Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 16-06-2009, 19:37   #41
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
Gdy został sam, podszedł do okna, otworzył je i wyjrzał, Zastanowił się czy da radę zejść, ma w końcu linę, jakby ją przywiązać do łóżka to zszedłby bez problemów. Tylko po co? zamknął okno i ruszył do łaźni. Przysunął do bali krzesło i położył na nim plecak, z którym praktycznie się nie rozstawał, odpiął pas z rapierem i również go położył. Piękna broń, prezent od kapitana Visquero, żaden z tych eleganckich z szlachetnymi kamieniami, bez wymyślnej gardy, drewniana pochwa obszyta czarnym aksamitem, rękojeść pokryta czarną skórą i to niezwykle ostrze. Ilekroć Mesto patrzył na ten rapier zastanawiał się jak kowalowi udało się uzyskać czarny odcień klingi, kiedyś doszedł do wniosku, że to ze względu na glebę w miejscu gdzie wydobywana była ruda żelaza i niedokładne jej przetopienie, innym razem myślał iż to celowy zabieg, jakby jednak nie było, rapier był piękny. De'Estevaro schował go do pochwy i odłożył, sam nie wiedział kiedy go wyjął. Zdjął luźną czarna koszulę, którą zazwyczaj nosił rozpiętą i przewiesił ją przez oparcie krzesła, następnie zdjął przez głowę białą koszulę, która także odwiesił na krzesło. Teraz gdy był nagi do pasa okazało się, że w obu rękawach ukrywał sztylety, w specjalnych pokrowcach, które teraz także zdjął i odłożył na krzesło, zdjął też złoty łańcuszek z wisiorkiem w kształcie dłoni. Podniósł drugie krzesło i postawił je blisko bali, na krześle umieścił butelkę wina i kielich. Podszedł do bali z wodą, zdjął czarne spodnie i rzucił je na pierwsze krzesło, zdjął buty i gdy był już nagi zanurzył się w bali. Przez chwilę rozkoszował się ciepłem wody i smakiem wina, gdy zauważył, że woda zaczyna stygnąć, odstawił kielich i dokończył mycie. Następnie wytarł się i założył czyste ubranie, które wyjął z plecaka. Wyglądało identycznie jak to, które zdjął, z ta jedną różnicą, że biała koszula, miała po bokach specjalne usztywnienia, z utwardzonej i wyprofilowanej do jego boku skóry, na bokach były także schowki na sztylety. Po przejściu z powrotem do swojego pokoju, pociągną za sznurek przy łóżku. Sam podszedł do stołu, gdzie przed chwilą odłożył plecak i broń. Z plecaka wyjął zrolowany kawałek czarnego aksamitu, szerokości około dziesięciu centymetrów, po rozwinięciu okazało się, że jest to opakowanie na proste sztylety do rzucania. Mesto wyjął trzy z nich i umieścił, w schowkach po bokach koszuli gdy rozległo się pukanie do drzwi. Płynnym ruchem przykrył resztę sztyletów plecakiem i zarzucił czarną koszulę, aby nie było widać tych po bokach. Podszedł do drzwi i otworzył je. Na korytarzy stała dziewczyna, która wcześniej zastępowała gospodarza.
- Pan wzywał - Ciężko było powiedzieć czy to pytanie czy stwierdzenie. Trzymała w rękach tacę z jedzenie, o którym w kąpieli Mesto zapomniał. Jej głos brzmiał niepewnie, Mesto uznał, że gospodarz kazał jej uważać. Uśmiechnął się zachęcając i powiedział.
- Tak, potrzebuję aby ktoś wyprał moje ubranie, ostatnio, miałem drobną za tarczkę ze złodziejami i niestety nie obeszło się bez jego zbrudzenia. - Ruszył do stołu wskazując jej, aby tacę postawiła na stole. Sam zdjął poskładane w kostkę ubranie, które przyniósł z łaźni, sięgną także do sakiewki i wyjął złotą monetę.
- To dla ciebie, nie wspominaj o tej monecie gospodarzowi, a koszty prania niech doliczy do rachunku. - Powiedział przekazując dziewczynie ubranie i monetę, zamknął za nią drzwi i wrócił do pakowania sztyletów. Łącznie włożył dziesięć, pięć z lewego boku i pięć z prawego. Miały one więcej zadań niż tylko przydać się w walce, przede wszystkim chroniły jego boki, specjalne ich umieszczenie, ostrzami do tyłu i lekko w dół, czyniły z nich niemal kawałek zbroi łuskowej, a usztywniana skóra, zapobiegała temu, że w trakcie trafienia, lub upadku nie raniły właściciela.
Szlachcic założył także pokrowce ze sztyletami na nadgarstki, na lewej ręce z zewnątrz, na prawej od wewnątrz ręki. Lewą mógł zablokować słabszy cios, a do tego z prawej miał łatwiejszy dostęp.

