Wątek: Skrzydlaci
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2009, 11:37   #81
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Szli ulicą. Po staremu. Asael była bogatsza i pocieszona tym, że komuś dokopała. Właściwie pocieszona myślą, że to jej mogli dokopać i mogła być nadal biedna. Ale była bogata i ucięła kilka pał. Yay.
Uśmiechnęła się krzywo zerkając na Achrola.
„Ten gość chyba po prostu popadł w depresję” – pomyślała, zniecierpliwiona z lekka.
Jak długo można wytrzymać u boku sexownego, rannego faceta, który nieustannie cię olewa? Nadchodziła godzina K. Kopa w dupas. Asael ze szczerą chęcią i rozkoszą zasadziłaby teraz kopa w Achrolowy zad, tylko po to, żeby się odezwał. Lubiła wiedzieć na czym stoi. Achrol był dla niej jedną wielką zagadką, a gdy cierpliwość przy zagadkach wyczerpała się, Asael wściekała się jak mały bachor próbujący zapchać sześcienny klocek przez okrągłe wcięcie w plastykowej kostce. Wiedziała, że Achrol POTRAFIŁ. Wiedziała, że jego rozcięte i zaciśnięte z bólu usta potrafiły wypowiadać miłe i cieple słowa, że jego dłonie potrafiły przytulać i głaskać, że jego umyśl był pełen wiary i nadziei. Szlag ją trafiał, że nie potrafiła wydobyć z tego gościa jego potencjału. Wlókł się i milczał. Nie rozumiała, co zrobiła źle. Szlag ją trafiał, że nie chciał jej tego otwarcie wyjawić.

Nagle zauważyła Bartela. Ucieszyła się na jego widok. Gadał z kimś, ledwie zwróciła uwagę na to, kto to taki. Nie miała ochoty na dalsze rozdawanie kopów. Ile można? A przede wszystkim nie miała ochoty na pogawędki. Była osobą z natury zamkniętą w sobie i lubiącą trzymać się na uboczu. Jej model działania przestawił się na „to wy se poplotkujcie i pobalujcie, ja będę gdzieś pod drzewem, wezwijcie mnie kiedy będzie trzeba kogoś kopnąć”. Poznała gościa, który skopał wcześniej Achrola i ją. Ale teraz sytuacja wyglądała inaczej. Zachowanie Achrola kazało jej póki co przystopować. Czuła, że przy tym stanie rzeczy nie warto porywać się na pomstę dla niego.
„Pewnie nawet by nie zauważył” – przewróciła oczami, zerkając na Achrola.
Plan zakładał jedynie, że jeśli obcy podejdą, będzie draka. Póki nie podejdą, ona olewa sprawę. Miała ochotę kupić melisę, wino i iść szukać Kurta. A potem schlać się z nim jak na tych przyjęciach u długouchych ludków o których czytała w bajkach gdy była mała.
Olała zatem obcych i uraczyła szczerym uśmiechem nadchodzącego Bartela. Poczekała aż podejdzie. Nie chciała wołać na całe miasto.
- Dobrze cię widzieć nadal żywego.
- Jak tam poszła wizyta u lekarza?
- Gładziutko jak pupcia niemowlaka – odparła rozbawiona Asael. – Nie przyjął nas, gdyż nie mieliśmy pieniędzy.
- Wyglądacie jakbyście go zaszlachtowali zanim was spróbował wyleczyć
- Czyli dobrze – westchnęła Asael, poprawiając mokre rude włosy.
- Chodźmy do Aronaxa. Powinien wiedzieć jak was poskładać.
- Chodźmy – poparła z kiepską miną. – Nie ma wyjścia.
Ruszyła za Bartelem.
- Powiedz Achrolowi, żeby się w końcu zamknął – bąknęła pod nosem. – Gość nawija bez przerwy, jak nakręcony, nie umie przestać.
Po chwili dodała;
- Co z Kurtem? Znaczy nos... ma cały...?

Kiedy dotrą do Aronaxa przywita się z gospodarzem domu i z reszta ekipy. Poprosi o wsparcie w sprawie nosa. A potem siądzie obok Kurta z miną „niech ktoś kopnie Achrola w zad”.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline