Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-06-2009, 22:51   #18
Vermillion
 
Reputacja: 1 Vermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znanyVermillion wkrótce będzie znany
Ignacy poznał bez kłopotu obu kozaków. Nikoła Topolski, niski, krępy i czarny jak noc faktycznie sztukę medyczną miał opanowaną. Ponoć asystował felczerowi, kiedy to po chocimskiej przeprawie, ledwie nadążano z łataniem ran. Drugi to ataman Bohdan Mykołycz, człek wojenny, lecz daleki od prawości.

Wstał, podszedł do leżącego na stole rannego, całkowicie ignorując nadętych młodzieńców, oraz kompaniję zabawiającą się monetą. Wiedział jedno - sytuacja była dziwaczna. Personie takowej, jak leżący, bez trudu powierzyłby piecze nad swą majętnością, a może i zdrowiem nawet. Co stać się mogło?

- Powiedz mi semenie, co żeście zobaczyli. Co się tam stało, panie Mykołycz.

Kozak zawahał się krótką chwilę. Zebrał jakby myśli i cicho, nie siląc się zbytnio na manifestacyjne okazywanie swej odrębności narodowościowej rzekł:

- Ne wiem. Ne rozumem. Szli my z Nikołoj, bukłak opróżnialim. Idziot Kawka środkiem traktu, oj szybko idziot, bystro.Umyslił ja - pijany, durak. Za nem ten tu, Kozak. W brame ruch jaki widzielim, tej co szewc Smertko kram ma. Panu Kawke coś słucziłoś, bo pad on na kolana. Ten Kozaczyn ku niemu pobiehł, Kawka jakoby ranion, za brzuch ruką imałsia. Kak Kozak na pomoc mu ruszył, tak ten Lach jeho w łeb obuchem walnął. Na nohi wstał i w bramę ubiehł. Za nim jeszczo jeden Lach, co spod matuszki ziemli wyrosł, też paszoł. Tyle my tolka usmatrieli.

Przerażony husarz, sądził pewnikiem że Śledzący go Kozak jest wrogiem, sprytnie pozbyć się go chciał, jednak nie wiadomo czy gorszej biedy nie napytał sobie, wbiegając w bramę. Trza by to sprawdzić.

- Dziękuję waszmościom, za pomoc rannemu, wielce to chrześcijański uczynek , szlachetności serc waszmościnych dowodzący. Wielce radzi jesteśmy też wieściom o zdarzeniu. Warto byłoby się chyba tam pofatygować i ocenić co tam zajść mogło, to zaledwie dwa domy stąd, po drugiej stronie ulicy.

Zerknął na Litwina, panią Tarską, w końcu zatrzymał wzrok na szlachcicu, który wespół ze swą świtą, wielce użytecznym być mógł w sprawie.

W tle wszystko zaczęło wracać do normy. Kramarz Anzelm przestał się chować, posłał pacholika do kahału, po uczonego rabiego, co to na ziołach się wyznawał lepiej niż na Torze. Dla ostudzenia atmosfery, a może raczej by uniknąć strat materialnych, poroznosił też po sali kufle zimnego pienistego piwa, z Małopolski ściąganego własnym sumptem.

Ignacy ściągnął mocniej pas, poprawił szablę u boku i rzucił:

- Kto ze mną, panowie szlachta?
 
Vermillion jest offline