Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2009, 00:07   #413
Wojnar
 
Wojnar's Avatar
 
Reputacja: 1 Wojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnieWojnar jest jak niezastąpione światło przewodnie
Artur przypominał sobie mgliście, że kiedyś słyszał, że ból czy gorączka są oznakami, że organizm walczy. A jak walczy, to znaczy, że jeszcze nie przegrał.
Jeśli tak, to nieumarłe ciało Artura było daleko od poddania się. Ale, na litość boską, mogło by ogłosić zawieszenie broni na jakąś godzinkę. Bo bolało jak cholera.

Takie właśnie radosne myśli zajmowały Portmana przed zmierzchem, gdy przewracał się z boku na bok na łóżku w pokoju w przypadkowo znalezionym schronisku. Próbował myśleć o czymś innym, ale zaraz skupiał się na szczelnie zabitym oknie, które odgradzało go od pięknego, słonecznego dnia w zapierającej dech w piersi scenerii dzikich, islandzkich gór. Wydawało mu się, że od lat nie widział słońca. Ha, ciekawe, czy wampiry mogą chodzić na solarium?

Kiedy już czuł, że jedna ręka zaczyna nieznacznie zbaczać w stronę zasłony, próbował skupić się na czymś innym. Sytuacja bieżąca: Roland nie żyje, Książę okazał się być niekompetentny, on sam w jakiś sposób zmarnował okazję do pozbycia się Vykosa, a teraz był sam z tym nieprzewidywalnym Nosferatu i to z własnej woli.

To już lepiej pomyśleć o czymś innym. Na przykład o tym, jaki był koszmarnie głodny. W pewnym sensie, można było powiedzieć, że go suszyło. Ale póki co było za jasno, żeby wyjść z pokoju, zatem jedynym, w co mógłby wbić zęby, był pluszowy miś, którego w pokoju zostawił któryś z wcześniejszych gości i którego Portman znalazł pod warstwą kurzu pod łóżkiem, gdy sprawdzał, czy aby nie skrywa się tam jakieś niebezpieczeństwo. Teraz leżał na stoliku i kierował pocieszające spojrzenie swoich guzików na udręczonego Malkavianina.

Tak to właśnie wyglądała spora część dnia dla poranionego detektywa. Gdy wreszcie wmówił sobie, że ma po co wstawać, że dzień zapowiada się całkiem różowo (nie ma umówionego spotkania z żadnym sabatnikiem, trzeba to docenić), do drzwi zapukał Karol. Portman szybkim ruchem schował misia za łóżko (nie chciał się jeszcze bardziej pogrążyć) i ostrożnie uchylił. Nie musieli długo czekać, aż dołączył do nich właściciel schroniska. Artur nie miał nawet ochoty ani sił protestować, zbyt mocne było jego pragnienie i potrzeba zregenerowania ran, więc skorzystał skwapliwie z okazji.

- Jasne, mogę prowadzić, ale tym razem wyjaśnisz mi po drodze, z kim masz zamiar paktować, z kim się bić i co niby chcesz zrobić z drugim kamieniem? Którego, jak pewnie pamiętasz, sam nie wydobędziesz, dopóki nie oddasz komuś pierwszego. Ponadto, jeżeli wyczytałeś w swojej księdze, co może nas czekać na miejscu, miło by było, gdybyś mi to po drodze wyłożył. Po drodze, której beze mnie nie będziesz w stanie pokonać w sensownym czasie.- Uśmiechnął się przyjaźnie- No, ale teraz ruszajmy, szkoda czasu.
 
__________________
"Wiadomo od dawna, ze Ziemia jest wklęsła – co widać od razu, gdy spojrzy się na buty: zdarte są zawsze z tyłu i z przodu. Gdyby Ziemia była wypukła, byłyby zdarte pośrodku!"
Wojnar jest offline