Gdy wizja dobiegła końca, Algalon usiadł i zaczął się zastanawiać nad dalszymi działaniami. Sługi próbowały naprawić szkody a on siedział bezczynnie i musiał podjąć decyzję: czy gonić za magiem czy napaść na wioskę, czy może porozumieć się z pierzastym smokiem aby sprzymierzyć się z nim wobec nadchodzacych walk. Ten osobnik bardzo go interesował, bowiem pierzaste smoki to ogromna rzadkość i mógł już nigdy żadnego nie zobaczyć, a co dopiero mieć okazję do współpracy.
Wkrótce jednak Tkacz Czarów doszedł do wniosku że musi skorzystać z sytuacji tak jak może. Teoretycznie, nie posiadał siedziby co oznaczało że nie musiał sie martwić o kosztowności i nie musiał poswięcać czasu i uwagi na obronę. Wiedział też, że osoba która go okradła to nie mag, albo przynajmniej nieudacznik który nie korzystał z magii tak jak powinien. Gdyby był czarodziejem silnym, poprostu teleportowałby sie do siedziby, zapakował wszystko i uciekł w ten sam sposób a nie wynajmował pachołków w charakterze tragarzy. Róbcie co się da aby wrócić tu namiastkę cywilizacji. Ja polecę gonić maga, tego głupca i jego pachołków. Przy okazji obejrzę okolicę. Majordomo, przyjmij jakichkolwiek gości w odpowiedni sposób.
Smok obrócił głowę w stronę Simmanel Co do ciebie, po powrocie chcę widzieć mapę okolicy. Jeśli pojawi się któryś z moich ułomnych braci, to ty masz rozmawiać. Wrócę, miejmy nadzieję, niedługo.
To mówiąc, smok wyleciał z jaskini i wystrzelił w kierunku ucieczki czarodzieja. Po drodze rzucił na siebie pomniejszy czar zwodzący, który miał zakamuflowac go na tle nieba i chmur.
__________________ "Another tricky little gun
Giving solace to the one
That will never see the sunshine " |