Wątek: Smoki[Autorski]
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2009, 22:17   #17
Kaworu
 
Kaworu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputacjęKaworu ma wspaniałą reputację
Po wyżaleniu się burmistrzowi Barston, Ablastryx czuł się lepiej.

Rozmowa z innym człowiekiem nie tylko sprawiła, że problem wydał się mniejszy, ale też pomogła znaleźć jego rozwiązania. Sam Ablastryx był zbyt przejęty, by spojrzeć chłodno na sytuację, w której się znalazł. Choć starał się zapanować nad sobą, musiał niechętnie przyznać, że działał pod wpływem paniki.

Teraz, po podzieleniu się swoimi obawami z burmistrzem dostrzegł, że problem wcale nie był aż tak wielki. Owszem, istniało realne ryzyko powołania do życia nowego, złego bóstwa, ale wizja ta była daleka od realizacji. Nikt nie wiedział, gdzie znajdują się biblioteki, nikt też nie znał położenia artefaktów. Największe obecnie niebezpieczeństwo to armia jaszczuroludzi i atak czerwonego smoka na Enburk. I temu należało przeciwdziałać.

- Dziękuję burmistrzu. Na razie nie powinniśmy podejmować zbyt pochopnych działań. Możliwe, że elfy bądź krasnoludy zgodzą się ugościć zarówno obywateli Barston, jak i Enburka. Teraz jednak powinien pan zarządzić, by mieszkańcy się spakowali. Na razie nic nie wskazuje na to, by Barston było bezpośrednio zagrożone, ale powinny zostać podjęte wszelkie działania ochronne. Proponuję, by wszyscy przebywali w piwnicach, tudzież innych pomieszczeniach położonych pod ziemią, a straże powinny mieć do dyspozycji zapas wody. Nie radze atakować smoka, powinniście przeczekać atak w bezpiecznym miejscu. Powtarzam jednak, na razie jest to tylko ewentualność- poinformował, po czym wzbił się w powietrze. Nie miał czasu do stracenia.

~*~

Królowa elfów siedziała niespokojnie na swym tronie.

Przed godziną otrzymała niepokojące wieści, jakoby nieznany jej, wielki smok próbował dostać się do jej królestwa. Bestia była niecodzienna, porośnięta białym, gęstym futrem i piórami na skrzydłach, uparcie okrążała granice lasu, szukając najprawdopodobniej słabych punktów obrony. Jaszczur uciekał od strzał z łuków, wykonując zwinne uniki w powietrzu, samemu nie odpowiadając na ataki strażników, ukrytych w gęstej koronie drzew.

Alustriel mogłaby zignorować gada, gdyby nie jego dziwne zachowanie. Nie podjął żadnych agresywnych działań, można wiec było uznać, że ma pokojowe zamiary. Królowa żyła już długo i słyszała o dobrych, honorowych smokach, które walczyły ze swymi złymi braćmi w obronie ludzi i idei, które uznały za słuszne. Ten smok także mógł zostać za takiego uznany.

Pokręciła głową. Okrążył granice lasu, mógł szukać słabych miejsc w obronie lub określić wielkość królestwa. Teraz wiedział, gdzie są jakie posterunki graniczne, w jakiej ilości obsadzone i jak dobrymi żołnierzami. Ilość i celność strzał powiedziały mu to. Jeśli miał złe zamiary i jeśli postanowił zbadać siły graniczne…

- Pani!

Z ponurych rozważań Alustriel wyrwał młody elf, pędzący na swym śnieżnobiałym rumaku przez polanę, na której, pod pradawnym dębem znajdował się tron królowej. Młodzik pochylił się na grzbiecie swego wierzchowca, krzycząc z daleka do Pani Lasu. Polana była naprawdę wielka i mimo popędzania konia dotarłby do tronu po dłuższej chwili, a na to nie było czasu.

- Pani, tan smok… on właśnie… właśnie wzniósł się ponad zasięg… zasięg naszych strzał!- wykrzyczał zziajany posłaniec. Nim przebrzmiało ostatnie słowo, na niebie pojawił się wielki cień, szybko rosnąc i niebezpiecznie zbliżając się ku powierzchni. Po bokach polany pojawiły się tuziny łuczników, bezpiecznie skrytych w drzewach, gdy smok zapikował z niebios, gwałtownie lądując na środku polany, na wprost Alustriel.

