Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2009, 05:21   #35
Mizuichi
 
Mizuichi's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znanyMizuichi wkrótce będzie znany
Jonathan stał w rzędzie wraz z innymi pierwszorocznymi. Nie raz odczuwał już tremę. Tym razem to uczucie przechodziło wszelkie granice. Nigdy jeszcze nie bał się tak bardzo. Matka już wcześniej mówiła mu że nie ważne do jakiego domu trafi. On jednak miał o tym nieco odmienne zdanie. Dla niego liczył się jedynie Gryffindor. Sam w zasadzie nie wiedział czemu. Jednak miało to zapewne jakiś związek z tym że jego matka i ojciec należeli właśnie do tego domu.

Nagle w pomieszczeniu znalazły się duchy. Rozmawiały chyba o jednym z nich, chodź z drugiej strony niekoniecznie, zważając na słowa jednej z perłowo-przezroczystych istot. Irytek, coś mówiło to imię młodemu Robertsowi, jednak nie mógł przypomnieć sobie gdzie wcześniej się na nie natkną. Nagle go olśniło.
"Książka Taty" - pomyślał.
- No, ruszamy! – powiedziała ostro profesor McGonagal
Chłopiec nagle oprzytomniał. Wykonał posłusznie polecenie wicedyrektorki.

Cała grupa pierwszorocznych weszła do sali. Wtedy to też Jonathan po raz pierwszy ujrzał Tiarę przydziału. Była dokładnie taka sama jak ją sobie wyobrażał, dokładnie taka sama jak opisywała mu ją matka. Po pomieszczeniu rozległ się śpiew, wydobywał się on właśnie z Tiary, chyba o tej części mama zapomniała mu wspomnieć:

Może nie jestem śliczna,
Może i łach ze mnie stary,
Lecz choćbyś świat przeszukał
Tak mądrej nie znajdziesz tiary.
Możecie mieć meloniki,
Możecie nosić panamy,
Lecz jam jest Tiara Losu,
Co jeszcze nie jest zbadany.
Choćbyś swą głowę schował
Pod pachę albo w piasek,
I tak poznam kim jesteś,
Bo dla mnie nie ma masek.
Śmiało, dzielna młodzieży,
Na głowy mnie wkładajcie,
A ja wam zaraz powiem,
Gdzie odtąd zamieszkacie.
Może w Gryffindorze,
Gdzie kwitnie męstwa cnota,
Gdzie króluje odwaga
I do wyczynów ochota.
A może w Hufflepuffie,
Gdzie sami prawi mieszkają,
Gdzie wierni i sprawiedliwi
Hogwartu szkoły są chwałą.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać wam wypadnie
Tam płonie lampa wiedzy,
Tam mędrcem będziesz snadnie.
A jeśli chcecie zdobyć
Druhów gotowych na wiele,
To czeka was Slytherin
Gdzie cenią sobie fortele.
Więc bez lęku, do dzieła!
A głowy mnie wkładajcie,
Jam jest Myśląca Tiara,
Los wam wyznaczę na starcie!


