Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-06-2009, 23:04   #4
Velo
 
Velo's Avatar
 
Reputacja: 1 Velo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znanyVelo wkrótce będzie znany
Diego

Stukot podków nie zakłócił spokoju Srebrnego Szlaku. Nie odbił się głuchym, złowieszczym echem od ścian wymyślnych budowli, nie wzbudzając tym samym żadnych podejrzeń, ani nie przyciągając niepotrzebnej uwagi. Inaczej być nie mogło, gdyż jeździec trzymał swego wierzchowca krótko, nie pozwalając mu na przejście z chodu w trucht. Ostentacyjny kaptur został uziemiony już przy bramie miejskiej, by strażnicy mogli odetchnąć z ulgą, porównawszy sobie twarz wędrowca z malowniczymi portretami okolicznych łotrów i wichrzycieli. Wilk, drepczący wiernie u boku rumaka, został - mimo licznych, niemych protestów - opasany na wysokości szyi wyblakłą, rdzawą chustą, która identyfikowała go jako zwierza oswojonego i niegroźnego.

Diego nie lubił wyglądać jak doświadczony poszukiwacz przygód.

Bo i po co? Gdy tak się wyglądało, kłopoty same przychodziły do człowieka - wróć - pół-elfa. Rozsądna osoba, za jaką Diego odrzuciwszy skromność śmiał uchodzić, szła do kłopotów samodzielnie, gdy tylko ich potrzebowała. Rozwiązanie takie było wielce praktyczne, o czym poświadczyć mogło multum domorosłych awanturników, a przynajmniej mogliby poświadczyć, gdyby nie wąchali kwiatków od spodu, w mniej, lub bardziej fantazyjnych lokalizacjach.

Przyjemnie prezentujący się zajazd zaraz zwrócił na siebie uwagę tropiciela, który już wiele dni był w drodze i z chęcią dałby na wstrzymanie sobie i swemu strudzonemu wierzchowcowi.

~„Błękitny Płomień”... Hmm...

~Dobrze, dobrze... Jest tu może jakaś przy-karczemna stajnia? A, tak...


* * *

Kilka chwil potem mężczyzna przekroczył próg oberży, lustrując salę uważnym spojrzenie pary zimnych, stalowoszarych oczu. Przyjemna dla ucha muzyka, brak zwyczajowych dla miejsc tego typu, zapitych gęb, schludny wystrój... Ha, miejsce zaprawdę wyjątkowe, o czym Diego mógł poświadczyć jak nikt inny, gdyż wędrując wzdłuż i wszerz Faerunu, miał okazję odwiedzić przybytki najróżniejszego pokroju.

Zazwyczaj gorszego. Dużo, dużo gorszego.

Omiatając salę czujnym spojrzeniem, natrafił zaraz na osobnika wyraźnie wybijającego się od reszty towarzystwa. Przybite spojrzenie, pierścień wolnych miejsc wokoło, wysłużony hełm na blacie stołu... I - rzecz jasna - owo osobliwe ogłoszenie... Sprawa „najwyższej wagi”? To nie wróżyło najlepiej. Z drugiej jednak strony skoro ogłoszenie owo nie gościło na każdym rogu i skwerze miasteczka, nie mogło być aż tak źle. Cóż, nie szkodziło przynajmniej wysłuchać nieszczęsnego strażnika, który najwyraźniej usychał z braku zainteresowania jego sprawą.

Diego odbił zatem w bok, lawirując między stołami w kierunku zaszytego w kącie sali zleceniodawcy. Mimo, iż starał się nie wywoływać nadmiernego zamieszania i tak przyciągał do siebie ciekawskie spojrzenia bywalców i podróżnych. Nie mógł na to w żaden sposób zaradzić - po prostu nie wyglądał na zwykłego zjadacza chleba i to było widać już na pierwszy rzut oka.

Był mieszańcem, pół-człowiekiem, pół-elfem; i choć budowę wraz z rysami twarzy odziedziczył w głównym zrębie po ludzkim rodzicu, zawężające się lekko w szpic uszy i - przede wszystkim - białe włosy robiły swoje. Do tego ubiór - cały w maskującej czerni, od ciężkich butów, po wojskową kurtkę, odcinał się wyraźnie od strojów tutejszych mieszczan. Solidny, długi łuk i miecz u pasa wieńczyły zaś jego wizerunek, zdradzając go jako człowieka czynu. Szczęśliwie mithralowa koszulka kolcza dała się bez problemu wcisnąć między koszulę, a kurtkę - w innym wypadku zapewne bardzo ciężko by mu było zrzucić z siebie uciążliwe spojrzenia ciekawskich.

Zmrużył nieznacznie oczy, widząc zmierzającego ku strażnikowi młodzieńca, a następnie parę imponująco odzianych elfów. Może stróż prawa nie był aż tak wzgardzony, na jakiego w pierwszej chwili wyglądał? Nieważne, we czworo też można wysłuchać oferty.

Wyminąwszy ostatni stojący mu na drodze stół, Diego skierował się ku jednemu z wolnych miejsc, usytuowanych nieopodal przedstawiciela prawa, sadowiąc się zaraz na solidnej ławie. Cierpliwie odczekał, aż nieznajomi wyrażą swoje zainteresowanie, składając w międzyczasie swój plecak i oręż pod ścianą.

- Zainteresowanie znajdzie się także i po mojej stronie - rzekł krótko i rzeczowo, gdy tylko obcy człowiek umilkł. - Rad będę, jeśli podzielisz się z... nami... szczegółami owego problemu. - Dodał po chwili namysłu spokojnym i wyważonym tonem.

Powiedziawszy, co było do powiedzenia, tropiciel uniósł dłoń w kierunku najbliższej służki, przywołując ją tym samym do siebie.

- Ciepła strawa dla mnie - poprosił dziewczynę, gdy tylko stanęła przed nim, po czym wskazał kciukiem w dół, w kierunku swego zwierzęcego towarzysza, który zaległ na podłodze, składając pysk na jego stopach - i jakieś mięsiwo dla mojego kompana.
 

Ostatnio edytowane przez Velo : 23-06-2009 o 00:09.
Velo jest offline