Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-06-2009, 22:45   #478
Qumi
 
Qumi's Avatar
 
Reputacja: 1 Qumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetnyQumi jest po prostu świetny
Najpierw usłyszała potężny huk wypełniający jej gardło, potem tylko chwilę ciszy. Huk był tak potężny, że na sekundę sprawił, że Luna nic nie słyszała. Było to dziwne uczucie. Stała wśród krwi i ciał poległych jednak nie słyszała żadnych krzyków, ani brzdęku stali, ani wybuchów. Chwila ta jednak minęła szybciej niż jedno uderzenie serca, od którego to właśnie nastąpił powrót całe kakofonii dźwięków pola bitwy.

Darvin leżał na bruku z obdartą ze skóry twarzą. Przez chwilę Luna nie mogła uwierzyć, że ona to zrobiła, nie czuła jednak żalu, nie miała na to czasu. Ktoś inny zresztą cierpiał oprócz niej. Rozległ się pierwszy krzyk. Baron krzyczał widząc jak Milady była osaczana z każdej strony, niczym ofiara drapieżcy. Zauważyła też Rosę trzymającą dłoń Yalcyn, dwa wampiry, które się na nich rzuciły, uciekającą Yalcyn, leżącego w krwi Severa, ciężko rannego Milo, skok Yona, spadające ciało Milady i krzyk… ponowny, donośny krzyk Chernina.

Błyskawica poleciała z palców licza przebijając na wylot Yona, trafiając następnie Rosę. Po chwili kolejna z błyskawic poleciała w stronę Planetara-Siabo… spadł na ziemię, noga była już stracona… Aner obok ranna próbowała się do niego doczołgać… wszystko… wszystko się waliło, nie tak to miało wyglądać… wiedziała, że mają małe szanse… ale… ale mimo wszystko…

-Nie… – szeptem w myślach odezwał się głos, głos zwątpienia. Wokół niej było tyle śmierci, tylu rannych, umierających. Elhan, Siabo, Sever, Yon, Aner… - Nad Faerun nadciąga ciemność Luno Wisewind. Musisz być dzielna i stawić czoła wyzwaniu, musisz być przygotowana na spotkanie z potężnym złem. Bądź dzielna córo wiatrów... - usłyszała w swojej głowie kolejny głos, ten sam głos, który nawiedził ją w snach. Wtedy była pewna co ma robić i dokąd zmierza. Czemu więc teraz, gdy nadeszło owe wyzwanie ona się lęka? Nie może teraz się lękać!

Musiała podjąć decyzję, ciężką decyzję do kogo pobiec i komu pomóc. Elhan był najbliżej, Yon i Sever byli dość daleko, Siabo wyglądał najgorzej z całej drużyny i był dość blisko, aby mogła go uleczyć. Poza tym Siabo mógł latać w formie, w której się znajdował, ze świątyni miał jeszcze chyba eliksir leczący. Mógłby go szybko zanieść Severowi lub Yonowi. Nie myślała teraz o liczu górującym na niebie i z wściekłości krzyczącym i wyklinającym bogów, teraz liczyło się życie, a nie śmierć, śmierci już było pod dostatkiem, a nawet za dużo…

Ruszyła więc do Siabo zostawiając Elhana z ciężkim sercem.

-Wytrzymaj jeszcze chwilę- pomyślała jakby chciała mu telepatycznie przesłać prośbę, aby nie poddawał się. -Zaraz wrócę-

Przy Siabo nie traciła czasu przyłożyła ręce do jego piersi, wiedziała, że noga to już tylko przeszłość i zaczęła wypowiadać modlitwę do Shaundakula.



Panie, który pomocną dłoń podajesz
Strudzonym i zagubionym
Ty który opoką i drogą się stajesz
Ty który otuchy dodajesz zlęknionym

Niech Twoja łaska spłynie przez me dłonie
Niech rozbłyśnie iskra nadziei
Niech strach w jej ogniu spłonie
I nie zgaśnie przy największej zawiei!

Głos Luny był donośny, a z każdy słowem bardziej pewny. Jej dłonie rozbłysły srebrno-niebieskim światłem oświetlając całe jej ciało. Schylała się nad niebiańską istotą, Siabo w postaci planetara, ale wyglądało to jakby niebiańska istota w postaci Luny schylała się nad nim. Jej włosy lśniły i falowały jakby wiatr czesał ją swymi dłońmi. Modlitwa ucichła. Srebrna energia rozeszła się po ciele Siabo i starała się uleczyć co mogła. Luna otworzyła oczy, które miała zamknięte przez całą modlitwę. Sięgała nią głęboko do wnętrza swojej duszy dając z siebie wszystko co mogła, pragnąc dotknąć Shaundakula i przenieść jego moc przez swoje dłonie na Siabo. Odetchnęła, ale teraz nie miała czasu.

-Wstawaj! Szybko! Wiem, co czuje, wiem, że boli, wiem masz już pewnie dość, ale nie mamy teraz na to czasu, nie możemy teraz zawieść i porzucić naszych towarzyszy, naszych bliskich, tego miasta i tych, którzy w przeszłości nas wspierali, oddali swoje życie czy czekają na nasz powrót. Siabo nie poddawaj się! W świątyni znalazłeś eliksir o właściwościach leczniczych. Musisz go szybko zabrać do Severa lub Yona, nawet z tak daleka wyglądają na ciężko rannych. Nie martw się o Aner – uśmiechnęła się do zaklinaczki – i Elhanem. A teraz leć do nich, zanim będzie za późno!

***
Leczenie krytycznych ran na Siabo
 

Ostatnio edytowane przez Qumi : 22-06-2009 o 15:31.
Qumi jest offline