Zjadł ciepły posiłek, który okazał się wyśmienity, i od razu regenerował energię, a w połączeniu z wcześniejszą kąpielą był wręcz zbawienny.

Po posiłku de'Estevaro przypasał także rapier i założył plecak. Ruszył pozwiedzać miasto, ale miał też inny cel. Przy wyjściu zapytał gospodarza.
- Powiedz mi gdzie tu jest największa świątynia? i pod czyim wezwaniem? -Wieża Dobrej Fortuny, poświęcona bogini Tymorze położona jest po wschodniej stronie Promenady, jest też druga równie wielka świątynia, po drugiej stronie promenady. - Oczywistym było czyim wyznawcą jest gospodarz, więc Mesto nie naciskał, aby wyjawił nazwę innej, podziękował tylko i ruszył do wyjścia.

Przechodząc do świątyni, szukał żebraków i nie zawiódł się, było ich kilku, a być może nawet kilkunastu. Ignorując ich de'Estevaro wszedł do świątyni, gdzie ruszył w stronę głównego ołtarza, przyjrzał się posagowi przedstawiającemu Tymorę. Była to kobieta siedząca na tronie, w ręce trzymała monetę.


- Sprzyjaj mi dziś bogini - wyszeptał, a następnie sam wyjął monetę i podrzucił ją wysoko, popatrzył przez sekundę jak wiruje, a następnie odwrócił się i ruszył do wyjścia. O dziwo nie usłyszał, jak moneta upada, może ktoś ją złapał, może sama bogini, zaśmiał się w myślach, ale nie odwrócił się aby sprawdzić, uznał, że lepiej to zostawić domysłom.


Przed świątynia poszukał wśród żebraków szczurka. Kogoś, po kim było widać, że wybrał żebractwo, i że mu to służy. Kogoś, kto rozglądał się i obserwował. Gdy wyłowił taką osobę, stanął kawałek dalej, i wyjąwszy złotą monetę obracał ją w palcach wpatrując się w owego szczurka. Nie musiał długo czekać, aż żebrak ruszył w jego stronę.
- Dobry Panie wspomóż biednego, wszak Dobra Fortuna ma w opiece tych, którzy pomagają innym... - widać było, że gadka jest przygotowana idealnie, a i ton i gesty ciała szczurka, były świetne. Jednak de'Estevaro nie przyszedł tu podziwiać kunszt aktorski, ale załatwić interesy.
- Zamilknij na chwilę, a dostaniesz więcej niż tę monetę. - Powiedział, a kiedy zobaczył na twarzy szczurka zainteresowanie kontynuował.
- Wyglądasz na dobrze poinformowanego, Pewnie mógłbym z ciebie wydusić siła potrzebne mi informacje, ale szczerze powiedziawszy, założyłem przed chwilą czyste ubranie. Dlatego na twoje szczęście informacje wydobędę za pomocą siły złota. - Sięgnął do sakiewki i wyjął pięć złotych monet, zważył w w dłoni i ciągnął dalej - Potrzebuję przekazać Ognistym Nożom wiadomość. Brzmi ona tak. " Pokazałem już swoje umiejętności. Oferuję moje usługi, wraz z całym pakietem znajomości w straży i poza nią. Znajdziecie mnie bez trudu, ale przyślijcie tym razem kogoś kompetentnego, nie tak jak ostatnim razem." zapamiętałeś? - Tym razem to szczurek mu przerwał.
- Zapamiętałem, a od kogo ta wiadomość i gdzie przynieść odpowiedz? - zapytał, ale od razu dodał. - Gdybym kogoś przypadkiem znalazł. -
- Hmmm... chyba nie o ciebie mi chodziło, skoro nie wiesz kim jestem, to chyba faktycznie nie masz żadnych kontaktów. Nazywam się Mesto de'Estevaro. Gdyby pytali o moje referencje, to powiedz, że spotkałem ich ludzi na Flaku. -
Żebrak zmarszczył czoło i zapytał.
- Wczoraj w nocy? - A gdy dostał potwierdzające kiwnięcie głowy, dodał - Baby na targu gadały, żeście tam niezła jatkę urządzili. I do tego, ktoś się wydzierał, na sierżanta ze smoków, że to niby obowiązków niepełni i że bardziej i świnie nosić przystał na piersi a nie smoka. - uśmiechnął się złośliwie, - Być może przekażę, a być może nikogo nie znam. - i wyciągną rękę po pieniądze.
- A być może nikogo nie znasz, to dobre, będę musiał zapamiętać ten żart. - Przekazał żebrakowi monety i ruszył do Zacisza. Miał pewność, że wiadomość dotrze, nie miał pewności natomiast jak zostanie odebrana.

