Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2009, 17:41   #21
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Karczma "Pod Ognistym Jaszczurem", Travar


Siedzieli tuż obok drzwi, przy stoliku skrywanym przez mrok zapadającego zmierzchu. Człowiek i troll, mieli ze sobą niewiele wspólnego...choć jedna cecha rzucała się w oczy. Pieczołowicie rzeźbione kostury zakończone głowami zwierząt. Spoglądali na bywalców, karczmy, koncentrując wzrok a konkretnych osobach. Choć spojrzenie człowieka, zbyt często przesuwało się na tancerki. Niemniej w takich chwilach, troll szturchnięciem w bok, przyciągał jego uwagę ku powodowi pobytu ich w tym miejscu, tymczasem...

- Ile będzie teraz kosztowało wejście? -Tavarti uśmiechnęła się szeroko spoglądając na pozostałych graczy. Oprócz mężczyzny o imieniu Ace i nadpobudliwego orka prosto ze stepów, był jeszcze trzeci gracz. Krasnolud o rudej brodzie i włosach, ubrany w luźnie szaty o jasnożółtej barwie. Miał też spore rumieńce na twarzy i mętne spojrzenie. Nietrudno było się domyślić czemu...krasnolud był tak pijany, że chyba tylko jego siła woli trzymała go w pionie. Chwiał się bowiem lekko...to w przód, to w tył, w desperackiej próbie zachowania równowagi.
-Pięć srebrnych monet.- odparł Ace uśmiechając się i znacząca mrugając oko do Tavarti dodał.- W końcu to przyjacielska rozrywka.
Ace przyglądał się rozmowie w której młodzik usiadł po jednej, a orczyca po drugiej stronie Tavarti. Dziewczyna spojrzała na młodzieńca przypominając sobie jego imię.- Raelus.- Z tego co o sobie opowiedział, urodził się małej wiosce, przy starym kaerze. I tu jego opowieść zeszła na narzekanie związane z ciężką i monotonną pracą na polu, zbieraniu plonów i wypasaniu bydła. Oraz treningami z bronią...Raelusa zauważył wtedy wędrujący adept wojownik i wyłożył mu podstawy dyscyplinę, ucząc jej filozofii i magii jej talentów. Raelus nie mógł jednak długo wytrzymać monotonii takiego życia i udał się do Tarvaru w poszukiwaniu przygód, chwały i złota. Po drodze spotkał Skin’nita – t’skrandzkiego mistrza żywiołów, oraz Daeleriona, elfiego łucznika (a właściwie mistrza kuszy). Obaj, tak jak on, zaczynają wędrówkę na drodze do bogactwa i chwały. Co zaś do Wielkiej Gry, chcieliby uczestniczyć, ale nikt nie chce ich zatrudnić. A na bilety na tą rozrywkę, po prostu ich nie stać. Pomiędzy kolejnymi opowieściami o swoim życiu Raelus wtykał komplementy na temat włosów, oczu i nóg Tavarti...Oraz dyskretnie (jednak nie dość dyskretnie by zarówno Tavarti i Damarii tego nie zauważyły) spoglądał na dekolty obu kobiet i...inne ich walory. Zabawne zaś było to, że przy tym „oglądaniu” uszy mu się czerwieniły...
...Ale czas wrócić myślami do pokerka.
-Ja...wchodzę.- odparł chwiejący się krasnolud, także ork potwierdził dalszą chęć gry skinieniem głowy. A Ace zaś rzekł.- To może się poznamy bliżej, jestem Acelon Spires, ale wszyscy mi mówią Ace, to jest Grolmak Krwawy Szał. Ork, niańka do dzieci.
Grolmak mruknął coś pod nosem patrząc na Ace’a, a jego pysk wykrzywił się w złowieszczym uśmieszku.
-Oraz Rilmus Balian, przedstawiciel tutejszych władz.
