Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2009, 13:53   #29
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Hermion Granger wciąż recytowała długą listę książek, które przeczytała, zaklęć, których się nauczyła i rzeczy, które mogą ich czekać. Mathew miał tego tak serdecznie dosyć, że już miał się do niej odwrócić i powiedzieć co o tym myśli, ale zanim zdążył się poruszyć usłyszał z ust jakiejś dziewczyny stojącej obok niego ciche "Oooooch". Spojrzał na nią, a ona patrzyła gdzieś w górę. Podążył za jej wzrokiem a tam kilkanaście białych postaci fruwało w powietrzu. "Duchy!" zauważył ktoś słusznie. Wtedy właśnie zjawy zorientowały się, że nie są same w pomieszczeniu. Jakiś okrągły mnich coś do nich mówił, ale większość tkwiła w zbyt wielkim szoku, by zrozumieć co to było. Młody Wallace niby słyszał od rodziców o duchach, ale co innego jest o nich słyszeć, a co innego zobaczyć, toteż sam przez jakiś czas stał z rozdziawionymi ustami, nie mogąc odezwać się ani jednym słowem. Z tego stanu wyrwała go profesor McGonagall, która weszła niezauważona (wszyscy byli pochłonięci duchami) do komnaty i zakomunikowała:

- No ruszamy! Ustawcie się w rzędzie... I za mną.

Poprowadziła ich do miejsca, gdzie aktualnie przebywała reszta szkoły. "A więc ten przydział będzie odbywał się na oczach wszystkich uczniów". To dopiero powód by się martwić. Nie dość, że można się ośmieszyć to jeszcze na oczach całej rzeszy ludzi. Najgorzej i tak miał chyba Harry, w końcu to na nim będzie się skupiać uwaga wszystkich. Kto zapamięta jakiegoś innego pierwszoroczniaka?

Po wprowadzeniu całej grupki 11-latków do Wielkiej Sali, profesor McGonagall znowu zniknęła na chwilę, a po chwili wróciła z jakąś starą tiarą na równie starym stołku. Wszyscy wpatrzyli się w to nakrycie głowy, które po chwili zaczęło śpiewać.

[...]
Śmiało, dzielna młodzieży,
Na głowy mnie wkładajcie,
A ja wam zaraz powiem,
Gdzie odtąd zamieszkacie.

"A więc chodzi tylko o to by włożyć ten kapelusz i będzie po sprawie. I o co tyle strachu?" uspokoił się Mathew.

Może w Gryffindorze,
Gdzie kwitnie męstwa cnota,
Gdzie króluje odwaga
I do wyczynów ochota.

Młody Wallace bardzo by chciał trafić do Gryfonów. Był to właściwie jedyny dom, o którym myślał. Niby nie przeszkadzał mu Ravenclaw, ale Slytherin, czy Hufflepuff wykluczał zupełnie. Jednak trochę się bał, że może zostać Krukonem, ponieważ jego matka była, ale teraz pod wpływem ulgi spowodowanej poznaniem "sekretu" wyboru domów, nie odczuwał większych obaw.

[...]
Jam jest Myśląca Tiara,
Los wam wyznaczę na starcie!

Zakończyła tiara. Po burzy oklasków profesor McGonagall wyszła na środek z jakimś pergaminem i pouczyła nowych kiedy mają podejść i założyć czarodziejski kapelusz. Pierwsza poszła jakaś Hanna Abbott, a po niej Susan Bones i obie trafiły do Puchonów, co wywołało radość przy odpowiednim stole.

Pierwsza do Griffindoru trafiła dziewczyna o imieniu Lavender Brown. Po dwóch innych dziewczynach, które zostały Ślizgonkami, objawiła się kolejna dwójka nowych Lwów. Hermiona Granger (co Mathew przyjął z niemałym zawodem, a Ron nawet jęknął z niezadowolenia) i Neville Longbottom, chłopak od ropuchy.

W końcu McGonagall wyczytała nazwisko "Potter, Harry!" Nagle cała Wielka Sala ucichła. Wszyscy chcieli stanąć wyżej, by zobaczyć Chłopca Który Przeżył i nawet pierwszoroczniacy, którzy nie zostali jeszcze wybrani odwrócili się w kierunku Harry'ego jakby dopiero co zdali sobie sprawę z tego, że drobny chłopak w okularach stoi obok nich. Mathew poklepał go lekko w plecy i szepnął:

- Powodzenia. Spotkajmy się w Gryffindorze.

Słowa okazały się prorocze, bo rzeczywiście Tiara Przydziału, po kilku długich sekundach, oznajmiła krzykiem "GRYFFINDOR!". Harry ruszył do stołu Gryfonów. Po kolejnych kilku uczniach do stołka podszedł chłopak, który siedział z nimi w łódce. Jak się dowiedział od pani profesor był to "Roberts, Jonathan". Również trafił do Gryffindoru. "No to miejmy nadzieję, że cała załoga naszej łajby tak skończy". Okazało się, że nie ma wielu uczniów, których nazwiska zaczynałyby się na kolejne litery alfabetu, więc już po chwili profesor McGonagall przeczytała: "Wallace, Mathew!"

