Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2009, 18:24   #411
Kutak
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Robert był mocno zdegustowany. Jego śliczny salon wyglądał... Właściwie można było powiedzieć, iż wyglądał zza resztek ludzkiego mięcha i jeziora krwi. Na środku para wampirów, których jeszcze niedawno kazałby zamordować w sposób bestialski, a teraz... Teraz musi z nimi współpracować. On z nimi. Doskonale zdawał sobie sprawę, że mimo jego pozornie wysokiej pozycji to oni kontrolują jego, nie na odwrót.

- Cóż, witam... - zaczął cicho, powoli - Kim jestem, jak mniemam, mój ojciec już dokładnie wam wyjaśnił. Zresztą, znając Dominika w tej chwili wiecie o mnie więcej niż ja sam... - chichot Sabatników uświadomił mu, że z pewnością się nie myli - Także pragnę jak najszybciej pozbyć się naszego wspólnego przeciwnika, ale... Może to trochę potrwać. Wcześniej muszę zakończyć pewną sprawę ściśle z tym związaną, poza tym szereg formalności...

- Jebać formalności! - krzynął J.B.

- Och, monsieur, jestem pewny, iż Dominik byłby zawiedziony pańską postawą. Zamierzam za moment zająć się swoją pracą, wcześniej jednak pragnąłbym ustalić parę zasad.

- Jebać zasa...

- Oto i one! - podnosząc głos Aligarii przerwał okrzyk Afroamerykanina. - Po pierwsze, dostaną państwo natychmiast listy żelazne z moim podpisem. Gdyby jakikolwiek wampir w mieście miał jakieś obiekcje co do waszego tu przebywania, proszę mu je okazać - będzie miał obowiązek odstąpić od walki. Zdaję sobie sprawę, iż jesteście świadomi swej siły i możliwości pokonania wielu wampirów, ale Sasha Vvykos to wróg potężny - i musicie być w pełni sił. Po drugie, swojej mocy macie używać na zasadach ustalonych przeze mnie. Nie chcę was ograniczać, ale ważna jest konspiracja - jeżeli wasza tu obecność zostanie ujawniona, zginę nie tylko ja, ale i wy. Proszę również o szanowanie mojego domostwa - jeśli następny raz ochrona będzie chciała was wylegitymować, proszę poinformować ich, że pragniecie porozmawiać ze mną. Po prostu.

Ciche pomruki w rodzaju "Eee, noo..." świadczyły o fakcie, że Sonya i J.B. zrozumieli, co chciał im powiedzieć książę. Nie wymagał od nich żadnego potwierdzenia, nawet na nie nie liczył.

- To co teraz? - spytała kobieta.

- Odpocznijcie, przygotujcie się do nadchodzącej akcji. Pana Donovana zaś proszę o całkowite wyciszenie muzyki i udanie się za mną do mojego gabinetu. - mówiąc to odwrócił się i wszedł do pomieszczenia, gdzie za chwilę dołączył do niego Alex.

- Krótko i na temat. Proszę natychmiast odszukać pana Lipińskiego i zażądać od niego, w moim imieniu, wszelkich informacji dotyczących Sashy Vvykosa. Jeśli uda się panu odszukać innych z naszych przyjaciół, proszę o podobne zachowanie. A następnie oczekuję na pana powrót do dworku, celem odbioru nowych poleceń. - kończąc swą wypowiedź, ponownie ruszył przed siebie, tym razem wchodząc do prywatnej części gabinetu.

Siadając przy biurku i wyciągając dwie kartki papieru, zauważył leżący tam telefon. Cóż, pora ponownie skorzystać z tego wynalazku. Heroicznym wysiłkiem było dla niego napisanie wiadomości "Proszę o kontakt. To pilne. Książę.", a następnie wysłanie tych słów do wszystkich zamieszkujących Reykjavik wampirów. Gdy na ekranie telefonu pojawił się komunikat "Wiadomości zostały wysłane", wybrał numer Sorre i, łącząc się z automatyczną sekretarką, poprosił go o jak najszybsze przybycie celem pomocy w ogarnięciu bałaganu, który zapanował w wyniku "pewnych zdarzeń" wieczorem.

Gdy zaczął już pisać obiecane żelazne listy, jedna myśl zdominowała jego umysł. To nie tak miało wyglądać. Kolejne kształty kreślone starannie złotym piórem odpływały, Stańczyk pogrążał się w świecie myśli. Bo czy tak wyobrażał sobie swą karierę? Brak faktycznej władzy nad podwładnymi, liczne starcia z przeciwnikami i teraz ta paskudna gra z Sabatem... Dlaczego wybrano właśnie jego? Owszem, doskonale nadawał się na księcia, ale... Czyżby to był spisek? Czy w to wszystko mógł być wmieszany Sabat? Na szczycie, w Radzie w Wiedniu? Czy to możliwe? Bo mieliby w tym niezły cel...

Co ich czeka?

I co dzieje się z Finney?

Nie czuł się księciem. Czuł się błaznem, którym już zresztą kiedyś był, upokorzonym po spektaklu, który zaaranżowany został nie po to, by bawić się dzięki żartom, a by obśmiać postać komika.

Gdyby potrafił, zapłakałby.
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline