Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-06-2009, 13:32   #20
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Niestety okazało się, że wybór kajut nie jest zbyt duży, a na dodatek wszystkie są podwójne. No i nie było kobiet, z którymi można by zamieszkać. Nastia dostała kajutę kapitańską, czarodziejka wybrała tego szczeniaka. A z uczoną wolał nie próbować, wyglądała na płochą. I może była ładna, ale wysłuchiwać jej monologów, gdyby przypadkiem wpadła w temat, również nie miał najmniejszej ochoty. Zostawali mężczyźni, a i też niewielu. Tego, który wyglądał jakby się troszkę wytarzał w śmieciach Dieter pominął w ogóle w swoich rozważaniach. Decyzja pozostała jedna, jeśli chciał zachować jakikolwiek poziom i komfort podróży. Podszedł do tego zarośniętego, jak mu było? Dorr? Chyba właśnie tak. Uśmiechnął się i podał mu dłoń na powitanie. Gdy mężczyzna odwzajemnił jego uścisk, medyk zagadał.
-Wybrał pan już kajutę? Jeśli nie, to proponuję byśmy razem zajęli jedną z nich.
-Oczywiście - odparł Peter. - Zapraszam. Nie chrapię, zatem nie będę uciążliwym współlokatorem.
Dieter zaśmiał się krótko i ruszył przodem.
-Znalazłem jedną wygodną, te obok są już zajęte przez kogo innego od krasnoludów. Obawiam się, że ich chrapanie może być słychać nawet z nimi nie śpiąc.
Wszedł do małego pomieszczenia, zostawiając tam swoje rzeczy. Trochę tego miał, ale na szczęście potem obiecano wynająć wozy, dzięki czemu nie będzie musiał niczego sam nosić. To byłoby... niewygodne. I trudne biorąc pod uwagę jego kondycję i nawykłość do chodzenia po górach, która była w zasadzie żadna. Potem miał znaleźć sobie jakieś zajęcie, gdy niespodziewanie podeszła do niego Nastia, biorąc go pod rękę i zagadując. Na prawdę zaczynała mu się podobać ta kislevska kobieta, była tak sama śmiała i bezpośrednia jak tamtejsi mężczyźni!

Dziewczyna chciała co prawda wyjść na zewnątrz, ale Dieter przekonał ją do pozostania pod pokładem. Na zewnątrz było zimno i nieprzyjemnie, a medyk zdecydowanie był zwolennikiem cieplejszych i osłoniętych od zimnego wiatru pomieszczeń. I za diabła nie dało się go przekonać do szybkiego zmiany zdania. I tak jeszcze zdążą zmarznąć podczas tej wyprawy, nie raz i nie dwa. Usiedli więc, a Dieter z chęcią odpowiedział na pytanie Nastii.
-Obawiam się, że nie mam zbyt wielu opowieści z tamtych czasów. Mój ojciec ma włości blisko północnej granicy, prawie u nabrzeży Morza Chaosu. Jako dzieciak zawsze lubiłem z nim jeździć w interesach - a on zapuszczał się i do Kislevu, głównie Erengradu. Piękny port, ale ja zawsze chciałem zobaczyć monumentalne Praag i jego mury. Niestety się nie udało, byłem szczylem młodszym od tego, który z nami płynie, jak ostatni raz byłem w twojej ojczyźnie, pani. Zdaje się, że wtedy też w praktyce ostatni raz jeździłem konno. Straszny mieszczuch ze mnie, przyznaję ze wstydem. Może ta wyprawa coś zmieni.
Uśmiechnął się do kobiety. Rozmowa trwała, a czas płynął bardzo szybko, jak zawsze, gdy się jest w dobrym towarzystwie. Niestety została przerwana dość brutalnie, a cała barką zaczęło nagle mocno trząść. Jęknęły jakieś deski. Dieter poderwał się nagle na równe nogi, spoglądając na Nastię i chwilę potem chwytając już swój garłacz i czym prędzej próbując go naładować, jednocześnie pędząc już w stronę pokładu. Piraci? Ale czemu ich tak trzęsło?!

Gdy wybiegł na pokład, stanął nagle, całkowicie wstrząśnięty. Co to było, do jasnej cholery?! Słyszał w młodości o morskich stworach z głębin, które pojawiały się w morzu, ale tu była rzeka i to na dodatek w środku Imperium! Przez chwilę dosłownie stał jak wmurowany, przypominając sobie wszystko co wiedział o strzelaniu i machaniu bronią. Podbiegł do burty i wycelował w jedną z macek, chyba tą, która trzymała Nata. Nacisnął spust i lufa rzygnęła ogniem, wyciskając z siebie pocisk. Kłąb dymu otoczył strzelca, który zaklął i odrzucił bezużyteczną broń. To nie był kaliber na takie obrzydlistwo, ale to było ostatnie czego się spodziewał wybiegając z kajuty! Peter coś krzyczał o podpalaniu, ale Dieter nie miał pojęcia czego mógłby się złapać. Przecież on nawet nie umiał walczyć! Do wszystkich diabłów, był tylko medykiem! Nagle rzucił się pod pokład, wpadając do pomieszczenia z wyposażeniem. W rogu dostrzegł solidną siekierę, chwycił ją więc i ruszył ponownie na pokład. Miał nadzieję, że nie będzie za późno!
 
Sekal jest offline