Gdy piosenka się skończyła, niemalże wszyscy o ile nie wszyscy zaczęli klaskać. Jonathan również przyłączył się. Jednak gdy brawa ucichły do akcji wkroczyła profesor McGonagall. Zaczęła wyczytywać imiona pierwszorocznych. Strach niemalże sparaliżował Robertsa Poszczególni nowi uczniowie szkoły magii i czarodziejstwa podchodzili i nakładali sobie tiarę na głowę, ta z kolei wykrzykiwała ich imiona. W pewnym momencie Roberts usłyszał bardzo znane sobie nazwisko: Potter. Szybko uniósł wcześniej spuszczoną głowę do góry. Po raz pierwszy zobaczył na Harrego. Miejsce panicznego lęku zastąpił podziw. Był podekscytowany, zastanawiał się do jakiegoż domu może trafić tak znamienita osoba jak sam Harry Potter. Gdy Tiara wymówiła głośno słowa Gryffindor. Jonahanowi mało szczęka nie opadła do samej ziemi. Niedługo potem przyszła jego kolej. Nieco zdenerwowany podszedł do Tiary, starał się jednak trzymać fason i wyglądać na pewnego siebie. Założył nakrycie głowy. Głowę miał niemalże całkowicie pustą, nie był w stanie o niczym myśleć. Gdy jednak usłyszał ponownie Gryffindor. Uśmiechał się szeroko i dziarsko powędrował do miejsca gdzie była reszta Gryfonów. Odczuł niesamowitą ulgę. Już nie mógł się doczekać aż wyśle mamie sowę by powiadomić ją do jakiego domu się dostał. Przez resztę uroczystości przydziału obserwował uważnie do jakiego kto dostaje się domu. Gdy wszystko się skończyło, ruszył spokojnie wraz z innymi na kolację. Pomieszczenie w jakimś się znalazł przeszło jego najśmielsze oczekiwania. Było naprawdę niesamowite. Zasiadł przy stolę Gryfonów. Gdy wszyscy zajęli już swoje miejsca ozwał się głos dyrektora:
-Witajcie! – powiedział rozkładając szeroko ramiona i uśmiechając się promiennie. –Witajcie w kolejnym roku w Hogwarcie! Zanim rozpocznie się Uczta, mam dla Was kilka słów. Oto one: Głupol! Mazgaj! Śmieć! Obsuw! Dziękuję Wam!
Jonathan zaśmiał się, w raz z resztą siedzącą przy jego stole. Po chwili pojawiło się jedzenie, ciężko było to nazwać zwykłym posiłkiem, to byłą niesamowita uczta. Szybko nałożył sobie jakieś smakołyki na talerz i zaczą pałaszować. Potrawy bardzo mu smakowały. Po kolacji ponownie głos zabrał dyrektor:
- Jeszcze kilka słów. Mam nadzieję że wszyscy najedli się i napili. Chciałbym wam przekazać kilka uwag wstępnych. Pierwszoroczniacy niech zapamiętają, że nikomu nie wolno wchodzić do lasu, który leży na skraju terenu szkoły. Dobrze by było, żeby pamiętało o tym kilku starszych uczniów. Pan Filch prosił mnie też, żebym wam przypomniał że między lekcjami, na korytarzach, nie wolno używać żadnych czarów. Sprawdziany Quidditcha rozpoczną się w drugim tygodniu semestru. Każdy, kto jest zainteresowany grą w barwach swojego domu, powinien zgłosić się do pani Hooch. I ostatnia uwaga. Muszę was poinformować, że w tym roku wstęp na korytarz na trzecim piętrze, ten po prawej stronie, jest zabroniony. Dla wszystkich, o ile nie chcą umrzeć w straszliwych mękach.
Na ostanie słowa Dumbledora, niektórzy się roześmiali. Jednak Jonathanowi nie było do śmiechu dyrektor wydawał się być poważny. Ciekawe co się tam morze znajdować.

Gdy kolacja dobiegła końca prefekci odprowadzili wszystkich do ich dormitoriów. Tam też Roberts dowiedział się że będzie dzielił pokój wraz z Harrym Poterrem. Był to dla niego tak duży szok że nie wiedział co zrobić. Przywitał się z nim jedynie, dość niepewnie. Nie chciał wydać się nachalny. Okazało się że będzie ich tam mieszkać siedmiu. On, nijaki Mathew, Ron, Nevill, Seamus no i oczywiście Harrym. Ze wszystkimi przywitał się ciepło. Zwrócił uwagę na chłopca który miał dość duży nos, wydawał się całkiem fajny.

Rano jak wszyscy udał się na śniadanie. Później wstąpił jeszcze do Dorminatorium by się przebrać. Razem z nowymi znajomymi ruszył na swoją pierwszą lekcję...
 
__________________
It matters little how we die, so long as we die better men than we imagined we could be - and no worse than we feared.

11-02-2013 - 18 -02.2013 - Nie ma mnie.
Mizuichi jest offline