Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-06-2009, 12:59   #11
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Był całkiem zadowolony z odpowiedzi, której mu udzielono, chociaż oczywiście nie do końca. Ciekawe jak miały im się przydać umiejętności ulicznika - szczeniaka, ale cóż, nie on tu był od podejmowania decyzji. No i tak krasnolud, też był dziwny. Zawsze mu się wydawało, że Zabójcy to śmierci poszukują, a nie na wyprawy po skarby się udają. Cóż, może po prostu za długo przebywał w gnuśnym Nuln, zbyt poważnie biorąc do siebie plotki i opowieści, jakie krążyły po mieście.

Po wstępie do wyprawy, Dieter podejdzie do Nastii, uśmiechając się promiennie.
-Witaj, piękna pani. Zapoznać się chciałem a i o rapier, który widać za twym pasem spytać. W broni nie jestem obeznany, a chciałem na wyprawę zabrać coś do obrony. Co i najlepiej gdzie można nabyć takie ostrze?
Młoda kobieta obrzuciła go zaciekawionym, ale nie pozbawionym rezerwy wzrokiem.
-To zależy, w jaki sposób zamierzasz walczyć, panie...? - zawiesiła głos, usiłując sobie przypomnieć, jak się nazywał.
-Dieter, Dieter von Hohenzoler. - ukłonił się jeszcze raz - A co do walki, cóż, będąc szczerym, szermierz ze mnie żaden. Ale z drugiej strony
miałem nadzieję, że podczas tej wyprawy, nauczę się czegoś od wojowniczej Kislevitki. Wybacz pani, rzadki i piękny to widok, u nas w Imperium prawie niespotykany.

-Kislevitka? Cóż, zapraszam do Kislevu, tam jest nas skol'ko ugodno - uśmiechnęła się krzywo.
-Dawno nie byłem w rodzinnych stronach, pani. Jeszcze jako dziecko zostałem odesłany do Nuln na nauki, ale przyznać muszę, że wciąż pamiętam piękne stepy waszego kraju.
Wyraźnie ją zaskoczył.
-Byliście w Kislevie?
-Oczywiście, moje rodzinne miasto ledwie dzień drogi od granicy. Ale to było dawno, czego bardzo żałuję.
Uśmiechnęła się trochę przychylniej.
-Wracając do broni. Zależy, czy chcecie z konia walczyć, czy spieszeni. Jeśliście jednak, jak mówicie, nieobeznani z bronią, chwatit', żebyście wiedzeli, że broń klująca ma znaczną przewagę nad bronią ciętą. - Wymawiała "ł" w bardzo charakterystyczny sposób, przez co brzmiało jak dźwięk pośredni między "l" i "ł".
-Z konia, pani, to ja na pewno nie będę walczył, bowiem bym spadł. W mieście się wychowałem i chociaż jeździć umiem, to walki na koniu sobie nie wyobrażam. Może zechcesz mi udzielić kilku lekcji fechtunku? - uśmiechnął się
Bez ceregieli obrzuciła go spojrzeniem od stóp do głowy.
-Pożywiom, uwidim. Przez siedem dni możemy poćwiczyć. Zależy, jak szybko się uczycie, panie.
-W szkole powiadano, że idzie mi nieźle. Ale to była zupełnie inna szkoła. Znacie więc może jakieś miejsce w Nuln, w którym można nabyć jakąś porządną roń? Nigdy się tym zbytnio nie interesowałem.
- Jest taki jeden platnerz niedaleko ambasady Kislevu. Samam tam niedalej jak wczoraj byla, szable sprzedać. Nie pamiętam, jak zwał się jego zakład, ale mój sługa zna drogę.
Skinęła na starego Kozaka z resztką siwych włosów wygoloną na modłę
kislevskich Kozaków.
-A jak hm... - przez chwilę myślał nad słowem, wyraźnie zakłopotany - ...nazwać broń, którą polecałabyś, pani, dla takiego początkującego szermierza jak ja?
-Myślę, że szpada wam podpasuje najlepiej. Jest bardziej manewrowa od rapieru. I lżejsza.
-Dziękuję za twą pomoc, piękna pani. - skłonił się raz jeszcze - Znam miasto dobrze, więc wystarczy, gdy twój sługa wytłumaczy mi pokrótce
drogę. Chyba, że chcesz bym służył wam za przewodnika po tym pięknym mieście? Nie mam wiele do robienia dzisiejszego dnia.

W tym momencie towarzyszący kobiecie Niekrasow wyraźnie się zniecierpliwił. - Barysznia, pojdziom? - odezwał się do Miedwiediewoj, najwyraźniej trochę rozeźlony. Dziewczyna spojrzała na niego przelotnie, po czym zwróciła się do von Hohenzolera:
-Przykro mi, dziś muszę panu odmówić. Może innym razem...

Dieter obrzucił kozaka uważnym spojrzeniem, chociaż ciężko było wyczytać w jego wzroku jakąś niechęć czy odrazę, to jednak to czuł medyk. O ile kobiety z Kislevu były często piękne, o tyle mężczyźni nigdy nie kojarzyli mu się z niczym dobrym, prócz oczywiście niewątpliwej odwagi i możliwości wypicia dużej ilości wódki. Ten tu nie był wyjątkiem, będzie musiał na niego uważać, by przypadkiem nie zostać wyzwanym na jakiś pojedynek, którego nie będzie mógł wygrać. Uśmiechnął się więc tylko do Nastii i skłonił lekko. Jeszcze przez chwilę rozmawiał ze starym sługą szlachcianki a potem odszedł w swoją stronę. Zakupił szpadę u wskazanego płatnerza, może nawet tę samą, którą sprzedawała Kislevitka. Zakupił też jeszcze kilka innych przydatnych bardziej lub mniej przedmiotów. Nigdy nie był na takiej wyprawie, wolał się więc ubezpieczyć na wiele sposobów. Potem nie mając nic innego do roboty, wrócił do swojej kwatery.

***

Rano zjawił się jak zwykle wcześnie, targając ze sobą wypakowany maksymalnie wielki plecak i torbę lekarską, którą zresztą podobnie wypchał aż do granic. Miał nadzieję, że nie będzie musiał korzystać z niej zbyt często, a po podróży barką będzie wciąż miejsce, by całe te graty zmieścić. Jakby tego było mało, przez ramię przewieszoną miał również rusznicę, u pasa zwisały mu szpada i lewak a do plecaka przytroczył jeszcze jakiś krótki miecz. Przezorny zawsze ubezpieczony, to było dobre motto. A Dieter był przezorny i starał się zawczasu myśleć o wszystkim.
Awantura na nadbrzeżu niezbyt go interesowała. Zbliżył się tylko do Nastii, kłaniając się z uśmiechem, ignorując przy okazji gorącokrwistego kozaka.
-Witaj pani.
Wzrokiem śledziła potyczki, na razie słowne, więc Dieter wzruszył ramionami.
-Nie ma tam nic interesującego dla nas. Nam płacą za dzień, mi się więc nie spieszy.
Obrócił się w stronę barki i podniósł swoje bagaże.
-Może udamy się pod pokład, by poszukać najlepszych kajut? Chyba nie chce mieszkać obok tego Zabójcy chociażby. - mrugnął do niej - W każdym razie ja na pewno się tam udam.
Ruszył w kierunku zejścia.
 
Sekal jest offline