Gusin czuł się świetnie.
Choć głowa bolała go niemiłosiernie, a głosy z niej dochodzące z powodzeniem mogły rozsadzić czaszkę, to zyskał niezapomniane wspomnienia. Karczma nie ustępowała w ogóle innym krasnoludzkim przybytkom, a fakt, że udało się zachować ten jedyny, niepowtarzalny klimat tylko działał na jej korzyść, pomimo niesprzyjających, miejskich warunków.
Niesiony nogami, sam nie wiedział, jak doszedł do budynku, w którym zakwaterowali się jego towarzysze.
Wojownik zignorował uwagę właściciela, uśmiechając się za to do Gordona. Alkohol znacząco poprawił mu humor.
-Masz coś? Cokolwiek? Ja jak na razie tylko wiem, że ludzie albo nic nie widzą, albo wiedzą mało, a i to boją się zdradzić. Nie wróży to zbyt dobrze. I gdzie do cholery jest Caraewn?
Nim krasnolud zdążył choć odpowiedzieć (co było trudne, zważywszy na jego stan), weszli do pokoju Mestro, wywołując jeszcze szerszy uśmiech wojownika.
- Nie kłócić się!- ryknął na całe gardło, nie do końca właściwie interpretując słowa maga- Nie znalazłem Noży, ale za to- jego oczy mimowolnie rozbłysły, gdy podjął watek- taaaaaaaaaaką świetną karczmę! Mówię se, wejde i zobaczem. I com zobaczył? Tom zobaczył!- krzyknął, wyciągając z swojego plecaka jedna z wielu butelek prawdziwego, mocnego piwa- Kopalnię piwa, krasnoludzka kopalnię piwa w mieście, hehehe!- roześmiał się z własnego dowcipu, popijając jeszcze z butelki, a także częstując swych towarzyszy. Gdy skończył, odetchnął głęboko, po czym kontynuował.
- Ja bym se tych Nozy na łeb nie sprowadzał, trunek i tak robi mi w niej swoje, hehe! Sami wejdą, to sam ich wypłosze, choćby dziś w nocy! A niech no tylko spróbują mnie capnąć, to już ja im pokażę! Ha!- ryknął zaczepnie, pewny, że złoczyńcy są nieopodal i go słyszą.
Cóż powiedzieć- już na trzeźwo był dziwnym rozmówcą, a co dopiero pijany…
Ostatnio edytowane przez Kaworu : 23-06-2009 o 12:52.
|