Szamil, Nizzre, Isendir; No to ruszacie do wioski za waszym dzielnym przewodnikiem Samaelem. Gość wykazał się prowadząc was przez bagna, ciekawe jak teraz mu pójdzie szefowanie [w takiej goblińskiej wiosce zawsze jego 66% szans na wdepniecie w jakąś fajną ekologiczną minę]. Wasze przybycie zostało w końcu zauważone i gdy zbliżaliście się do wioski słyszeliście poruszone ochrypłe okrzyki i szepty podekscytowania:
- Uuuuuuik! Ocy, ocy!!!
- Uuu ocy!
- Hyyym!
- Yhy yhy, ocy!
- Obcy elfy!
- Uuuuu!
Gobliny zaczęły biegać we wszystkie strony bez składu i ładu kiedy się zbliżaliście, wystraszyliście się chwilowo, że każdy poleciało swojej chaty po broń. Ciężko powiedzieć po co polecieli, ale większość goblinów nagle zniknęła z widoku, kryjąc się gdzieś po kątach.
- Uuu elfy!
- Tszy tszy elfy!
- Yhy, yhy!
Weszliście do wioski, póki co nikt w was niczym nie rzucił. Wokół biega kilka kur a przy jednej z chat stoi wielkie-pso-coś, zjeżone wpatrując się w was podejrzliwie. Wśród zwykłych goblińskich śmierdzieli wyróżniała się grupka kolorowych śmierdzieli. To chyba elitarna straż tutejszego starszego wioski.
http://mythicmktg.fileburst.com/war/..._080425-23.jpg
Pojawia się też ktoś o randze szefa. Poznajecie po kapeluszu i wielkim nochalu.
http://www.warhammer-online.pl/attac.../GShaman02.jpg
- Czego szukają elfy? – spytał konkretnie szefo i siarczyście odchrząknąwszy splunął za siebie.
Kall`eh; Fuj. Dżuma cię atakuje! Zabierasz nogi za pas. Co jak co, ale dżumy nie potrzebujesz. Wybiegłeś na zewnątrz. Dżuma za tobą. Oooo przyjaciele! WTF?! Sathem oblizał się i wystrzelił naraz w twoim kierunku ścianę ognia! No tak! Homo homini... Er Lupusołakus dwarfi lupus est... Czy jakoś tak... Grzecznie schodzisz z drogi mknącej ścianie ognia.
Uzjel; Kilka przedarło się przez Sathemowy grill. Ale nie przez twoją halabardę, która gładko opadając na kolejne szczury robiła z nich piękne, włochate porcje. Nie ma to jak grill ze znajomymi!
Sathem; Szczury nie miały szans. Kiedy ściana ognia zajaśniała w grocie, rozległy się przerażone piski. Gryzonie próbowały uciekać, ale płomienie rozprzestrzeniły się bardzo szybko. Piski ucichły, ściana zgasła, a na podłodze groty leżało kilkanaście usmażonych, pachnących... uh apetycznie... szczurzych kąsków. Jakby co są jeszcze soczyste i krwiste z Uzjelowej halabardy...