale jej ojciec i tak już od dawna powtarzał, że nie widzi przyszłości swojej córki w żadnym innym domu. Po jakimś czasie do jej stolika dosiedli się: Jordan, Alexandra oraz Sybilla. Gdy usłyszała gdzie przydzielono Jordana uśmiechnęła się ponuro. Z jednej strony to na pewno utarło mu nos ale z drugiej... Wolała, żeby jednak poszedł do tego swojego Gryffindoru. Usiadł koło niej. Gdy siadał Kristin zmierzyła go wzrokiem. Jego pewność siebie gdzieś się schowała. Po jakimś czasie naprzeciw panny Bloodrose pojawiła się Sybilla.
- Fajnie, że jednak ktoś znajomy, co nie? – spytała z szerokim uśmiechem.
Raptem usłyszała znajome nazwisko: Malfoy. Wyjrzała by zobaczyć co to za chłopak. Chudy blondyn – tak jak ojciec. Gdy zauważyła, że również na nią spojrzał, odwróciła się po czym westchnęła cicho. Miała tylko nadzieję, że ojciec się nie dowie i nie zacznie planować czegoś głupiego, jak to miał w zwyczaju – jakieś łączenie rodów czy coś. Gdy zaczęła się uczta jadła powoli jakby delektowała się każdym kęsem. Z Sybillą od czasu do czasu zerkały na Jordana. Był przybity. Kristin przelotnie dotknęła jego dłoni, chcąc tym gestem go jakoś pocieszyć. Jednak zrobiła to bardzo delikatnie tak, że możliwe, że tego nie zauważył. Szybko sięgnęła po najbliższy sos czy coś podobnego, żeby usprawiedliwić swój ruch. Nowe dania pojawiały się na miejscu starych. Bloodrose była pod wrażeniem.

Po uczcie prefekci zaprowadzili pierwszorocznych wraz z resztą do domów. Kristin dostała pokój wraz ze swoimi znajomymi z przedziału. Bardzo ją to ucieszyło. Gdy weszła do pokoju czekała tam na nią już jej kotka. Szybko uwolniła małą i puściła ją aby sobie pobiegała po pokoju.
- Jak tam nastroje po uczcie? Pewnie zmęczone? – spytała gdy dziewczyny już się rozpakowały.
Ona osobiście była trochę zmęczona. Nawet bardzo trochę.

Następnego dnia odbyła się pierwsza lekcja – zielarstwo z Kruponami. Na lekcji spotkali Teegan i Mathew. Kristin przywitała się z nimi po czym szepnęła do Jordana:

- O to mi właśnie chodziło, gdy mówiłam, że dom nie ma znaczenia tylko ludzie, których poznasz. Jak widzisz Teegan i Mathewp nie są w naszym domu.
Miała to być jedna z uszczypliwych uwag, jednak jej nie wyszło. Ironiczny ton stał się miękki. Gdy to zauważyła podeszła szybko do Sybilli, która właśnie rozmawiała o czymś z Teegan Postanowiła przyłączyć się do nich. Raptem zaczęła wzrokiem szukać Alexandry. Gdy ją dojrzała skinęła na nią, aby do nich podeszła.
 
__________________
..::Fushigi Gin Hikari::..
Keyci jest offline