11-latek na dźwięk swojego nazwiska poczuł spory ciężar na żołądku i ruszył powoli do stołka z tym starym kapeluszem. Ron zrobił dokładnie to samo, co Mathew Harry'emu. Poklepał go w plecy i coś powiedział, ale Wallace nie był w stanie dosłyszeć co takiego. Chłopak starał się wyglądać na rozluźnionego, dlatego gdy siadał na stołku, uśmiechnął się szeroko. Usłyszał w głowie cichy głosik, podobny do tiarowego:

- Tak. Nie będę miała z tobą żadnego problemu. GRYFFINDOR!

Mathew ruszył do stołu Gryfonów, gdzie dostał kilka razy po plecach, a Harry, który cieszył się najbardziej ze wszystkich siedzących przy tym stole, uścisnął rękę Wallace'owi, który teraz zasiadł naprzeciwko niego. Obaj mogli teraz czekać na przydział Rona. Nie trwało to długo, bo Weasley ruszył do stołka jako następny. Również trafił do Gryffindoru, co jeszcze bardziej uszczęśliwiło jego kolegów z przedziału.

Gdy Tiara Przydziału została wyniesiona przemówił słynny Dumbledore, dyrektor Hogwartu:

- Witajcie! Witajcie w kolejnym roku w Hogwarcie! Zanim rozpocznie się Uczta, mam dla Was kilka słów. Oto one: Głupol! Mazgaj! Śmieć! Obsuw! Dziękuję Wam!

Rozległy się gromkie brawa, a po chwili na złotych talerzach i półmiskach pojawiły się tony wspaniałego jedzenia. Kurczaki, befsztyki, kiełbaski, kotlety schabowe i jagnięce, steki, bekon i mnóstwo innych. Czekoladowe żaby, czy fasolki wszystkich smaków już dawno zostały przetrawione, więc Mathew wręcz rzucił się z widelcem na podane dania. Zresztą inni uczniowie zrobili dokładnie to samo. Kiedy już nasycili pierwszy głód rozpoczęły się rozmowy na przeróżne tematy. A to jak można być prawie bezgłowym, a to o pochodzeniu i pierwszych doświadczeniach z magią, a to o innych rzeczach. Jedynie wszechwiedząca Hermiona Granger, wraz ze starszym bratem Rona, Percym, byli pogrążeni w rozmowach o nauce.

Podczas uczty zdarzył się też dziwny incydent. Harry złapał się za głowę i aż krzyknął z bólu, jednak potem stwierdził, że nic mu nie jest i nikt już nie poruszał tego tematu.

Po deserze Dumbledore ponownie przemówił. Tym razem mówił o sprawach organizacyjnych. Gdy doszedł do zgłaszania się do drużyn Quidditcha Mathew, aż westchnął. Pierwszoroczniakom nie wolno było grać. Może za rok mu się poszczęści...

Na koniec zaśpiewali hymn Hogwartu, który był chyba najdziwniejszą pieśnią na świecie. Każdy śpiewał według własnej melodii, co stworzyło jeden wielki harmider zamiast śpiewu. Dyrektor wyglądał jednak na zadowolonego. Pożegnał się z uczniami, a następnie prefekci zaprowadzili swoje domy do dormitoriów.

Po drodze grupa Percy'ego natrafiła na nieprzyjemnego gościa, którego od biedy można by nazwać duchem. Poltergeist Irytek przygotował swoje powitanie. Najpierw obrzucił ich laskami, a potem chciał rzucić się na nowych, ale Percy powstrzymał go grożąc skargą u Krwawego Barona, najbardziej ponurego ducha w Hogwarcie (może prócz Jęczącej Marty). Po tym incydencie uczniowie ruszyli dalej.

Do dormitorium Gryffindoru wchodziło się przez obraz Grubej Damy. Gdy tłum Gryfonów podszedł do niego, Dama spytała o hasło. Percy podał je z godnością: „Caput Draconis”. Obraz się odsunął, a młodzi czarodzieje weszli do okrągłego pomieszczenia pełnego foteli. Prefekt wskazał dziewczynom jedne drzwi, a chłopcom drugie. W dormitorium pierwszoroczniaków stało siedem łóżek, ponieważ tylu chłopców przybyło tym razem w tym domu. Wszyscy byli tak padnięci po długiej podróży i wspaniałej uczcie, że od razu przebrali się w pidżamy (kufry zostały dostarczone) i położyli się spać.

Następnego dnia przy śniadaniu w Wielkiej Sali profesor McGonagall wręczyła Gryfonom plan zajęć na cały tydzień. Mathew dowiedział się z niego, że jego pierwszą lekcją w Hogwarcie będzie Historia Magii. Ci uczniowie, których rodzice uczyli się w Szkole Magii i Czarodziejstwa wiedzieli, że to będzie bardzo długa godzina. Poinformowali o tym pozostałych i ruszyli po skończonym posiłku do dormitorium po podręczniki, a potem do sali profesora Binnsa.

- Tylko się nie zdziw jak zobaczysz naszego nauczyciela. Podobno jest duchem – powiedział Mathew do Harry'ego. - Słyszałem, że jego lekcje w skali nudziarstwa od 1 do 10 mają 15 punktów.
 
Col Frost jest offline