Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-06-2009, 18:47   #16
darlar
Banned
 
Reputacja: 1 darlar nie jest za bardzo znany
Kolejne pytania zaczęły zalewać obydwu gospodaży niczym serię z ciężkiego karabinu maszynowego. Za każdym razem, gdy któryś z nich zbierał się do odpowiedzi, padały kolejne, kolejne i kolejne. Co gorsza, ocaleni zaczeli wykazywać wobec siebie agresję, każdy z nich domagał się by to jego pytanie doczekało się odpowiedzi jako pierwsze, bądź bagatelizował słowa innych uczestników dyskusji. Podczas, gdy odziany w prochowiec brunet przysłuchiwał się temu bez większych emocji, Magnus wyrażał lekką irytację. Splótł ramiona na swym torsie i wpatrywał się w grupkę "gości" spojrzeniem, które przypominało dwie, równomiernie przesypujące piasek klepsydry. Ewidentnie nawet tak charyzmatyczni osobnicy jak on mieli granicę swojej cierpliwości.

- Jeśli możemy już o coś pytać, to chciałabym wiedzieć, co właściwie teoretycznie zdechła, potencjalna superbohaterka mogłaby tu dla siebie znaleźć? -

Pytanie zadane przez Drew w końcu wyrwało z zamyślenia młodszego z mężczyzn. Nie zwracając uwagi na pozostałych rozmuwców przysunął się do dziewczyny, wyszczerzył zęby w zalotnym uśmiechu i delikatnie wygładził kołnieżyk swojego płaszcza.

- Kto wie? Może miłość swojego życia....?

Mężczyzna bez wątpienia chciał kontynuować swoje zaloty, jednak krótkie spojrzenie Erika, szybko je ukruciło. Aaron skrzywił się na twarzy i wygiął swoje ciało w lewą stronę, zupełnie jakby właśnie dostał mocnego kuksańca pod żebra.
Sytuacja coraz bardziej się zaostrzała. Doszło nawet do przepychanek pomiędzy Black Taranthulą i kobietą, która określała samą siebie jako Deadpool. Jedyną pozytywną rzeczą w tej sytuacji był fakt iż, w obecnej chwili nie nadlatywały w ich stronę kolejne pudła. Chociaż zebrani widzieli jak kilka z nich, w małych odstępach czasu opuszcza okolice okrętu drogą lotniczą, to żadna z nich nie pomknęła gu ich ekscentrycznemu zbiegowisku. Najwyraźniej tajemniczy miotacz zdał sobie sprawę, że zabijając kilka osób nie sprawi, że w miejscu jego pracy zapanuje większy porządek...
Kiedy Wanda podniosła się z ziemi i ponownie zbliżyła się do rozmawiających, Magneto zazgrzytał zębami. Kiedy kobieta znów zalała ich swoim słowotokiem, mistrz magnetyzmu wyszeptał poszczególne słowo.

- Aaron...

Stack jak na zawołanie zaprzestał ukradkowych oględzin stojącej obok niego Drew, i zwrócił swoje spojrzenie na pannę Winston. Leniwie uniósł dłoń po czym zgromadzeni byli świadkami niecodziennego zjawiska. Zarówno skóra, jak i materiał jego płaszcza zdawały się naciągnąć ku górze ramienia. Po chwili cała jego dłoń i przedramie pozostały jakby z niej obdarte, jednak pod nimi nie dostrzeżono krwi. W towarzystwie cichych syków i zgrzytów urządzeń hydraulicznych, ręka Aarona w ułamku sekundy przekształciła się w podłużne coś... zakończone niepokojąco szeroką lufą. W następnych ułamkach sekund z ręki mężczyzny buchnęła kula błękitnego światła, którą fani serialów science fiction mogliby zidentyfikować jako wiązkę plazmy, bądź coś o podobnych właściwościach. Pocisk pozostawił za sobą świetlistą smugę i z niesamowitą prędkością opuścił pole widzenia bohaterów. Wszyscy mogli zauważyć, że smuga przechodzi przez szeroką szczelinę, która kiedyś była biustem Wandy. Z jej ciała nie bryznęła ani kropelka krwi, ogromna temperatura od razu "zaspawała" wszystkie żyły. Nie mniej utrata kilkunastu procent masy w jednej chwili średnio wpływała na jej samopoczycie, do tego stopnia, że kobieta w pierwszym momencie osunęła się na ziemię.

