Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2009, 00:48   #34
Callisto
 
Callisto's Avatar
 
Reputacja: 1 Callisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znany
Teegan wraz z innymi uczniami stała czekając aż zostaną wprowadzeni do Wielkiej Sali. W jej głowie powstawały nowe historie, nowi ciekawi bohaterowie. Nie mogła się doczekać, kiedy usiądzie w zaciszu dormitorium i będzie mogła to zapisać. Dookoła panowała cisza, która pasowała Teegan. Mogła bez przeszkód oddać się rozmyślaniom nie mając poczucia, że coś traci.

Kojącą ciszę przerwały nagle duchy, które unosiły się nad ziemią. Teegan spojrzała na nie. Były jeszcze piękniejsze niż sobie wyobrażała. Miały srebrzysto-perłową barwę, o ile coś, co jest półprzeźroczyste barwę mieć może. Oczy dziewczęcia otworzyły się szeroko, podziwiając je. Istoty te wydawały się być kompletnie nieświadome, że są w sali pełnej pierwszoklasistów przyglądających im się z zaciekawieniem lub strachem.
-Przebaczać i zapominać, powtarzam, to nasza zasada. Powinniśmy dać mu jeszcze jedną szansę…
-Mój drogi mnichu, czyż nie daliśmy już Irytkowi wszystkich szans, na jakie zasługiwał? I wciąż nas oczernia, a przecież tak naprawę wcale nie jest duchem… Hej, a wy co tu robicie?

Teegan powstrzymała się od parsknięcia śmiechem na to pytanie. Nigdy nie spotkała żadnego ducha, ale nie spodziewała się, że one będą tak zabawne i na swój sposób tak…podobne do ludzi. Duchy zdawały się przypatrywać im uważnie, jednak przyszli uczniowie zachowali ciszę, jakby nie śmieli odpowiedzieć na pytania.
- Nowi uczniowie! – uradował się duch Grubego Mnicha. – Czekacie na przydział, tak?
Ciągle cisza. Jedynie kilka osób kiwnęło głowami.
-A więc życzę wam powodzenia! – duch w kryzie i trykotach uśmiechnął się do nich.
- No, ruszamy! – powiedziała ostro profesor McGonagall, a duchy wsiąknęły w ścianę z drugiej strony. – Ustawcie się w rzędzie… I za mną!

Uczniowie posłuchali kobiety i posłusznie ustawili się w rządku. Gdy wkroczyli do Welkiej Sali oczy nastolatki otworzyły się szerzej. Pod sklepieniem unosiło się setki, jeśli nie tysiące, świec, łagodnie oświetlając salę, jednak nigdzie nie było czuć dymu. Teegan nie mogła oderwać od nich oczu. Wyglądało to doprawdy oszałamiająco, dla kogoś kto nigdy wcześniej nie miał do czynienia z podobnymi wynikami.

W sali stały cztery stoły, każdy wypełniony uczniami, śmiejącymi się i rozmawiającymi ze znajomymi. „Ciekawe, czy za rok ja tez będę taka” pomyślała nastolatka usilnie starając się nie pogrążyć w krainie marzeń. Ostatnio zdarzało jej się to za często. Gdy dziewczę spojrzało na wprost zobaczyło kolejny podłużny stół, który jednak tym razem nie był postawiony wzdłuż sali, a wszerz. Za nim siedzieli ludzie starsi, którzy musieli być członkami kadry Hogwartu. Każdy ze stołów zdawał się mieć swój indywidualny charakter, jakby ludzie przy nim siedzący o tym decydowali. Łączyła je jednak złota zastawa, która pięknie odbijała światło świec. „Tak, to miejsce definitywnie wygląda magicznie” pomyślała Teegan uśmiechając się do siebie. Zanim zdążyła się zorientować znów pogrążyła się w marzeniach. Tym razem jednak nie byli to wymyśleni bohaterowie tylko ona sama. Ona zdobywająca wyróżnienia, najlepsze oceny, pochwały, kto wie może nawet odznakę Prefekta, o której nie mogły przestać nadawać jej siostry. Z marzeń brutalnie wyrwał ją głos profesor McGonagall:
-Ustawcie się twarzami do wejścia. – Powiedziała czarownica, po czym zostawiła ich na moment. Dało to okazję dziewczynce do ponownego przyjrzenia się sklepieniu. Przypominało ono rozgwieżdżone niebo w pogodną noc. Z pewnością jednak nie było to niebo, które podziwiała w drodze bowiem tamto było niemal całkowicie przysłonięte chmurami, a gwiazdy nie miały okazji zalśnić całym swoim blaskiem. Gdy po chwili starsza kobieta wróciła niosła ze sobą stary, wytarty kapelusz. Teegan po bliższych oględzinach stwierdziła, że to tiara czarodzieja. Wkrótce tiara została postawiona na stołku przed nimi. Ku zdziwieniu wielu uczniów zaczęła śpiewać:
Może nie jestem śliczna,
Może i łach ze mnie stary,
Lecz choćbyś świat przeszukał
Tak mądrej nie znajdziesz tiary.
Możecie mieć meloniki,
Możecie nosić panamy,
Lecz jam jest Tiara Losu,
Co jeszcze nie jest zbadany.
Choćbyś swą głowę schował
Pod pachę albo w piasek,
I tak poznam kim jesteś,
Bo dla mnie nie ma masek.
Śmiało, dzielna młodzieży,
Na głowy mnie wkładajcie,
A ja wam zaraz powiem,
Gdzie odtąd zamieszkacie.
Może w Gryffindorze,
Gdzie kwitnie męstwa cnota,
Gdzie króluje odwaga
I do wyczynów ochota.
A może w Hufflepuffie,
Gdzie sami prawi mieszkają,
Gdzie wierni i sprawiedliwi
Hogwartu szkoły są chwałą.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać wam wypadnie
Tam płonie lampa wiedzy,
Tam mędrcem będziesz snadnie.
A jeśli chcecie zdobyć
Druhów gotowych na wiele,
To czeka was Slytherin
Gdzie cenią sobie fortele.
Więc bez lęku, do dzieła!
A głowy mnie wkładajcie,
Jam jest Myśląca Tiara,
Los wam wyznaczę na starcie!

