Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2009, 15:45   #68
Johan Watherman
Moderator
 
Johan Watherman's Avatar
 
Reputacja: 1 Johan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputacjęJohan Watherman ma wspaniałą reputację
Karim uśmiechnął się z nutą ironii pobłyskująca na twarzy. Pochylił się, oparł dłonie o swą laskę i zaczął mówić.

-Jeśli tutejsi Powołani są tak puści duchowo, że liczy się dla nich tylko proch i skała to będę się modlił o to stalowe miasto. Mo naród trwał mimo utracenia Arki Przymierasz. Arka, jedyne miejsce gdzie można było zmawiać z samym Panem. Nasza wiara pozostała mimo tego niezachwiana. Powołani miasta Londyn rozpaczają nad utratą skały. Co przetrwa więcej obrotów Wielkiego Koła, skala czy idea?

Pozwolił sobie na za dużo. Stanowczo za dużo. W ostatnim odruchu samokontroli powstał, skłonił się i żwawo ruszył do drzwi.

”Do was więc zwracam się, władcy,
byście się nauczyli mądrości i nie upadli.
(Mdr 6,9)”
Tak, niewecowanie tak.
-Zsssabij!
-Cóż to?


Odezwał się avatar Karima i zaczął na przemian ryczeć i szeptać jak nieokiełznana bestia. Mag przyśpieszył kroku, a za nim ciągnęła się metafizyczna woń niczym mod topielca. Wskoczył żwawo do powozu i skrzywił się.

-Jak ja śmierdzę....

Mahomet był niezwykły. Bez trudu wyczuto, co mogli poczuć tylko przebudzeni i skrzywi się lekko lecz nie skomentował. Tymczasem arabski książę nie kazał jeszcze odjeżdżać. Utopił twarz w dłoniach ciągłe słysząc ryk gdzieś w oddali. Nie chciał go słyszeć, a jednocześnie pragnął jego gniewu. Pragnął gdyż gniew wydawał się mu słuszny, zasłony i... Sam już nie wiedział co.

-Mahomecie, gdybyś musiał zdobyć określone miejsce i byłby problemy z kupieniem go?

-Namówił kogoś kto może kupić i potem odkupił.

Karim wpatrzy się w swego siedzącego naprzeciw sekretarza. Obydwoje popadli w zamyślenie, a Karim zacisnął pieść. Jego jaźń pozostała teraz niczym morze po sztormie. Westchnął.

-Mahomecie, każ zrobić przejażdżkę i sprząc mi listę person z którymi powinienem odświeżyć znajomość.

Kropelki potu galopowały po czole araba. Zbladł, oparł se wygodniej i przymrużył oczy. Sprawiał wrażenie wielce zmęczonego człowieka, nie tylko fizycznie lecz i życiem.
 
__________________
Otium sine litteris mors est et hominis vivi sepultura.

Ostatnio edytowane przez MigdaelETher : 18-06-2009 o 10:55.
Johan Watherman jest offline