Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-06-2009, 22:28   #50
Radagast
 
Radagast's Avatar
 
Reputacja: 1 Radagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnieRadagast jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gregor usiadł przy stole i przez chwilę przyjrzał się pieczęci na pergaminie, który otrzymał. Nie wyglądała znajomo, ale coś mu mówiło, że ten symbol warto zapamiętać. Nie wiadomo kiedy i gdzie zobaczy go ponownie, ale wtedy pewnie lepiej będzie rozpoznać go natychmiast. W końcu złamał pieczęć i rozwinął pergamin, a nawet dwa pergaminy jak się okazało. Przeczytał powoli pierwszy z nich, podczas gdy dochodzące spod podłogi kopniaki Famke i Fay akcentowały każdą kropkę i każdy przecinek (a przez chwilę nawet co drugą sylabę). Gdy skończył, pod podłogą zapadła cisza. "Trzeba zmienić metodę." pomyślał ze współczuciem i pewną odrazą po czym przeszedł do drugiego pergaminu. I aż mu oczy wyszły na wierzch. Trzysta koron. Na tyle na ile dobrze zrozumiał mógł pobiec do Banku Guzmanów i wymienić ten kawałek brudnego pergaminu na trzysta złociutkich i brzęczących koron. Przyjrzał się uważnie wekslowi, upewniając się, że jest autentyczny, po czym delikatnie go zwinął i schował. Znów wbił wzrok w list i począł go studiować i analizować pod każdym kątem.
Po chwili oderwał się od niego na moment i rozejrzał się po pomieszczeniu. Braciszek Bertrand siedział nieopodal, Helga gdzieś się krzątała, a poobijany człowiek najwidoczniej radził sobie świetnie bez niczyjej pomocy. Korzystając z faktu, że nikt nie zaszczyca go swoją uwagą, a siostrzyczek ani krasnoluda nie ma nawet w zasięgu wzroku wyciągnął rękę do Braciszka. Widząc jego zdumione spojrzenie wyjaśnił szeptem.
- Masz jeszcze monety od Góry. Im więcej dasz mi, tym mniej będziesz musiał dać Fay jak sobie o nich przypomni. A ja Ci później oddam połowę. - powiedział i znów wbił wzrok w pergamin, ale rękę cofnął tylko na ten moment, kiedy Helga przechodziła w pobliżu.
Artemis de Locka. Gregor miał wrażenie, że obiło mu się to nazwisko o uszy, ale nie był pewien gdzie i kiedy. Trudno. Przebiegał tekst wielokrotnie, aż prawie znał go na pamięć, ale nadal czegoś nie rozumiał. Znaleźli to przy człowieku, który miał kupić posążek od tego nieszczęśnika, który ma właśnie trochę nietypową randkę z dwoma sadystkami i krasnoludem. Znaleźli w slumsach. Więc o co chodzi z tym balem? Owszem, była okazja pobalować z Górą i jego ludźmi, ale czy na pewno to miał na myśli de Locka? A może na jakimś balu handlarze spotkali się po raz pierwszy, a na miejsce spotkania przenieśli się tylko dokończyć transakcji? Ale to z kolei nie miało sensu, bo po pierwsze prawnik posążku nie miał, więc o kończeniu transakcji mowy być nie mogło. Po drugie Lars wiedział o spotkaniu w porcie, więc zostało ono zaplanowane, a nie wymyślone spontanicznie. A może odbiorca listu miał zdobyć posążek i zanieść go na jakiś bal, na jakąś aukcję? Tak, to by miało sens, choć na tyle na ile mógł się przyjrzeć owemu człowiekowi nie wyglądał jakby się na bal wybierał. Ale co Gregor mógł wiedzieć o balach?
Słysząc jakieś głosy spod podłogi domyślił się, że przesłuchanie doszło do etapu, w którym przesłuchiwany ma szansę coś powiedzieć. Wstał i poszedł posłuchać, co też prawnik ma ciekawego do zakomunikowania. Wszedł akurat w momencie, gdy Famke wyciągała knebel z ust nieszczęśnika.
- Macie przejebane… - usłyszał. Czyli grzeczności mają za sobą, można przejść do konkretów. A przede wszystkim do rzeczy, których Gregor jeszcze nie wiedział, bo to zdanie akurat do odkrywczych nie należało.
Wysłuchał w skupieniu co prawnik miał do powiedzenia. A mówił szybko. Tylko po co. Im dłużej mówił, tym dłużej nie obrywał, więc musiał mówić albo dużo, albo powoli. Ale nikt najwidoczniej nie miał ochoty bić go jeszcze raz, albo przynajmniej na chwilę o tym zapomniał. Wszystkie oczy zwróciły się w kierunku Gregora.
- Tu jest napisane niezwykle zwięźle. „Jeśli faktycznie dziś na balu będzie aukcja i towar będzie do odbioru dziś, płacę tysiąc koron. Gotówką. Załączony weksel na trzysta koron, to zadatek. Artemis de Locka.” I tyle. I jest jeszcze weksel też tak samo podpisany wypisany na te trzysta koron. Do Banku Guzmanów. - powiedział bez pośpiechu, tylko kątem oka zerkając na trzymany w ręku pergamin. W sumie nie wiedział, dlaczego wspomniał o tym wekslu. Może wolał nie ryzykować? Może chciał zobaczyć ich miny jak o tym wspomni? Bo wrodzoną uczciwość i prawdomówność zdecydowanie odpadały.
- Więc wydaje mi się, że jesteśmy bogatsi o trzysta koron. - powiedział, wyciągając weksel z kieszeni i machając nim. - Ale posążka nie mamy, a chyba mieć musimy. I to im szybciej tym lepiej.
- Zdejmij mu buta z twarzy, zanim się poczuje urażony. - powiedział do Famke, po czym zwrócił się do prawnika - Znasz tego de Locke? I jaka jest szansa, że postanowił kupić podróbkę, mając oryginał? O jaki bal może chodzić? I jak możemy dostać ten posążek, który próbowałeś dziś sprzedać? - zasypał go pytaniami z nadzieją, że choć połowę z nich zapamięta i będzie w stanie udzielić odpowiedzi.
 
__________________
Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy
Radagast jest offline