Problem był większy niż początkowo przypuszczał. Nie napawało go to zbytnim optymizmem w szczególności, że musiał zgasić swojego papierosa. Większość członków ekipy widziała go bez papierosa po raz pierwszy, ale była to w stanie zrozumieć. Ten gaz należał do gatunku łatwopalnych. Zamknął na chwilkę oczy, jakby obliczając potrzebne komponenty. W końcu odwrócił się do jednego z mechaników, którego znał z nazwiska. Szczerze mówiąc to większość znał z nazwiska, w końcu pracował z nimi już sporo czasu.
- Johnson zamów trzy kombinezony ciśnieniowe i kolejnych trzech członków w kombinezonach w trybie ekspresowym. Niech przygotują ekipę do naprawy od zewnątrz, ale na razie niech będą tylko w pogotowiu. Niech mi dowiozą komunikator, bo na korzystanie z tych naściennych nie bardzo mamy czas... - Zacisnął nieprzyjemnie usta w poziomą kreskę. Brak owalnego kształtu, którym wdychał powietrze dość go drażnił. -... i niech dostarczą mi pełny raport o reszcie systemów. - Klepnął chłopaka w plecy popychając go lekko w kierunku najbliższego komunikatora.Zależało mu na tym, by ekipa była jak najbardziej samodzielna, a nie całkowicie zależna od jego decyzji. Te wszystkie procedury zbliżone do biurokratycznych bardzo go irytowały.
-Stephens, póki co nie łataj, tylko powstrzymuj powiększenie. - Ziewnął lekko. Zwiększone stężenie dwutlenku węgla na tej dość ograniczonej powierzchni dość go usypiało, ale przecież to było normalne. Po chwili rozmyślań dołączył do Stephensa w zmaganiu z utrzymaniem wycieku na stałym poziomie. |