Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-06-2009, 22:37   #111
falkon
 
falkon's Avatar
 
Reputacja: 1 falkon nie jest za bardzo znanyfalkon nie jest za bardzo znanyfalkon nie jest za bardzo znanyfalkon nie jest za bardzo znany
Stojąc z Martą na skraju wyjścia widział jak dziewczyna cieszy się na widok pięknych okoliczności przyrody. Tak właśnie sobie wyobrażał że wygląda, kiedy czuje się uśmiechnięta i radosna, kiedy ten cały ciężar niebezpieczeństwa czyhającego w tych jaskiniach jej nie przytłacza. Uśmiechnęła się do nie go, chciał żeby to nie był tylko zwykły uśmiech, jaki rzuca się aby rozluźnić atmosferę: Liczył po cichu, że uśmiech ten coś znaczy. Odwzajemnił go najbardziej szczerze jak tylko umiał. Od dłuższego czasu nie patrzał na kobietę w ten sposób, w sposób w jaki każdy normalny mężczyzna powinien na nią patrzeć: Widząc nie tylko łuk czy miecz, ale kobiecość.

Schodząc ze skał w kierunku jeziora zastanawiał się czy to już koniec tej przygody, czy walka z tymi orkami da im jakąś wskazówkę co do dalszej drogi? Bo to, że walka nastąpi było pewne, jak to że za kilka godzin będzie ciemno. Pytanie brzmiało tylko KIEDY? Oraz kto przeżyje?

Kiedy odnaleźli miejsce, które być może mogłoby dać im jakieś schronienie wyruszył na jego penetrację z Brogiem. Zdążył się już przyzwyczaić do częstej obecności krasnala, mimo że nie miał miłych wspomnień związanych z ta rasą. Brog był mniej cierpki przy bliższym poznaniu – było w nim więcej rozsądku, niż wrodzonej dumy i arogancji, nie wychodzącej poza koniec jego topora. Brog stawał się dla Falkona bardziej „ludzki” o ile takiego stwierdzenia można było użyć w stosunku do krasnala. W obecnej sytuacji jednak Falkon wiedział, kto stoi za jego plecami, chroniąc mu do ostatniego tchnienia dupsko. W wojsku słyszał czasami jak żołnierze walczący w pierwszej linii nazywali siebie braćmi oręża, znaczyło to tyle, że tak jak na własnym orężu, polegali na osobie stojącej plecami do niej.

Sprawdzając pieczarę Falkon czuł, że jest tu za cicho na to, aby była ona nie zamieszkała, a kiedy Brog podniósł tego małego kociaka, jedyną myślą która przemknęła jak błyskawica przez jego uzmysł było: ~Marhta !... Do cholery oni zabijają te zwierzaki, a jej przecież pęknie serce!!~Kiedy usłyszeli ryk, zdał sobie sprawę, że już za późno. Pobiegł w kierunku wejścia, niestety zajęło mu to kilka cennych sekund. Zobaczył zwierzęta leżące zakrwawione, widział elfa trzymającego ociekający krwią rapier, i dyszącego ostatkiem walecznych sił. Widział Araie siadającą ciężko na podłodze, z rany w udzie i innych zadrapań ciekła powoli krew. Dostrzegł w końcu leżącą czarodziejkę, która powoli dochodziła do siebie. A co najważniejsze widział twarz Marthy, twarz która mówiła wszystko o bólu jaki miała wewnątrz siebie ta kobieta. Widział jak upuściła łuk, w sumie to nie starała się go trzymać. Rozumiał jej ból na widok tych martwych zwierzaków, pewnie nie mogła sobie wybaczyć, że musiała przyczynić się do ich śmierci. Znał to uczucie dokładnie, w sumie czuł to samo kiedy umierał jego przyjaciel. Nie wiedział sam czy jest bardziej wściekły na siebie czy na świat.
Podszedł do Marty podniósł jej łuk, położył rękę na ramieniu:
- Nie tłum w sobie tego uczucia, wyrzuć je z siebie, im wcześniej tym szybciej ból zginie. Przeżyłem już to, zaufaj mi: Można z tym żyć.
~.... Pytanie tylko jak~ – dodał sobie w myślach
- Pozbierajcie się tutaj, ja idę sprawdzić jak latarnia morska Eliota i ryk tych zwierzaków przybliżyły nas do spotkania z kimkolwiek, i oby nie były to tamte orki, bo teraz to na pewno nas poskładają jak domek z kart.

Mówiąc to założył dokładniej gogle na oczy i zniknął w ciemnościach jaskini. Wrócił za kilka minut. Widział, że czarodziejka trzyma w rękach małe lwiątko, usłyszał coś o zostawieniu go tu, albo pozbyciu się go.
Podszedł do czarodziejki, pochylił się nad nią i wziął z jej rąk kociaka. Erytrea była niewątpliwie zaskoczona ruchem Falkona, ale gdy zobaczyła, że mężczyzna nie zamierza zrobić mu krzywdy, nie zaprotestowała i oddała mu kociaka.
Łotrzyk podszedł do Marthy i powiedział:
- Uważam, że z nas wszystkich to ty masz niepisane prawo zadecydować o losie tego zwierzaka, jeżeli nie zaopiekujesz się nim, doskonale wiesz co powinnaś z nim zrobić. Jeżeli przyjdzie ci to z bólem wewnętrznego sumienia – będziesz mogła mnie znienawidzić, ale nie mogę patrzeć na to widmo łowcy które widzę teraz przed sobą i ….ZAOPIEKUJĘ SIĘ - ostatnie słowo wypowiedział z wyraźnym drżeniem w głosie - tym zwierzakiem.
Patrzył prosto w oczy Marty. Włożył jej kociaka w ramiona, odwrócił się i podchodząc do reszty grupy powiedział
- Korzystając z umiejętności zdobytych w wojsku, w oddziale zwiadu oraz tym co wiem o tropieniu i walce w takim terenie, sądzę, że mamy na pewno około godziny zanim przyjadą tu orki. Jeżeli znalazły ciała kumpli i zobaczyły SŁOŃCE Eliota w jaskini. Zakładając, że nadal nie siedzą w grocie chlając piwsko. Powinniście odpocząć ale ja idę na wartę, w razie zagrożenia musimy być gotowi do ucieczki w mniej niż 10minut. To moje zdanie chyba, że macie jakieś wyszukane pomysły jak możemy wykorzystać sytuacje w jakiej się obecnie znajdujemy?
 
__________________
play whit the best, die like a rest :)
falkon jest offline