Wnętrze stacji prezentowało się nie za specjalnie, obsługa zresztą też. Zwłaszcza Indianin wyglądał jakby jego umysł udał się w dłuższą podróż i nie miał zamiaru wracać. Skoro Brian zajął się zakupami Danny oparł się bokiem o ladę i rozglądał się po pomieszczeniu zastanawiając się czy ktoś jeszcze się tu kręci oraz oceniając miejsce pod kątem urządzenia zasadzki lub organizowania obrony. Ot takie zboczenie zawodowe, w obcym miejscu prawie nigdy nie czuł się od razu wyluzowany i bezpieczny.
- Przyjemne miejsce. - Mruknął do Briana. - Kupmy to paliwo i zdjeżdżajmy, szkoda marnować tu czasu. |