W lokalu, udał się do siebie, zamawiając tylko kolację do pokoju. Oddał się relaksowi, poczytał trochę księgi które nosił ze sobą w plecaku. Przez jakąś godzinę rozebrany do bielizny ćwiczył, trochę się rozciągał, robił pompki, następnie wziął kolejną kąpiel, zakładając, że może niemieć jutro takiej okazji. Wrócił do pokoju, i właśnie kończył kolację gdy do drzwi ktoś zapukał, Mesto podszedł otworzył, i ujrzał gospodarza.
- Pyta o pana dwóch ludzi, - Czyżby to było możliwe, że ostrza działają tak szybko - a dokładniej pijany krasnolud i jakiś niekrzesany olbrzym, mam ich przyprowadzić? - Dokończył gospodarz, co rozwiało chwilowy strach Mesta.
- Tak, niech tu przyjdą, proszę także przygotować dla nich kolację i dostarczyć tutaj. Czy gdyby chcieli się zatrzymać, to ma pan dla nich wolne pokoje? - a widząc minę gospodarza dodał - być może nie będą chcieli, ale nawet jeśli, to nie sprawią problemów. - Nie większych niż ja dodał w myślach.

Po chwili wszedł zataczając się wszedł Gusin, potem Gordon. Brakowało Caraewna ale to akurat go nie martwiło, w końcu w momencie, w którym postanowili się rozejść każdy bierze odpowiedzialność za siebie, a po drugie to, jeszcze niema późnej nocy, i po trzecie, może przecież nocować gdzie indziej.

- Masz coś? Cokolwiek? Ja jak na razie tylko wiem, że ludzie albo nic nie widzą, albo wiedzą mało, a i to boją się zdradzić. Nie wróży to zbyt dobrze. I gdzie do cholery jest Caraewn? - Gordon jak zwykle sam stwarzał dla siebie problemy.
- A kogo pytałeś? Sklepikarzy? czy ludzi na ulicy? zapłaciłeś komuś za informacje? - Pokręcił głową. - Szpiegiem nie będziesz. Ja przekazałem wiadomość Ognistym nożom, że chcę do nich dołączyć. - Popatrzył na reakcję Gordona i Gusina, a następnie dodał - Tą organizację trzeba rozbić od środka, a nie zajmując się płotkami. A Caraewn? Pewnie sam o siebie zadba, jest jeszcze wcześnie, a dodatkowo, mogło mu się znudzić nasz towarzystwo. Zaraz będzie kolacja, jak chcecie się tu zatrzymać, to polecam zapytać gospodarza o wolne pokoje. -
 

Ostatnio edytowane przez deMaus : 17-06-2009 o 17:22.
deMaus jest offline  
Stary 20-06-2009, 00:00   #42
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Gusin czuł się świetnie.

Choć głowa bolała go niemiłosiernie, a głosy z niej dochodzące z powodzeniem mogły rozsadzić czaszkę, to zyskał niezapomniane wspomnienia. Karczma nie ustępowała w ogóle innym krasnoludzkim przybytkom, a fakt, że udało się zachować ten jedyny, niepowtarzalny klimat tylko działał na jej korzyść, pomimo niesprzyjających, miejskich warunków.

Niesiony nogami, sam nie wiedział, jak doszedł do budynku, w którym zakwaterowali się jego towarzysze.

Wojownik zignorował uwagę właściciela, uśmiechając się za to do Gordona. Alkohol znacząco poprawił mu humor.

