Wątek: Skrzydlaci
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2009, 19:14   #84
Fabiano
 
Fabiano's Avatar
 
Reputacja: 1 Fabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumnyFabiano ma z czego być dumny
- Dobrze cię widzieć nadal żywego.
Bartel
skinął głową w podzięce za te słowa.
- Jak tam poszła wizyta u lekarza? -rzekł
- Gładziutko jak pupcia niemowlaka – odparła wyglądająca na rozbawioną Asael. – Nie przyjął nas, gdyż nie mieliśmy pieniędzy.
- Wyglądacie jakbyście go zaszlachtowali zanim was spróbował wyleczyć.
- Czyli dobrze – westchnęła poprawiając mokre rude włosy.
- Chodźmy do Aronaxa. Powinien wiedzieć jak was poskładać.
- Chodźmy – poparła z kiepską miną. – Nie ma wyjścia.
Ruszyliśmy. Z lekka wolno. Ale to Kingowi nie przeszkadzało.
- Powiedz Achrolowi, żeby się w końcu zamknął – bąknęła pod nosem. – Gość nawija bez przerwy, jak nakręcony, nie umie przestać.
Bartel uśmiechnął się rozbawiony, wiedział, że tak nie było. Achrol pewnie był zły. No cóż.... Asael po chwili dodała:
- Co z Kurtem? Znaczy nos... ma cały...?
- Cały. - Machnął głową jakby na potwierdzenie.

Wracając Bartel zobaczył szyld, o którym mówił Aronax. Kawałek deski z namalowanymi ręcznie nogawkami spodni. Super.
- Zajdziemy tu na chwilę.

U krawca widać było, że handluje się ubiorem. Wszędzie sukna, materiały, obuwie nawet. Człowiek, który wyczłapał się z pomiędzy dwóch długich materiałowych ( jak jakby inaczej?) zasłon na pewno był kupcem.
- Szwaczu, masz pan tu pelerynę na mój wzrost?
- Ciężko będzie panie. Musiałbym mieć dzień czy dwa. Teraz nie mam nic dla takiego wielko... Dla osób tak wysokich. Chociaż... Mam jeden płaszcz, może być trochę za krótki. Specjalnie dla pana tylko dziesięć srebrników.

-Pokaż go.
Płaszcz jak płaszcz. Czerwony do tego. No i kaptur miał. Ale dziesięć srebrników? Bartel udał, że się zna na modzie. Przyjrzał się, zobaczył z jakiego materiału po czym bąknął:
- za specjalny to on nie jest. Mam pewną panią dla której byłby może i dobry ale nie w takim kolorze. - Pokręcił głową przy czym minę miał poważną i skupioną. - Nie... a nie chciałby pan zrobić nam na zamówienie płaszczy? Tak, żeby za dwa, trzy dni do odebrania były?
- Oczywiście panie. Jaki kolor i materiał? Musi pan tylko zostać na mierzenie. - Szwacz był widocznie zadowolony.
Bartel podchodzi do mierzenia i mówi:
- 5 srebrników teraz reszta potem, zrób jeszcze z jeden na osobę o jakieś 6 centymetrów niższą. Materiał solidny a kolory ciemne. Granat? - powiedział gdy szwacz skończył mierzyć i położył mu je na blat. - Tylko ma być zrobione dobrze.
-Dobrze panie.

Wszyli zaraz po tym jak dali mu piątkę srebrnych monet. Wcześniej jeszcze szwacz próbował zdobyć klientów dziwacznym kapturem i lisim futrem. Poszli prostu do Aronaxa, który to zajął się całościowo Achrolem. No nie dał rady z ręką ale nos zrobił obu pacjentom.

W domu siedzieli jeszcze chwilkę. Kurt wyglądał już dość dobrze. Ebriel siedziała nieopodal więc podszedł do niej.
- Nie dało się nic konkretnego wynegocjować u szwacza. Dałem zaliczkę i kazałem zrobić na wymiar. Ale skończyła mi się prawie kasa. Trzeba coś zarobić.
- Dziwnie się przyzwyczajam do pobytu u niego. Dziwnie.... - Bartel mówił prawie do siebie a prawie do Ebriel.

Gdy wyszli nadal padało." Ileż to może padać? Niby fajnie ale cały czas?
Może na ziemi tak jest?"
Pomyślał chwile. "Nie, nie jest, przecież wcześniej tak nie było."
Poszedł za Aranoxem, który zaprowadził ich do wyglądającego na przyzwoity pub. Jeszcze przed wejściem zauważył, że Asael wyglądała na rozanieloną. Ciekawie działa na nią ten specyfik. Bartel się uśmiechnął. Teraz uśmiechał się nadal widząc grajków, a co lepsze, słysząc ich. Patrzył jak przynoszą żarełko. Co prawda wyglądem nie imponowały ale zapach unosił się nieziemski. Kiszki zagrały. Bartel ponownie ucieszył się z obecności grajków. Nałożył se solidną porcję i nalał popitki. Oddał się zupełnie posiłkowi.

- I jak? – Bartel usłyszał głos Asael. – Macie pomysł za co powinniśmy się zabrać tutaj, na Ziemi?
Spojrzał na pozostałych, Achrola, Ebriel, Diriaela, Kurta. Nie wiedział jaki oni mają plan ale on sam miał taki, żeby dostać się na zachód od Wielkiego Miasta. Siedziby wszystkich skrzydlatych ale zanim....

- Mam pewne informację, które mogą jednym pomóc innym nie, ale nie zaszkodzą. - ponownie się rozejrzał. - Gdy wyszedłem...

Opowiedział wszystko co i jak. Wyszedł, spotkał tamtych, innych skrzydlatych. Opowiedział o brodzie, o Wilku o Karen.
- Podobno im pomagasz, czy nie tak Aronaxie?
Opowiadał o szefie tych "drugich" i że walczą z Gabrielem. I że nie wiem do końca czy to dobry pomysł ale ciężko jest się oswoić będąc nie na swojej ziemi. A kontakt z innymi, z "drugimi" byłby rozsądny. Zależy co oni tam oczywiście wyprawiają.
- Czy miał ktoś z was kontakt z takimi osobnikami? - zapytał się drużyny. Nie wiedział o nich prawie nic. Można by ten czas spożytkować na owocną rozmowę?
- Coście narozrabiali za co was wyrzucono z Góry?
 
__________________
gg: 3947533


Ostatnio edytowane przez Fabiano : 25-06-2009 o 00:29.
Fabiano jest offline