Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2009, 09:47   #77
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Gotfryd z trudem powstrzymał się, żeby nie parsknąć strażnikowi śmiechem prosto w nos.
Jak to jest, że byle chłopek od pługa, ledwo w mundur się odzieje, uważa, że zjadł wszystkie mądrości i wszystko mu wolno, bo władzę reprezentuje.
Jednak ugryzł się w język i nic nie powiedział.
Broń mógł oddać. Miał tylko nadzieję, że podczas wędrówki przez miasto nikt ich nie zaatakuje, bo zanim prowadzący ich strażnik zdążyłby się wyplątać spod stosu niesionej broni dawno padłby trupem.
Na szczęście droga na posterunek nie była długa, a nikt na pomysł z atakiem nie wpadł.

Strażnik, co dowódcą był patrolu, widocznie uważał, że tylko wrzaskiem zdoła cokolwiek osiągnąć, tak i na posterunku inaczej nie umiał się zachować.
Za to gdy od swego dowódcy wyszedł inną miał minę. Już nie tak dumną i zadowoloną. Całkiem jakby miast pochwał opieprz solidny dostał. Widocznie powiedzieć coś musiał na temat swoich więźniów, co z aprobatą dowódcy niezbyt wielką się spotkało.
Niestety, z powodu drzwi zamkniętych Gotfryd nie usłyszał, o czym była mowa. A żałował tego nieco, bo z chęcią by się tego dowiedział.

W przeciwieństwie do strażnika komendantem straży miejskiej, Ulrich Schutzmann, potrafił pewne formy dobrego zachowania zaprezentować, chociaż i on, jak się zdawać mogło, uradowany nie był faktem, że ktoś łamie jego rozporządzenia. I nad wyraz go ciekawiło, co było powodem owego zachowania.

Zanim Gotfryd cokolwiek zdążył powiedzieć Ezekiel głos zabrał. Jeno z prawdą nieco się mijał, podobnie jak wcześniej Martin, co się Gotfydowi nie spodobało, bo małe nawet kłamstewka wyjść na jaw mogą i niepotrzebne wątpliwości i podejrzenia wywołać.

- Szczegółów misji brata Ezekiela nie znam - powiedział Gotfryd, gdy tamten mówić skończył - bo to sprawy Kościoła, w które nie zwykłem wnikać. Ale prawdą jest, żeśmy artefakt cenny do rąk samych Ojca Mortena dostarczyli, za co nagrodę wypłacić nam kazał, na co różni są świadkowie.
Gdyśmy pieniądze odebrali, to posilić się poszliśmy do "Ostatniej kropli", gdzie chwil parę spędziliśmy, chociaż za te pieniądze, jakieśmy tam stracili, chyba nie warto było. Towarzysze nasi tam zostali, na piwa więcej mając ochotę, za to myśmy do magazynu wrócili. Dzięki strażnikom nie błądziliśmy po nieznanym nam mieście.


- Czy konieczną było sprawą - spytał - wzywać nas na posterunek, po nocy, skorośmy i tak znaleźli się tam, gdzie powinniśmy, czyli w magazynie? Wszak przestępstwa żadnego nikt z nas nie ma na sumieniu...

- Ach, przepraszam, panie komendancie - dodał po chwili, uświadomiwszy sobie, że o czymś zapomniał. - Jestem Gotfryd Zedelin - przedstawił się.
 

Ostatnio edytowane przez Kerm : 25-06-2009 o 11:11.
Kerm jest offline