Gdy tiara zakończyła swoją piosenkę rozległy się głośne oklaski. Nastolatka musiała przyznać, że piosenka jej się podobała i była czymś, czego się nie spodziewała. Siostry nigdy nie wspominały, że tiara umie mówić, a co dopiero śpiewać. Czekając aż profesor McGonagall wyczyta jej nazwisko Teegan przestępowała nerwowo z nogi na nogę. Modliła się o przydział do Ravenclawu, nie chciała być w tym samym domu, co siostry.
[b]-Reed, Teegan![b]- Usłyszała. Podeszła do tiary i już chciała ją sobie nałożyć na głowę, gdy usłyszała:
- RAVENCLAW! – Zadowolona zdjęła kapelusz pobiegła w kierunku rozlegających się braw.

Gdy już przydzielanie nowych uczniów się zakończyło głos zabrał wysoki mężczyzna o długiej srebrzystosiwej brodzie. Z tego, co zrozumiała był to Albus Dumbledore, dyrektor Hogwartu.
-Witajcie! – powiedział rozkładając szeroko ramiona i uśmiechając się promiennie. –Witajcie w kolejnym roku w Hogwarcie! Zanim rozpocznie się Uczta, mam dla Was kilka słów. Oto one: Głupol! Mazgaj! Śmieć! Obsuw! Dziękuję Wam!

Na sali rozległy się śmiechy i oklaski. Nastolatka również się do nich przyłączyła. Po przydzieleniu jej niepokój zaczął ustępować ciekawości. Jej strach całkowicie ustąpił po mowie dyrektora, o ile można było to tak nazwać. Chłopiec, który przedstawił się jako Terry Boot rozmawiał z siedzącym obok niej Matthew. Teegan poczuła się nieco dziwnie, siedząc po środku pomiędzy dwoma rozmawiającymi.
- Na razie pewnie i tak nie będziemy czarować niczego poważnego. Myślicie że dacie sobie radę? – spytał Terry. Teegan zarumieniła się mocno i wymamrotała cicho:
- Na pewno…- Nie była pewna, czy chłopcy dosłyszeli jej odpowiedź ani czy ich ona w ogóle obchodziła. Czując się nieco niezręcznie zabrała się do jedzenia, pozwalając im swobodnie pogadać.

Po uczcie prefekt Ravenclawu, Penelopa Clearwater zaprowadziła ich do ich wieży. Okazało się, że aby móc wejść do Pokoju Wspólnego trzeba było odpowiedzieć poprawnie na zagadkę. Na szczęście pytanie było proste i wkrótce pierwszoroczniacy mogli udać się na spoczynek do swoich dormitoriów.

***
Następnego dnia Teegan usiłowała sobie przypomnieć jak dojść do Wielkiej Sali z pokoju wspólnego. W końcu postanowiła, że „zaczai się” na kogoś starszego i pójdzie za nim. Na szczęście jej plan wypalił i już krótką chwilę potem spożywała smaczne śniadanie z innymi uczniami. Przy pierwszym posiłku rozdano im również plany lekcji. Dziewczynka poczuła podekscytowanie widząc, że pierwszą lekcją będzie zielarstwo. Po skończonej uczcie zadowolona podążyła za innymi uczniami oczekując nieznanego z niecierpliwością.
 
Callisto jest offline