Wątek: Viva Allracja!
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2009, 18:52   #98
TwoHandedSword
 
TwoHandedSword's Avatar
 
Reputacja: 1 TwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodzeTwoHandedSword jest na bardzo dobrej drodze
- Wygląda tutaj jakby słońce nie zachodziło.
- To prawda. Niemniej nic nie trwa wiecznie... a ze śmiercią króla czarodzieja... -
Kris wytężył słuch jak tylko mógł, wyczuwając w głosie Melgasta tę charakterystyczna nutkę, która cechowała słowa wypowiadane w tajemnicy, słowa niebezpieczne i intrygujące... - Ze śmiercią króla czarodzieja, jedni upadną, inni pójdą w górę. Ja zamierzam się wspiąć... i chętnie w twym towarzystwie.

Chłopak zachował kamienną twarz dobrego służącego, ale w duchu dziko wył z radości i ledwo powstrzymywał swoje ciało od gwałtownego wyskoku. Usłyszał coś w swoim mniemaniu niezmiernie wartościowego, wręcz bezcennego. W pewnym sensie "dotarł" do wpływowego człowieka, a przynajmniej człowieka, który wpływowym miał zamiar zostać. Melgast zapewne nawet nie zapamięta jego imienia, a korzyści związanych z podsłuchanymi zdaniami Kris nie będzie miał najprawdopodobniej żadnych... Ale któż by zwracał uwagę na takie drobiazgi? Dla niego liczyły się perspektywy, nie prawdopodobieństwo. Cieszył się chwilą, można by rzec...

- To dość niezwykła wiadomość, ale czy pewna?
- Ze mną możesz daleko zajść kochanie. Bez względu na sytuację, umiem się ustawić. -
Te słowa utwierdziły Krisa w przekonaniu, że miał się z czego cieszyć. Z euforii zaczęła mu drgać lewa powieka, ale na szczęście nie przebiło się to do jego świadomości, więc nie spanikował i dalej trwał w pozie spokojnego, pokornego sługi.

*

- Ależ to nie przystoi, drogi Melgaście... zachowajmy chociaż pozory przyzwoitości.


Delikatna różnica zdań, namiastka szamotaniny, kolor krwi, wreszcie śmierć dziada. Dla Krisa płynęły z tego dwa podstawowe wnioski. Pierwszy - kłopoty, duże kłopoty. No i drugi: z tych kłopotów trzeba wyciągnąć jakieś korzyści.

Rutyna...

*

Sytuacja wyglądała tak, jakby Róża zrobiła coś dziwnego, coś, co zabrało Melgasta do Dziewięciu Piekieł. Bez względu na to, czy kobieta zrobiła to celowo, czy nie, czy stała za tym właśnie ona, czy mężczyzna zginął bez jej ingerencji, sprawa była bardzo podejrzana. Większości ludzi intuicja podpowiadałaby, żeby w takim razie trzymać się od niej z daleka, jednak Kris tak niezwykłym darem nie został obdarzony. Posiadał natomiast intuicję nakazująca mu nieustannie pakować się w kłopoty, coraz większe i bardziej skomplikowane.

Rozumowanie chłopaka mającego na celu wyciągnięcie możliwie największych korzyści z bycia świadkiem zgonu jakiegoś starego zboczeńca nie było zbytnio skomplikowane. Nieruchomy facet zapewne był wpływową osobą, inaczej nie jadałby w restauracji takiej jak "Niebiańskie Wrota". Na dodatek miał zamiar wspinać się na szczyt hierarchii społecznej w mieście... a przynajmniej miał czelność opowiadać takie rzeczy, a to już coś. Zginął zaraz po tym, jak Róża odrzuciła jego... zaloty.

"Ma kobieta motyw, ha!"

Tak więc należało przypuszczać, że przyjaciółka Ratkina zabiła Melgasta. Czy zrobiła to z powodu jego niepohamowanego popędu, czy też dla innych celów, związanych na przykład z owym wspinaniem się na wyżyny społeczne, oczywistym było, że świadkowie byli co najmniej niepożądani. Dlatego będąc jednym z tych szczęśliwców, trzeba było zastraszyć Różę wdaniem jej w ręce stojących na straży prawa i zażądać sowitej zapłaty za milczenie. W miarę możliwości oczywiście również przybliżyć się do szczytu hierarchii w Allracji, niejako zastępując denata. Rozumowania chłopaka mającego na celu wyciągnięcie możliwie największych korzyści z bycia światkiem zgonu jakiegoś starego zboczeńca oprócz prostoty cechowała jeszcze jedna ważna rzecz. Rozumowanie to było błędne. W kwestii wielkości spodziewanych profitów na pewno, natomiast co do założeń dotyczących zabójcy niekoniecznie.

*

- No to wpadłaś złotko - skwitował całe zajście Kris, stając tuż obok Róży i patrząc na ciało z założonymi na piersiach rękoma. - Nie ładnie, oj nie ładnie postąpiłaś z naszym przyjacielem... Piąłby się w górę razem z tobą, ale nie! Ty oczywiście chciałaś zagarnąć wszystko dla siebie. A tak, będziesz musiała zostawić jeszcze odrobinę dla mnie, hehe. Ja... to... miałem na myśli, e...

Taaak. Problem w tym, że Kris nie bardzo wiedział w jaki sposób mógłby zastraszyć Różę. Nie mówiąc już o tym, że śmierć Melgasta mogła być dla niej tak samo zaskakująca jak dla niego. W takim wypadku oboje znaleźliby się w niezłych tarapatach...
 
__________________
"Podróż się przeciąga, lecz ty panuj nad sobą
Sprawdź, czy działa miecz, wracamy inną drogą"
TwoHandedSword jest offline