Trudno było stwierdzić, czy krasnolud jeszcze reagował. Mętny wzrok Rilmusa nie wyrażał zbyt wiele. Jednak jego dłoń liczyła pozostałe monety, które były jeszcze w jego posiadaniu, oraz wzrok gapił się w karty...choć skupienie się na nich, przychodziło mu z widocznym trudem.
-Jestem Tavarti, a to moja siostra Damarri.- odparła Tavarti, dodając.- Wychowały mnie orki ze stepu.
-A więc Tavarti.- Ace spojrzał na dziewczynę, po czym na orczycę.- Nie za dużo chcesz mieć tego szczęścia, a może twoja siostra przycupnie na mych kolanach?
-Ty masz i tak za dużo szczęścia.-
rzekła Damarri pokazując język i wskazując kupkę monet przy mężczyźnie. Największą na stole. Orczyca wstała, stanęła za Tavarti, objęła ramionami jej szyję kładąc głowę na jej lewym ramieniu. Piersi orczycy przyjemnie ocierały się o łopatki Tavarti.
Damarri rzekła cicho do ucha dziewczyny (wydzielając przy tym lekki opar alkoholu, gdyż po występie nie żałowała sobie wina).- Naprawdę chce ci się grać?
-Damarri...-
rzekła Tavarti, lecz orczyca przerwała jej słowami.- Oj wiem, marudzę. Jeśli chce ci się zabawić kartami, nie powinnam cię zmuszać do czegoś innego. W końcu to twój dzień. Ale powiedz...
Tu dodała ciszej.- Masz ochotę na tego chłopca...Raelusa?
-A ty?- spytała Tavarti zaczepnym tonem głosu.- Na kogo masz ochotę?
- Och, to proste...- odparła Damarri i rzekła dziewczynie wprost do ucha .- Na ciebie.
Po czym orczyca lewą ręką wzięła nie trzymającą kart dłoń Tavarti i z pijackim chichotem, wsunęła sobie między nogi...Palce dziewczyny dotknęły nagiej skóry ud orczycy. A ten dotyk spowodował, że Damarri zamruczała jak kot, wtulając się mocniej w Tavarti.
Na szczęście nikt nie zauważył tego...uwaga tłumu skupiona była na rozgrywce. Pierwsze rozdanie zakończyło się...cóż...kolejnym zwycięstwem Ace’a. Uśmiechnął się zawadiacko do Tavarti i obejmującej ją Damarri, na co orczyca zareagowała wystawiając język. A Raelus zmarkotniał i rzekł przepraszającym tonem.- Chyba jednak nie przynoszę ci szczęścia.
Cóż...Tavarti i tak nie wierzyła, że szczęście ma tu coś do gadania. Ten Ace oszukiwał, ale Tavarti nie odkryła jak. Kolejne rozdanie, pijany krasnolud reagował, co prawda mechanicznie...dorzucaniem monet, na kolejne podbijanie stawki. Także ork nie wycofywał się z gry, a Tavarti dorzucała monety z prawie już pustej kiesy. I wszyscy rozłożyli karty...I Ace znowu wygrał. Jego cztery asy i walet, przebijały dwie pary krasnoluda, fulla Tavarti oraz trójkę królów Grolmaka. Był jednak mały problem...Oprócz królów, ork miał jeszcze dziewiątkę i asa... Piątego asa na stole. Grolmak wstał, jego wzrok ciskał gromy, a mięśnie twarzy napinały się nerwowo. Cały ork wydawał się dygotać z gniewu. Damarri, jakby nagle otrzeźwiała, szepcząc dziewczynie.- Tavarti, uciekaj stąd. Grolmak wpadł w gahad!
A Grolmak chwycił za topór bojowy przy pasie i jednym uderzeniem rozrąbał stół, rozrzucając monety i karty.
-Ace, ty mały oszuście, zabiję cię ...rozerwę na strzępy !-Krzyczał, a większość obserwatorów ( w tym i Ace oraz Raelus) zamarli w przerażeniu.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.

Ostatnio edytowane przez abishai : 17-06-2009 o 18:22.
abishai jest offline