Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2009, 16:14   #39
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
- Tak. Idę. - Werth burknął pod nosem wyraźnie zniesmaczony. - Dzielnica Targowa? Znajdziemy tego Alana... i zjemy coś. Zgłodniałem od tego łażenia po mieście.

- Pozwólcie, że zapytam Edgar podszedł do strażnika pod bramą. Tego, który z takim zapałem opowiadał o swoich przygodach na wsi. – Jak zakończyła się ta historia z złodziejem kur i córką gospodarza? Przysłuchiwałem się, ale zakończenie mi umknęło...

Edgar podążał za Deckardem, który jak się okazało znał drogę do Dzielnicy Targowej. Nie było to zbyt daleko od Wysokiej Bramy, spod której rozpoczęli wędrówkę. Po drodze wstąpili jeszcze do jakiegoś niezbyt drogiego lokalu na posiłek i coś do picia.

- Widzę Deckardzie, że nie znosisz gdy się Tobą kieruje – zagadnął Edgar, gdy siedzieli przy stole i spożywali obiad. – Ale po co się od razu tak zapieniać? Nikt Ci krzywdy nie chce robić, czyż nie? Zwłaszcza ja nic do Ciebie nie mam, a tam pod karczmą chodziło mi tylko o to, że chciałem Was poprowadzić do mego mieszkania, gdyż Wy mieliście w czubie a ja nie. Rozumiesz?

- Nie roszczę sobie praw do dowodzenia tą kompanią
– podkreślił. – Gdy już wykonamy to zadanie z córką kupca, to jak najszybciej chcę się z tąd wynieść. Chyba wrócę do Marienburga... Twoje zdrowie, Deckardzie!

"Ciekawe gdzie może być ten cały Alan. I kim on jest. Oraz ile zażyczy sobie za swoje informacje, gdyż jakoś nie chce mi się wierzyć, że powie nam cokolwiek tylko ze względu na swoją znajomość z tym całym Etanem" – rozmyślał Edgar podczas dalszej drogi, już po opuszczeniu gospody. – "Na Boginię! Tego się naprawdę nie spodziewałem, żeby takie rzeczy robić. Marzyło mi się coś innego niż plądrowanie nieboszczyków, ale żeby na żywych się porywać? Nie, nie czuję się z tym dobrze. Niech tylko uwolnię się od Bauera to wyjeżdżam. Żadnych więcej zleceń, nawet za dobre pieniądze. Wolę marne i ubogie życie z uczciwej, bo własnej pracy niż wysługiwanie się jakiemuś księciu złodziei... Cóż za miano: książę złodziei. Phi..."

Dopytali się o Alana, który okazał się grubym, obleśnym i sepleniącym właścicielem lombardu. Jego poplamiona koszula pokazywała co jej właściciel jadał przez cały tydzień.
"Disgusting" – pomyślał Edgar patrząc na niego. – "Czy nie mogliśmy trafić na kogoś bardziej wytwornego? "
"Nie" – odpowiedział sobie od razu w myślach. – "Bo niby jak, oni zawsze są tacy..."

-Fienc móficie ze psysłał was Etan. No dobze so kcecie fiedzieć? – zapytał Alan, a Edgar jako cudzoziemiec, mimo iż całkiem dobrze znał mowę Imperium, przez chwilę się zastanawiał co jego rozmówca właśnie powiedział.

- Mój towarzysz chyba lepiej wyłuszczy Ci nasz problem – z prośbą w oczach spojrzał na Deckarda.
 
xeper jest offline