-Masz coś? Cokolwiek? Ja jak na razie tylko wiem, że ludzie albo nic nie widzą, albo wiedzą mało, a i to boją się zdradzić. Nie wróży to zbyt dobrze. I gdzie do cholery jest Caraewn?

Nim krasnolud zdążył choć odpowiedzieć (co było trudne, zważywszy na jego stan), weszli do pokoju Mestro, wywołując jeszcze szerszy uśmiech wojownika.

- Nie kłócić się!- ryknął na całe gardło, nie do końca właściwie interpretując słowa maga- Nie znalazłem Noży, ale za to- jego oczy mimowolnie rozbłysły, gdy podjął watek- taaaaaaaaaaką świetną karczmę! Mówię se, wejde i zobaczem. I com zobaczył? Tom zobaczył!- krzyknął, wyciągając z swojego plecaka jedna z wielu butelek prawdziwego, mocnego piwa- Kopalnię piwa, krasnoludzka kopalnię piwa w mieście, hehehe!- roześmiał się z własnego dowcipu, popijając jeszcze z butelki, a także częstując swych towarzyszy. Gdy skończył, odetchnął głęboko, po czym kontynuował.

- Ja bym se tych Nozy na łeb nie sprowadzał, trunek i tak robi mi w niej swoje, hehe! Sami wejdą, to sam ich wypłosze, choćby dziś w nocy! A niech no tylko spróbują mnie capnąć, to już ja im pokażę! Ha!- ryknął zaczepnie, pewny, że złoczyńcy są nieopodal i go słyszą.

Cóż powiedzieć- już na trzeźwo był dziwnym rozmówcą, a co dopiero pijany…
 

Ostatnio edytowane przez Kaworu : 23-06-2009 o 12:52.
Kaworu jest offline  
Stary 30-06-2009, 23:30   #43
 
Cosm0's Avatar
 
Reputacja: 1 Cosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputacjęCosm0 ma wspaniałą reputację
- Ja bym se tych Noży na łeb nie sprowadzał, trunek i tak robi mi w niej swoje, hehe! Sami wejdą, to sam ich wypłosze, choćby dziś w nocy! A niech no tylko spróbują mnie capnąć, to już ja im pokażę! Ha! - ryczał Gusin, bo gdy duża ilość alkoholu spotyka się z porywczym temperamentem to rozum robi sobie drzemkę.

Mesto próbował go uspokoić. Wszak ręczył gospodarzowi, że tych dwoje nie narobi problemów, a tubalny głos Gusina obudzić mógł gospodarzowi wszystkich gości. Im bardziej Mesto się starał tym mniej to dawało, a gdy jedynym argumentem jaki mu pozostał było ostrzeżenie przed Ognistymi Nożami... wtedy się zaczęło. Gusin zrobił się czerwony na gębie i wrzasnął czarodziejowi prosto w twarz:

- Aaa co ty sobie myślisz, że ja jestem jakiś chuderlawy elf, co to się z elficami na drzewach chędoży?! Ja jestem Gusin z klanu Horderherk, co to toporem rozgania głupców, którzy chcieliby na mnie się swoimi wykałaczkami zamachnąć! - krzyczał krasnolud - Haa! A niech se przyjdą te Noże... czekaj - właściwie to czemu kazać im zwlekać! Wyjdźmy im na przeciw! - Gusin aż podskoczył z podekscytowania po czym chwycił swój topór, który przed momentem odłożył i wbiegł z uśmiechem na ustach z pokoju krzycząc po drodze 'idziemy bić Noże hej!'.

Najwyraźniej wypita przed chwilą niemal duszkiem flaszka kolejnej porcji mocnego piwa przelała czarkę w umyśle krasnoluda i wysłała trzeźwe myślenie na wakacje w jakieś odległe i egzotyczne miejsce, w dodatku bez konkretnej daty powrotu. Nie zwiastowało to zbyt spokojnej nocy i choć swoim zachowaniem Gusin rozeźlił Mesto nie na żarty to jednak czarodziej nie zwykł odwracać się plecami do potrzebujących towarzyszy, a Gusin potrzebował solidnego snu po zbyt hucznej popijawie tylko nie zdawał sobie z tego sprawy i to właśnie Mesto z Gordronem powinni mu to wyklarować, bądź też siłą do łóżka go położyć.

