Małe zamieszanie ze strażnikiem sprawiło, że w żyłach Nicolasa znowu pojawiła się adrenalina, dająca tak przyjemne mrowienie całego ciała. Czuł napięcie, tę gotowość do natychmiastowego działania i wolę przetrwania. Lubił wiedzieć, że jego życie zależy od niego samego, a nie od kaprysów jakiś stworów z innego wymiaru. Mimo zewnętrznego niepokoju, w środku był spokojny i opanowany. Był pewien, że w razie czego pociągnie za sobą przynajmniej kilku prześladowców. Ludzi. Tak, uczucie ulgi wywołane powrotem na Ziemię, było wspaniałe. Tutaj nic z urwanym czerepem nie będzie cię goniło. I była większa szansa na trzymania się z dala od portali. - Przynajmniej tego będę się trzymał... - mruknął.
Według anonimowego głosu z systemu głośników mieli jakiś kwadrans, żeby wynieść się stąd w diabły. Sam wolałby zrobić to po cichu, jak zapewne Klauge, natomiast Hahn zrobiła coś, co do niej zupełnie nie pasowało. Atak bronią grawitacyjną na strażnika, który tylko fiknął w powietrzu, niczym szmaciana lalka. Albo pluszowy miś. Wszystko jedno, Nowy i tak nie miał w dzieciństwie takich zabawek. Znacznie bardziej przydatny był tulipan, czy ostry nóż. W czasie, gdy kobieta zneutralizowała jednego z klawiszy na rampie, lufa pistoletu maszynowego Neumanna wypluwała niemal bezgłośnie krótkie serie pocisków. Drugi ze strażników bezwładnie zawisł na metalowej barierce chroniącej przed upadkiem z rampy.
Za plastykową osłoną zaczęło się zamieszanie, spotęgowane przynajmniej chwilowym unieszkodliwieniem działka. W dalszym ciągu jednak sześciu dobrze uzbrojonych strażników stanowiło spore zagrożenie.
Nicolas pogrzebał chwilę w plecaku i wyciągnął z niego dwa granaty ręczne. Pierwszy w stronę grupki żołdaków poleciał dymny, po rzuceniu którego musiał schować się za załomem muru, o który zagrzechotały pociski, a po dziesięciu sekundach, gdy wydobywające się z granatu opary pogłębiły zamieszanie, Nowy cisnął odłamkowym. - Na wielki sukces bym nie liczył, ale może stracą zapał i będą siedzieć na miejscu - rzucił do Klaugego, gdyż kobiety były w tym czasie zajęte uwalnianiem więźniów i szukaniem dokumentów.
Nicolas, przynajmniej na razie, nie zamierzał używać granatnika - miał jeszcze jeden ręczny granat dymny i jeden odłamkowy zabrane z magazynu broni pod Frankfurtem. Przeciwnik nie powinien wiedzieć wszystkiego już na samym początku zabawy.
W stronę skrytych teraz w kłębach siwego dymu strażników wypuścił jeszcze kilka serii z pm'a. Pojemny, 40-nabojowy magazynek był pusty, więc przeładował. Pozostał mu jeszcze jeden na zmianę, wysłużona Beretta z pudełkiem amunicji i, oczywiście, pięć granatów do RG-6. Sporo tego, a przynajmniej wystarczy, by wywołać spore zamieszanie.
Chociaż nie był pewien, że akurat to było najlepsze wyjście z sytuacji. "Cóż, Hahn zdecydowała - niech się dzieje, co chce..." - zakończył filozoficznie.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |