Wątek: Viva Allracja!
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2009, 17:41   #100
Markus
 
Markus's Avatar
 
Reputacja: 1 Markus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znanyMarkus wkrótce będzie znany
- Ładny sztylet – skomentował Awanar, a w jego głosie słychać było wyraźną kpinę. Groźby Sheili nie wywarły na nim wrażenia. Dziewczyna była szybka. Można by nawet powiedzieć, że zbyt szybka i zbyt nierozważna. Próba zastraszania osoby, która oferuje ci pracę, nigdy nie należy do rozsądnych, tym bardziej, jeżeli nie ma się zielonego pojęcia kim tak naprawdę jest przyszły chlebodawca. Na szczęście, zarówno dla niej, jak i samego Awanara, diable szybko ukryło broń i rozpoczęła się rozmowa o konkretach.

Sheila mówiła sporo i ciekawie, a Awanar nie przeszkadzał jej, jedynie od czasu do czasu zadając pytanie, które naprowadzało przewodniczkę na interesujące go tematy. To jak chętnie dziewczyna dzieliła się informacjami, choć nie otrzymała jeszcze ani sztuki miedzi, nieco zaskoczyło mężczyznę. Może chciała zaimponować człowiekowi swoją wiedzą, by później wykorzystać to przy negocjowaniu ceny swoich usług? Albo zwyczajnie podsuwała mu rzeczy, które mógłby się dowiedzieć w pierwszej lepszej spelunie...

Awanar, żeby wykonać zadanie, które powierzyła mu Tkaczka, potrzebował zdobyć rozeznanie w mieście. Szczególnie poznanie odpowiednich osób mogłoby mu pomóc wszystko załatwić gładko i bez zbędnych problemów. Kłopot w tym, że naprawdę ważne osoby nie będą chciały rozmawiać z człowiekiem przychodzącym do nich wprost z ulicy. Sługa Tkaczki nie miał więc innego wyboru, jak spróbować zdobyć choć odrobinę wpływów w mieście.

Zagłębianie się w przestępczy świat byłoby zbyt niebezpieczne dla kogoś, kto prawie w ogóle nie zna Allracji. Zbyt wiele typów spod ciemnej gwiazdy, z których każdy bez wahania wbiłby ci sztylet w serce i zostawił w najbliższym rynsztoku, napływało do miasta, by po kilku dniach skończyć jako trup lub w pośpiechu opuścić mury tego wspaniałego miejsca. Trzeba więc będzie korzystać z bardziej legalnych dróg wspinania się ku władzy, choć z drugiej strony to, zgodnie ze słowami Sheili, wymagałoby podlizania się Kościołowi Wstrzymującego Śmierć. Szlak by to wszystko trafił! Awanar nie miał najmniejszej ochoty przypochlebiać się kapłanom wyznającym jakieś fałszywe bóstwo, głupcom, którzy nigdy nie dostrzegą prawdziwej chwały Tkaczki. Wyglądało jednak na to, że człowiek nie będzie miał wyboru, a jego chęci w tym przypadku nie miały wielkiego znaczenia. Najszybsza droga do zyskania jakiejkolwiek pozycji w Allracji wiodła przez tych nawiedzonych kapłanów.

Gdy Sheila przestała mówić, Awanar uśmiechnął się do niej przyjaźnie i zapytał, siląc się na jak najuprzejmiejszy ton:

- A zatem, moja droga, wracając do poprzedniego pytania, ile liczysz sobie za swoje usługi?
- To zależy, co chcesz zobaczyć i kogo poznać.
– odparła Sheila.
- Jak już mówiłem chcę zobaczyć wszystko, co jest warte uwagi. Ale na sam początek potrzebowałby się dowiedzieć jak najwięcej o Wstrzymującym Śmierć i jego wyznawcach. Hierarchii, obrzędach, dogmatach, ważnych osobach, wpływach i sojusznikach w mieście. Mówiąc inaczej, chcę wiedzieć wszystko
– cierpliwie tłumaczył Awanar. – Może macie tu jakieś biblioteki, gdzie mógłbym znaleźć choć część z tych informacji? Oczywiście tylko tych oficjalnie dostępnych, bo pewnie nie wszystko zapisano w księgach. Resztę będę musiał zdobyć innymi sposobami.

Sheila jednak nie odpowiedziała, zamiast tego nagle lekko odsunęła się od Awanara i patrzyła na mężczyznę ze zdziwieniem. Gdy się odezwała, w jej głosie nie trudno było usłyszeć niedowierzanie.

- I ty chcesz uganiać się po mieście, szukając informacji o Kościele Wstrzymującego Śmierć, z tym czymś zawieszonym na szyi?

Pytanie zaskoczyło Awanara. Mężczyzna przez chwilę patrzył na rozmówczynie wzrokiem, który wprost mówił, że nie ma zielonego pojęcia o co jej chodzi, poczym spojrzał w dół. O dość spory brzuch człowieka delikatnie obijała się złamana moneta zaczepiona na długim sznurku, który Awanar miał zawieszony na szyi. Głupia wpadka – symbol Pani Losu musiał jakoś wyswobodzić się z ubrania wyznawcy Tkaczki i teraz leniwie kołysał się na widoku. Pewnie stało się to, gdy Sheila gwałtownie pociągnęła Awanara do miejsca gdzie teraz stali, by zapewnić im trochę prywatności w czasie rozmowy. Całe szczęście docierało tu tylko słabe światło nieco oddalonej lampy, więc raczej nikt poza diabelstwem nie zwrócił uwagi na amulet. Słabe refleksy światła przemykały po powierzchni złamanej monety i Awanar miał wrażenie, że przedmiot złośliwie mruga do niego, jakby ciesząc się z kłopotów jakie sprowadził na właściciela.

- To tylko ozdo...- próbował wyjaśnić, ale Sheila natychmiast mu przerwała, przy tym jeszcze bardziej odsuwając się od rozmówcy.
- Jesteś jakimś szpiegiem, czy coś? Chciałeś szpiegować Kościół Wstrzymującego Śmierć dla kapłanów swojej bogini?
- Dziewczyno, nie bądź niemądra. Jaki szpieg uganiałby się z symbolem swojej pani po mieście? Chyba tylko samobójca
– spokojnie tłumaczył Awanar – Po drugie, gdybym był prawdziwym szpiegiem, to nie interesowałyby mnie informacje, które można znaleźć w pierwszej książce dotyczącej religii.

Mężczyzna przerwał na chwilę, obserwując jak na jego słowa zareaguje Sheila. Chyba musiała zrozumieć jak niedorzeczne było oskarżanie go o szpiegostwo, bo wyraźnie się uspokoiła.

- To tylko amulet, który kupiłem na jakimś targu. Ponoć symbol Pani Losu przynosi szczęście. Pomyślałem, że nie zaszkodzi mi, jeżeli będę miał go przy sobie – kłamstwo grubymi nićmi szyte, ale przy odrobinie szczęścia Sheila uwierzy i temat będzie zakończony.- Dogadajmy się w końcu, co do ceny, dobrze? A później ruszymy na mały spacer po Allracji.

Awanar uśmiechnął się pogodnie do rozmówczyni, równocześnie ponownie chowając symbol Pani Losu pod ubranie.
 

Ostatnio edytowane przez Markus : 28-06-2009 o 14:11.
Markus jest offline