- Chyba trzeba go przypilnować, żeby kłopotów na siebie nie ściągnął co? - rzucił tylko Mesto do swojego drugiego, trzymającego się nadal nieźle towarzysza, a gdy w swoim wzroku odczytali aprobatę - wyszli z pokoju i powlekli się za hałasem jaki wywoływał pijany krasnolud.

Gordron przeklinał na Gusina człapiąc obok Mesto, gdy wyszli na ulicę. Zza rogu dobiegała ich radosna piosenka wyśpiewywana tubalnym głosem i brzmiąca mniej więcej tak:


MUZYKA

Szedł se krasnal po ulicy przed siebie on parł,
Przed siebie on parł, oOOo, przed siebie on parł, oOOo,
No i spotkał Ognistego Noża szwarnego, oOOo,
Noża szwarnego, oOOo, Noża szwarnego, oOOo,
A tam gdzie Gusin i gdzie noże są, oOOo
To on mocno chce napierdolić im, oOOooO [...]


Może i Gusin był kompanem honorowym i miał swój wewnętrzny kodeks, ale widać iście krasnoludzkie piwo, w iście krasnoludzkich ilościach budziły w nim równie wielki krasnoludzki instynkt.

Słońce już dawno schowało się za budynki,a niebo zmieniało już kolor z karmazynowego w ciemny granat, który z kolei zamierzał w bardzo niedługim czasie zmienić się w czerń nocnego nieba przetykanego błyszczącymi gwiazdami pomiędzy, którymi przepływa słodka, srebrzysta Selune i jej Łzy.

Nagle słowa piosenki umilkły za najbliższym rogiem, a gdy Gordron i Mesto wyskoczyli zza rogu dogoniwszy Gusina - zobaczyli, że stoi on i gada z jakimś długouchym gościem...
 
__________________
Wisdom of all measure is the men's greatest treasure.

Ostatnio edytowane przez Cosm0 : 30-06-2009 o 23:33.
Cosm0 jest offline  
Stary 04-07-2009, 13:18   #44
 
Chester90's Avatar
 
Reputacja: 1 Chester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumnyChester90 ma z czego być dumny
~Plugawa banda niewdzięcznych śmieci. – pomyślał Rico mając namyśli Ogniste Noże.

Rico przybył do Suzail ściągnięty marzeniami o dochodowych przedsięwzięciach, które miał podejmować jako niezależny pracujący dla każdego kto dobrze zapłacił. Początki wydawały się całkiem niezłe elf przyjął robotę od jakiejś pomniejszej gildii złodziei i wykonał je bez większych problemów w zaskakująco krótkim czasie. Wtedy też kiedy świętował w karczmie przypływ gotówki podszedł do niego jakiś człowiek i zaproponował mu niezwykle dobrze płatne zlecenie na zabójstwo. Napomknął wtedy, że jest członkiem jakiejś organizacji o nazwie Ogniste Noże i jeśli zlecenie zostanie wykonane Rico ma szanse na kolejne. Elfowi pasował taki układ, więc bez oporów zgodził się wykonać tą robótkę. Nie oszczędzał przy tym na środkach i wykosztował się na informację i truciznę, którą miał zamiar zakończyć żywot istoty, która nie spodobała się Ognistym. Stwierdził, że i tak wszystko mu się zwróci, więc nie ma problemów. Jednak łotrzyka spotkał niemały zawód, kiedy nie dość, że po wykonanym zleceniu nie otrzymał żadnej zapłaty to na miejscu spotkania czekało na niego trzech innych Noży z zamiarem uśmiercenia elfa. Na szczęście Rico jakoś zdołał uciec raniąc przy okazji jednego z niedoszłych zabójców.

Teraz siedział w karczmie i sączył kolejny kielich wina pogrążając się coraz bardziej w ponurych myślach. Jednego łotrzyk był pewien na pewno nie zostawi tak całej sprawy. Znajdzie jakiś sposób, żeby odwdzięczyć się Ognistym pięknym za nadobne. Co prawda nie wiedział jeszcze jaki, ale znajdzie. Jednak nie może tak siedzieć w tawernie i użalać się nad sobą. Trzeba zacząć działać! Elf zdecydowanym ruchem odstawił kielich na stół i rzucił parę drobnych w formie zapłaty. Po chwili namysłu zabrał ze sobą opróżnioną do połowy butelkę i wyszedł na zewnątrz.

