Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2009, 00:59   #108
Raincaller
 
Raincaller's Avatar
 
Reputacja: 1 Raincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znanyRaincaller nie jest za bardzo znany
Placki, jeden po drugim, znikały z talerza. Mina Ruliusa nie wyrażała jednak przesadnego entuzjazmu. Wyróżnienie, jakim było proste danie otrzymane od Katie poprawiło mu nastrój, który od samego rana miał marny. Nie nacieszył się nim jednak zbyt długo, gdyż Risha swoją złośliwością przebiła mydlaną bańkę, w której na moment znalazł się bard. Czar pysznych placuszków od uroczej kelnereczki ulotnił się w raz z zapachami unoszącymi się w gospodzie - zapowiedzią identycznego posiłku dla pozostałych kompanów. Rulius powstrzymał się jednak od jakiegokolwiek złośliwego komentarza pod adresem tropicielki i w milczeniu wysłuchał jej streszczenia dotyczącego wydarzeń, które miały miejsce na tajemniczej polanie.

Następnie głos zabrał Tengir, który z ironią skomentował słowa barda, samemu dorzucając kolejne komentarze odnośnie planowanych działań. Rulius, od dość dawna dziwiący się przywódczym zapędom człowieka, którego z początku błędnie ocenił jako skrytego i milczącego, wyraźnie krzywił usta w dziecinnym grymasie na dźwięk słów wypowiadanych przez Kruka. Rzucił jeszcze rozżalone spojrzenie w kierunku tropicielki, po czym wstał i dopił wino.

- Histeryczka biegająca po lesie... Trzeba ją zneutralizować! W pierwszej kolejności Amra, Amra, Amra! - mówiąc to zabawnie gestykulował parodiując łucznika strzelającego kolejno do każdego zasiadającego przy stole. - Mój zadek nie lubi strzał, w tej kwestii nie sposób się z tobą Tengirze nie zgodzić. Jednakże nadal uważam, iż nasze działania powinny skupiać się na odnalezieniu prawdziwego zabójcy. Kilkakrotnie już miałem okazję przekonać się, iż wróg mojego wroga może być moim sprzymierzeńcem... - po wypowiedzeniu tych słów roześmiał się drapiąc się lekko przy skroni, jakby sam zastanawiał się nad sensem wypowiadanych słów. - A może ja po prostu jestem aż taki naiwny? Może faktycznie oceniam sytuację zbyt lekkomyślnie? A może jedynie zmęczenie mąci mi w głowie nakazując chować strach pod maską błazna? Kto wie, kto wie...

Skończywszy swój mały występ przepełniony absurdem bard ruszył okrążając stół w kierunku lutni, na której miał ochotę trochę pograć, w muzyce topiąc swój zły humor. Mijając Rishę rzucił tylko ledwie słyszalnym głosem.
- Chyba jednak jestem aż tak naiwny... - to burknięcie było ostatnim wypowiedzianym przez niego słowem.


Przysiadłszy w kącie zaczął grać, a kojące dźwięki wydobywające się z lutni pozwały mu skupić się na tym co jeszcze czekało go dzisiejszego wieczora - spacer z Katie...
 
__________________
"Tylko silni potrafią bez obawy śmiać się ze swoich słabostek." - W.Grzeszczyk
Raincaller jest offline