Wątek: Viva Allracja!
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2009, 11:53   #99
Makuleke
 
Makuleke's Avatar
 
Reputacja: 1 Makuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znanyMakuleke wkrótce będzie znany
- Mój mąż, już on się tobą...jak on ma na imię? Jak ja mam na imię? Na bogów, nic nie pamiętam!! - z każdym słowem nieumarła zbliżała się do granicy histerii...znowu.

Cierpliwość siva miała swoje granice. Na szczęście wykonane przed chwilą ćwiczenia pozwoliły mu choć trochę lepiej panować nad sobą. W poszukiwaniu wsparcia spojrzał w kierunku Inglorina, który siedział nad jakimiś pismami, ale półelf nie zwracał uwagi na nic poza piórem i kartkami pergaminu.

„Dlaczego to akurat ja? Czy ona nie mogła przyczepić się do kogoś innego?” - westchnął w duchu, ale nie potrafił zdobyć się na to, żeby po prostu odwrócić się od całej tej sprawy i pójść swoją drogą. Nie chodziło nawet o to, że chciał jej pomóc - ostatecznie gotów był pozbyć się jej jak zwykłego trupa - czuł, że jeśli zostawi ją samą sobie, zła karma ponownie skrzyżuje ich drogi, a wtedy wszystko niewątpliwie przybierze jeszcze gorszy obrót.
Maahr nie zdążył jednak odpowiedzieć ani słowa nieumarłej, kiedy, zwyczajem wszystkich niepomyślnych wiadomości, niespodziewanie zjawił się karczmarz:

- Ona wypiła alkohol o wartości pięciu sztuk złota, a skoro to twoja podopieczna...to ty musisz uregulować za nią rachunek.

To, że po kobiecie nie było nic widać, było raczej zrozumiałe, ale wypić TYLE w czasie, kiedy oni z Inglorinem tylko na chwilę zostawili ją bez nadzoru?! Musiała faktycznie żyć w dostatku, skoro miała tak kosztowny gust. „Dosyć! Trzeba to jak najszybciej skończyć.” Siv z rezygnacją sięgnął do pasa z licznymi kieszonkami, który nosił na biodrach. Miał trochę gotówki, a ostatecznie, jeżeli ich przedsięwzięcie z opium miało się powieść, to i tak nie będzie jej więcej potrzebował. Po chwili wyciągnął w stronę stojącego nad nim satyra dłoń, w której błysnęły trzy złote monety i znacznie więcej srebrnych.

- Oto całą należność, mam nadzieję - powiedział mimo wszystko niezadowolonym głosem. - Ale więcej nie płacę za tą panią - dodał, kierując spojrzenie w stronę zombie. Przez moment wpatrywał się w nią, mrużąc powieki, jakby oceniając przeciwnika przed walką. Z tego, co spotkało go wcześniej, wiedział, że, żeby dotrzeć do nieumarłej, będzie potrzebował wszystkich umiejętności przekonywania, jakie był w stanie z siebie wykrzesać. Problem polegał na tym, że nigdy nie miał do czynienia z podobnymi trudnościami - wolał już raczej walczyć z oddziałem bagiennych potworów niż nakłaniać nieumarłą histeryczkę do zachowania spokoju...

- Spokojnie, chcę ci tylko pomóc - powiedział w końcu, starając się, żeby jego słowa zabrzmiały szczerze. - Nie mam pojęcia, czy twoja... przemiana... czy ona mogła spowodować u ciebie zanik pamięci, ale może, jeśli się postarasz, przypomnisz sobie coś... cokolwiek, co pomogłoby nam znaleźć przyczynę naszego wspólnego kłopotu... Pamiętasz przecież, że miałąs męża, że miałaś bogaty dom, co jeszcze przychodzi ci do głowy?

Siv jednak z każdą chwilą coraz mniej wierzył w powodzenie tego śledztwa. Koniec końców kobieta zachowywała się jak wariatka i równie dobrze mogła sobie wymyślić to wszystko. Wtem Maahr doznał olśnienia: „Zaraz, zaraz; w całym mieście mówi się o upadku rządów jakiegoś nekromanty czy kogoś takiego, strażnicy na ulicach to nieumarli... Może trzeba by zapytać się ich, co sądzą o całej tej sprawie?” Nagle jednak wróciło wspomnienie spotkania z trójką szkieletów-strażników, a wraz z nim pojawił się strach. „A co jeśli wszystko zrozumieją na opak i znowu zaczną się przyczepiać do byle czego?” Tego na pewno Maahr wolałby uniknąć. Może i zmusiłby się, żeby porozmawiać ze strażnikiem, ale na pewno trzeba będzie zrobić to pod nieobecność nieumarłej. Kiedy jednak siv ponownie spojrzał na swoją „podopieczną”, jak uprzejmie określił to Kraxus, jej mina wskazywała, że ponownie nie zwróciła uwagi na jego tłumaczenia. Z mnicha uleciała cała nadzieja na samodzielne rozwiązanie problemu.

- Poczekaj tutaj, zaraz do ciebie wrócę - powiedział do kobiety, jednocześnie kręcąc przecząco głową w stronę karczmarza na znak, żeby nie sprzedawał jej nic więcej, po czym skierował się do stolika, przy którym siedział Inglorin.

- Przepraszam, że ci przerywam, ale ta sprawa jest cięższa niż nam się wydawało - rzekł przygnębionym tonem. - Ona nie pamięta zupełnie niczego, nie zdziwiłbym się, gdyby całe to swoje dawne bogactwo i wpływy też sobie wmówiła - tak jak to, że ją porwaliśmy, czy - Maahr spojrzał na ciężko opartą o kontuar głowę nieumarłej. - czy to, że jest pijana w... trupa. Nie wiem, czy nie lepiej byłoby zgłosić to do straży, w końcu oni też są nieumarłymi i podlegają komuś, kto zna się na nekromancji lepiej od nas...

- W każdym razie nie zamierzam dłużej ryzykować, bo przez nią ciągle pakuję się w jakieś kłopoty, a przecież ciągle nie wiemy, kto był dla niej tak miły, że zrobił z niej zombie... - dodał po chwili.
 
Makuleke jest offline