Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2009, 12:22   #12
Callisto
 
Callisto's Avatar
 
Reputacja: 1 Callisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znanyCallisto wkrótce będzie znany
Ciemność…Sarah poczuła jak powoli się w nią zapada. Przeklęta wiedźma, zaskoczyła ją. Nie dała jej nawet szansy na obronę. A więc przyszło jej umrzeć…Po raz trzeci. Dokładnie pamiętała pierwsze dwa razy. Za pierwszym razem na krótko otoczyła ją ciemność, za drugim…Cóż, drugi raz trwał znacznie dłużej. Pamiętała cudowną światłość, spokój…Było jej cudownie. Ten raz był jednak zupełnie inny. Ciemność trwała zaledwie krótką chwilę, a następnie oślepiło ją jasne światło. Kobieta przysłoniła ręką oczy próbując dostrzec, co się za nią kryje, lecz nie dała rady. Nagle poczuła wilgoć. „Dziwne, takich uczuć raczej nie doświadcza się, kiedy umierasz…” przemknęło jej przez myśl. Nagle poczuła jak pozostałe jej zmysły zaczynają działać. Zdumiała się niepomiernie, jednak nagle zrozumiała, że…żyje! Ta myśl przepełniła jej umysł radością, ale jednocześnie niepokojem. „Will…Coś ty zrobiła…” Pomyślała. Gdy jej oczy przyzwyczaiły się już do ostrego światła dostrzegła, że znajduje się na nieznanej sobie polanie wraz z jakimiś ludźmi. Zdumiała się. To definitywnie nie było miejsce, w którym została śmiertelnie raniona przez dawną przyjaciółkę.

Wszystko, co ją otaczało wydawało się być jej całkowicie nierealne. Niebo było wspaniale błękitne, a chmury wydawały się być z waty cukrowej. „To chyba jakiś chory żart.”. Pomyślała podnosząc się z trawy i przyglądając się swoim towarzyszom. Dostrzegła również, że znajdowali się w zacienionym obszarze. Ciekawa była jedynie, czym jest źródło tego cienia. Wraz z innymi zaczęła się przyglądać temu jednolitemu obiektowi, który zdawał się go rzucać. Okazało się, że była to jakaś ogromna maszyneria. Wyglądała nieco jak jakiś statek kosmiczny. Jej wielkość trudno było określić, ponieważ zdawała się być wbita głęboko w ziemię. Jej szerokość jednak Sarah oceniała na maksymalnie 400 m, nie więcej.

Lekko wyostrzone zmysły kobiety dosłyszały zbliżające się dwa głosy, które należały zapewne do postaci, które szły w ich kierunku.
- Na ki chuj nam stalowe pudła na korytarzach?! To gówno nie będzie tu stać!!!

Gdy okrzyk urwał się Sassy dostrzegła ciemnoszary obiekt o kształcie sześcianu. Przez chwilę wydawało się, że uderzy prosto w nich. Na szczęście jednak jeden z mężczyzn wykonał delikatny gest dłonią, a pudło zmieniło swój tor lotu i uderzyło o ziemię w bezpiecznej dla zebranych odległości. Następnie poleciało gdzieś dalej.
- Nie będe z nim pracował.... jest niestabilny emocjonalnie... – Dobiegło do uszu Sarah. Kobieta uśmiechnęła się pod nosem przyglądając się obu mężczyzną. Ten odpowiedzialny za zmianę toru lotu skrzyni był mężczyzną starszym. W przeciwieństwie do swojego towarzysza, który ubrany był w jakiś dziwny obcisły kostium, starszy wyglądał elegancko w garniturze.

- Rozumiem twoją irytację. Jednak daj mu czas na to by pogodził się z tym co mu się przytrafiło... jakby na to nie patrzeć, jego pomoc jest nieoceniona...

Wydawało się, że starszy mężczyzna ma zamiar jeszcze coś powiedzieć, jednak jego dziwny towarzysz przerwał mu, zatrzymując się przed grupką.

- Ekhmm... Siemano. Witamy pośród żywych... mniej lub bardziej, ale jednak...

Sarah uniosła brwi, ale nie odezwała się słowem. To wszystko było zbyt dziwne na jej gust.

- Czuje się zaszczycony mogąc powitać was w waszym nowym domu...

Starszy mężczyzna ponownie przemówił. Sarah westchnęła ciężko. „W co ja się wpakowałam?” Pomyślała rozglądając się dookoła. Niektórzy z jej towarzyszy wyglądała jak jakaś banda przebierańców. „Pięknie, po prostu fantastycznie” Przemknęło jej przez myśl.

- Zanim zaczniecie zadawać jakiekolwiek pytania od razu uprzedzę jedno z nich. Nie możecie wrócić do domu... Tam skąd przybywacie zostaliście uznani za martwych. Dodam również, że życie zawdzięczacie tylko i wyłącznie naszej ingerencji. Nazywam się Erik Magnus Lehnsherr... Witamy w Otherworld...

Kobieta uniosła wysoko brwi krzyżując ręce na piersi. To wszystko stawało się coraz dziwniejsze. Jakie Otherwold? Czy to miało jej coś mówić? Jeśli tak, to nie mówiło nic. Człowiek, który przedstawił się jako Erik Magnus rozłożył ręce w geście powitania i ukłonił się lekko, zapewne chcąc podkreślić swoje pokojowe zamiary.

- W miejscu położonym poza czasem i przestrzenią, gdzie każdy posiadający odrobinę szczęścia, teoretycznie zdechły, potencjalny superbohater znajdzie coś dla siebie...

Brwi kobiety uniosły się jeszcze wyżej. Przyjrzała się towarzyszom. Część z nich wydawała się znać już skądś wcześniej. Niektórzy dopiero się poznawali. Ona z właściwą sobie ostrożnością wolała pozostać z boku, przysłuchując się tylko temu, co się wokół niej dzieje. To wszystko zdawało się być nieprawdopodobne, nawet dla niej. W końcu nie wytrzymała tych wszelkich kłótni i powiedziała spokojnie:
- Przestańcie się kłócić, czy co wy tam uważacie, że robicie. Mamy stanowić zespół o ile zrozumiałam. A w zespole liczy się dobra współpraca, czyż nie?
 

Ostatnio edytowane przez Callisto : 26-06-2009 o 14:51.
Callisto jest offline