- Bądź pozdrowiona!

Mała armia będąca osobistą ochronią królowej wystrzeliłaby w jednej chwili chmurę strzał w stronę potwora, gdyby nie gest władczyni, powstrzymującej ich od tego czynu. Jeden ruch jest białej, delikatnej dłoni wystarczył, by ocalić życie Ablastryxa.

- Ludzkie plemię i ja, Ablastryx Biały z rodu Północnych Wygnańców błagamy Cię o pomoc, Wasza Wysokość!- dokończył smok, kłaniając się w szczerym geście szacunku i pokory, nieświadomy zagrożenia, które nad nim zawisło. Nie dał jednak głosu władczyni, od razu przechodząc do meritum sprawy.

- Wybacz mi to najście, Wasza Łaskawość, ale sprawa jest najwyższej wagi. Niedawno, chciałoby się rzec chwilę temu z nieboskłonu spadła jedna z gwiazd, boleśnie znacząc krainę blizną, w miejscu, gdzie trakt handlowy rozwidla się na dwie drogi. To znam od Wszechboga, iż jedno z bóstw zostało zabite. W Niebiosach zwolniło się miejsce, nadchodzi era smoków. Obok mnie, były tam dwa gady, Czerwony i Drakolicz. Mamy odwiedzić cztery prastare biblioteki naszej rasy i zdobyć cztery artefakty. Ten, kto posiądzie ich moc, stanie się bóstwem. Moi przeciwnicy zawarli sojusz, chcąc zyskać przewagę. Mają zamiar stworzyć armię jaszczuroludzi i nieumarłych, a potem, za jej pomocą, podbić ludzi. Enburk padnie pierwszą ofiarą gniewu ognistego, nie czyniąc mu żadnej szkody. Ludzie, elfy, krasnoludy, wszystkie rasy są zagrożone przez szaleństwo, które ogarnęło tych, których z przykrością nazywam mymi braćmi. Zwycięstwo żadnego z nich nie da światu pokoju, a nawet, jeśli boskość wymknie im się z łap, to mogą w swej rządzy mocy dokonać zniszczeń w tej krainie. Nikt nie jest bezpieczny- wyrzucił z siebie jednym tchem Ablastryx. Choć wiedział doskonale, że nie powinien panikować, to cały czas miał wrażenie, ze działa zbyt wolno. Nie wiedział, jak daleko w przygotowaniach są jego przeciwnicy, a w dodatku mieli oni samych siebie. Futrzak nie miał żadnych sprzymierzeńców, a był sam jeden. Wolał nie wiedzieć, ile złego może dokonać dwójka gadów w czasie, gdy on jednoczył rasy. Nie miał czasu do stracenia.

- Mądra Alustriel z elfich krain, spójrz przychylnym okiem na mą propozycję. Podzieleni, nie mamy szans na zwycięstwo. Naszą jedyną nadzieją, nadzieja nie tylko tej krainy, ale i naszego świata, jest jedność. Połącz swe siły z ludźmi i krasnoludami, a zapewnisz ochronę nie tylko swojemu ludowi, ale też wszystkim niewinnym istotom. Jestem gotów służyć Ci, o Pani, z całych sił, stać się Twym najwierniejszym poddanym, tylko błagam, zrób co w Twej mocy, by ocalić każdego, kogo konflikt smoków może zranić. Okaz łaskę i zgódź się przyjąć do swego domu mieszkańców Enburka i Barston, miasta, które poprzysiągłem chronić. O nic więcej Cię nie proszę- stwierdził pokornie, jeszcze niżej pochylając łeb.

Dopiero teraz zaaferowany gad dostrzegł katem oka napięte cięciwy łuków i strzały na nie naciągnięte, wycelowane prosto w niego.

- Jeszcze raz radź wybaczyć najście- szepnął zawstydzony, uświadomiwszy sobie, jak musiało wyglądać jego zachowanie dla elfów.
 
Kaworu jest offline