Garrem dołączył do wspólnej "uczty" - tak, to doskonałe słowo by to określić. Suchary były twarde, ale pogryzienie ich nie stanowiło żadnego problemu, szczególnie dla bothańskiej szczęki. Nie należało narzekać. Gdy tylko dostaną się w bardziej "cywilizowaną" część Coruscant, natychmiast odwiedzi tamtejszy bar.
Ale były to tylko bezsensowne gdybania, które wciąż mu towarzyszyły. Tym razem musi po raz pierwszy zadziałać, a nie biernie obserwować.
- Jak na razie jesteście tutaj uwięzieni - wtrącił się w rozmowę. - Wybaczcie, ale widać, że jesteście Jedi z daleka. Pierwsze co musicie zrobić, to pozbyć się tożsamości, na przykład zrzucając te wasze ciuszki. Ja i kurier mamy ten luksus, że możemy wmieszać się w tłum.
Zapadł w zadumę. Złapał się za brodę.
- Chociaż każdy, kto przyjedzie tą kolejką będzie podejrzany - stwierdził. - Proponuję wydostać się tą dzielnicą, a pojazd zostawić... albo lepiej uruchomić, niech jedzie dalej, co przynajmniej pozwoli na pewien czas zatrzeć ślady naszego pobytu. Zresztą... wy jesteście od myślenia. |