Rico przemierzał ulice i czuł jak robi się coraz chłodniej w miarę jak powoli zapada zmrok, kiedy usłyszał jakąś pijacką piosenkę. Normalnie nie zwróciłby na nią uwagi, ale kiedy uważniej wsłuchał się w słowa przystanął zaciekawiony. Ktoś śpiewał o Ognistych. Elf opróżnił butelkę do końca, odrzucił ją od siebie i ruszył w kierunku źródła śpiewu. Owym źródłem okazał się jakiś krasnolud, który bynajmniej nie wyglądał na trzeźwego. Co prawda Rico też nie był do końca trzeźwy, ale do stanu brodacza sporo mu brakowało. Łotrzyk mimo wszystko postanowił zaczepić krasnoluda.

- Hej, brodaczu! Naprawdę chcesz walczyć z Ognistymi Nożami? Bo widzisz – elf uśmiechnął się podchodząc do krasnoluda – ja też mam parę powodów, by nie lubić tych plugawców. Wyrolowali mnie i przydałoby się trochę im przypieprzyć za to. Razem bądź co bądź możemy zdziałać o wiele więcej, tym bardziej, że ja mam dostęp do informacji, których ty nigdy nie zdobędziesz. – w tym momencie zza rogu wyłoniło kolejnych dwóch osobników – Twoi znajomi krasnalu? Dobrze, wspólnie wykończymy tych plugawych kanciarzy.
 
__________________
Mogę kameleona barwami prześcignąć,
kształty stosownie zmieniać jak Proteusz,
Machiavela, łotra, uczyć w szkole.
Chester90 jest offline  
Stary 10-07-2009, 20:18   #45
 
homeosapiens's Avatar
 
Reputacja: 1 homeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetnyhomeosapiens jest po prostu świetny
Gordron, kiedy zobaczył zakapturzoną postać przy pijanym jak szpadel Gusinie, przestraszył się nie na żarty - krasnolud na trzeżwo sobie radzić potrafił, ale w takim stanie Gordron szczerze wątpił, czy poradził by on sobie z jednorękim,jednonogim i jednookim goblinem uzbrojonym w kawałek drzewa na opał...

-Zostaw go ty z kapturem!

Gordron podbiegł, dobywając miecza w biegu. Olbrzymia broń zalśniła w świetle latarni miejskiej i zapewne niejednemu zakapturzonemu dał by taki orężdo myślenia - szczególnie w rękach kogoś postury Gordrona...

-Kim jesteś? Czego chcesz? Gadaj, pókim grzeczny!
 
homeosapiens jest offline  
Stary 17-07-2009, 23:00   #46
 
deMaus's Avatar
 
Reputacja: 1 deMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumnydeMaus ma z czego być dumny
- Panuj nad sobą Gordon - Powiedział wychodząc zza rogu, za wojownikiem. - Nie mam ochoty spędzać kolejnej nocy w strażnicy, skoro mam już opłacony dobry pokój. - Ruszył powolnym krokiem w stronę Gusina i nieznajomego, ale starał się obserwować dachy i boczne uliczki. Gdy był już w odległości trzech metrów powiedział.

- Gusin jesteś tak pijany, że nie zarżnąłbyś tym swoim toporem ogłuszonego świniaka. Ty zaś elfie, nie licz na wiele z naszej strony dopóki nie dowiedziesz czegoś wart. Prosisz o pomoc ludzi, którzy sami wykończyli więcej Ognistych noży niż cała straż razem ze smokami wzięta. Pokaż co jesteś wart to może do nas dołączysz. Nocuję w Zaciszu, pytaj o pana de'Estevaro, a karczmarz cię do mnie przyprowadzi. Jutro zapraszam na śniadanie, tam porozmawiamy, bo czyniąc to tu, zachowujemy się jak głupi pijany krasnolud. - to dodał patrząc z lekką pogardą na Gusina - Wracamy do gospody, bo wychodząc w takim stanie na ulice tego miasta, popełniasz samobójstwo, a nawet więcej, to ty będziesz winny naszej śmierci, z tobą pijanym jak bela nie mamy szans w walce, a będziesz tylko zawadzał. Są akty odwagi i głupoty, to jest ten drugi. - Odwrócił się i ruszył do gospody na nocleg.
 
deMaus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172