Quaeelmyth nie tracił czasu. Zaraz po powrocie do sadyby ze swoimi sługami i nowo nabytym skarbem nakazał X'hozowi badanie skały. Nowiny o dodatkowej sali zbył machnięciem łapy, a kilkoro nieumarłych rozpuścił dwójkami po okolicy, aby zbadali teren. Gdy czarownik skończył przygotowania, nakazał Skelhinhin wspiąć się na swój grzbiet wraz z nieumarłym mającym dostarczyć przesyłkę i wzbił się w nocne niebo. Lot z maksymalną prędkością nie trwał długo i wkrótce wylądowali na strzelanie z łuku od granicznej strażnicy. Przymierający handel w regionie mocno odbił się na stanie fortyfikacji, ale drakolicz miał nadzieję że został tam jeszcze ktoś z głową na karku i przynajmniej jeden konny który zawiezie wieści do stolicy. Wysadził otulonego starym płaszczem nieumarłego i po chwili leciał już nad traktem w przeciwnym kierunku, wypatrując potencjalnych zagrożeń które mogłyby pokrzyżować jego plany... |