Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2009, 11:35   #32
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Smród ciał był ledwie możliwy do wytrzymania i gdyby nie myśl o głowach strażników wbitych na pale to Desmond by chyba nie wytrzymał. Jedynie myśli o zemście na strażnikach trzymały go przy przytomności, choć i one czasem zdawały się zbyt odległe, aby wytrzymać. Na szczęście zanim Desmond stracił czucie w całym ciele bracia wyciągnęli go z wozu. Coś do niego powiedzieli i szybko uciekli gdzieś.

>>Martwiaki?<< - wciąż nabierał jak najwięcej powietrza, może nie najwyżej jakości, ale wszysko było lepsze od tego wozu. Nie potrafił, więc wypowiedzieć pytania, a jedynie w myślach je zadać, bracia jednak byli już za daleko, aby ich zatrzymać.

Desmond śmierdział niemiłosiernie już chciał użyć magii go pozbycia się zapachu i brudu, ale przypomniał sobie słowa braci i chcąc nie chcą schował się w jednej z trumn nieopodal czekając, aż przyjdą owi „martwiacy”, zabiorą trupy, a on będzie mógł w spokoju zająć się dalszą częścią planu.

Po chwili pojawili się Grabarze i zaczęli zabierać zwłoki i ciągnąć w jakimś kierunku.

>>To zapewne Martwiacy<< - skomentował w myślach Desmond.

Kiedy tylko oddalili się wystarczająco daleko Desmond wyszedł z trumny i pstryknął palcami parę razy. Magia zawarta w rękawiczka uaktywniła się i ubranie Desmonda stopniowo stawało się coraz czystsze, tracąc swój nieprzyjemny zapach. Na koniec otrzepał się, raczej z przyzwyczajenia niż potrzeby, i ruszył na poszukiwania. Powoli po schodkach wszedł do środka, uważając na to, aby nic nie skrzypiało ani nie był zbyt widowiskowy wchodząc do gmachu.

Ostrożnie, powoli szedł poprzez kolejne sale. Starał się nie zwracać na siebie uwagi, choć wątpił, aby ktokolwiek mógł zwracać uwagi na coś innego poza smrodem tego miejsca. Niemniej jednak warto zachować było przynajmniej pozory ostrożności. Gmach kostnicy był naprawdę spory i nie było łatwo znaleźć jedno ukrywające się diablę pośród jego komnat i ciał zmarłych.

W tym celu Desmond szukał po salach, głównie tam gdzie było jakieś jedzenie, gdyż przez parę dni ukrywania się diablę na pewno musiało czasem coś zjeść. Problem polegał na tym, że diablę mogło się przebrać za jednego z Grabarzy. Dlatego Demond postanowił wykorzystać ten sam pomysł. Zaczaił się w jakimś odosobnionym miejscu na swoją ofiarę i uderzył mocno laską, wyzwalając jednocześnie przeklęte moce Lolth, oblepiając ofiarę w chmurze ciemności. Nie mógł użyć magii bo mógłby zniszczyć ubranie.
 

Ostatnio edytowane przez Qumi : 17-06-2009 o 14:46.
Qumi jest offline