Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2009, 17:00   #13
DeBe666
 
DeBe666's Avatar
 
Reputacja: 1 DeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodze
Grey i Danny
Indianin leżał w bezruchu przez jakieś trzy sekundy. Potem nagle spojrzał na Grey’a i zaczął machać rękami, głośno krzyczeć. Nie rozumieliście o co mu chodzi, to był jakiś niezrozumiały bełkot. Fajka wypadła mu z ust na ziemie, kot czym prędzej odskoczył od indianina widząć, że nie zdrzemnie się na dygoczących kolanach wrzeszczącego pana.
Po paru sekundach indianin znów rzucił się na krzesło i leżał nieruchomo, pogrążony w transie.
- N-n-nie radzę- odezwał się potęgowany echem głos mechanika, który zanurzył się w maszynie. Technik się trochę jąkał - Jo-jo-hny znajduje się w jednym ze swoich odlotowych transów. Gada z przo-o-dkami czy coś. Świrnięta sprawa. Na-najlepiej poczekajcie aż wróci do n-nas. Aha i lepiej go nie budźcie go czy coś. Canister mówi, że przedwczesne prze-e-budzenie ze snu automatycznie go za-zabije. Przypatrzcie się jego prawej ręce.
Grey pochylił się nad człowiekiem. Johny Canister, indianin, jest podłączony do czegoś co wygląda jak mały pilot, albo duży czip
- Skonstru-u-owałem to dla niego. Je-eśli serce Johny’ego przestanie bić, cała stacja wyleci w powietrze- mogłeś domyśleć się, że ukryty w bebechach maszyny mechanik uśmiecha się szyderczo, dumny ze swojego wynalazku- Tak więc n-nie radzę- głos ucichł i rozległ się cichy dźwięk spawania.

Snake i Nelson Cole
No i git, pomyślał Ant. Będzie miał Francisa przy sobie. Przynajmniej nie narobi kłopotów na stacji, popilnuje Ford’a i na dodatek będzie mieć na oko tego zapchlonego kundla. Nienawidze kundli. Jeszcze upatrzy sobie opone mojego wozu jako wychodek, albo okaże się, że bestia ma wścieliznę albo co gorsza, jakąś jej popromienną odmianę.
Zapanowała niezręczna cisza, którą Willis olał, bo wciąż miał robotę przy silniku.
- Przegląd już prawie skończony- mruknął trochę do siebie, trochę do Snake’a- furka powinna bez żadnych niespodzianek dowieść nas do Detroit.
Tymczasem Dodger jak stał, tak stał. Mogliście tylko rzadko słyszeć tylko ciche szepty, które w rzeczywistości były dialogami pasażerów.

Khalid

Mimo, że rzuciłeś okiem na załogę samochodu, czarne szyby nie pozwoliły ci się przyjrzeć pasażerom. Coś wyraźnie drgnęło w aucie, jakiś ruch czy może przeładowanie broni? Nie ma się co dziwić, owinięty kocem zamsz z bronią w ręku już przed wybuchem III wojny światowej wzbudzał niepokój. Miałeś przeczucie, że nieznajomi patrzą na ciebie i na resztę pasażerów Forda. W powietrzu było coś co zwiastowało rozróbę. W końcu szyba Challengera lekko się uchyliła. Przez małą szparkę spojrzała na ciebie para malych oczu...
 

Ostatnio edytowane przez DeBe666 : 17-06-2009 o 19:30.
DeBe666 jest offline