- Nie przesadziłeś?

Mruknął coraz bardziej zirytowany Erik.

- Skąd? Nic jej nie będzie... poza tym bez płuc przez chwilę będzie siedzieć cicho...

Mężczyzna uśmiechnął się jak gdyby nigdy nic i przeniósł wzrok na swoją ofiarę.

- Przepraszam... nie złość się jak już dotrzesz do siebie dobrze?

W tym czasie jego ręka wróćiła do poprzedniej formy a jego starszy kolega zwrócił się do pozostałych.

- Jeżeli tylko nam na to pozwolicie... wytłumaczymy wam całą sytuację... Doskonale rozumiem wasz niepokój, sam przeżywałem to samo. Jak już niektórzy zauważyli, zwłaszcza pan Smith, oraz pan Ortecho. Wasze wspomnienia nie do końca się pokrywają. Może to zabrzmi dziwacznie, ale żaden z was nie jest tą samą osobą, za którą uważa go drugi z was... Chociaż najwyraźniej mieliście okazję poznać swoje odpowiedniki... Słyszeliście o teorii światów równoległych? Tak samo jak wszyscy tu zebrani, macie właśnie okazję, na własnej skórze przekozać się iż jej założenia są słuszne. Każdy z was pochodzi z oddzielnego świata i żaden z was nigdy do niego nie powróci... Zdajemy sobie sprawę, że to trudne, zwłaszcza w przypadku, kiedy wielu z was było potrzebnych tam skąd pochodzicie. Nie ingerujemy jednak w wewnętrzny bieg wydarzeń poszczególnych rzeczywistości... wręcz przeciwnie. Gromadzimy się tutaj by strzec równowagi i bezpieczeństwa ich wszystkich. Z czasem oswoicie się z tą myślą... na pocieszenie mogę wam jedynie powiedzieć... że i tak niczego byście nie wskórali. Wyszukujemy odpowiednich kandydatów, tak by uratować im życie w sytuacjach bez wyjścia, aby nikt nie dostrzegł ich zniknięcia, oraz tak, aby nie zakłucać biegu historii. Podróże międzywymiarowe, tak samo jak teoretycznie możliwe podróże w czasie prowadzą do ogromnych tragedii... Zewnętrzna ingerencja w bieg wydarzeń danego miejsca może unicestwić jego przyszłość, cały świat a co za tym idzie wytworzyć zupełnie nowy, o alternatywnym biegu przyszłych wydarzeń...

Erik kontynuował swoją przemowę jakgdyby nigdy nic, i zupełnie nie zwracał uwagi na stopniowo regenerującą się Wandę. Nie dał też nikomu wejść sobie w słowo i uparcie kontynuował, do czasu, aż przerwał mu Aaron.

- Jak zwykle świetnie przygotowałeś przemówienie. Ja z kolei miałem wam je urozmaicić wizualizacją, ale po uciszeniu koleżanki, zaraz siądzie mi bateria...

Skrzywił się delikatnie jednak pomimo tego uniósł lewą dłoń i powoli rozsunął palce. Uśmiechnął się widząc jak kilka osób z niepokojem patrzy na jego dłoń. Nikt w końcu nie chciał być potraktowany salwą z jego energetycznych działek.

- Na przyszłość rób to w trakcie wyjaśnień... zaoszczędzilibyśmy czas...

Wtrącił swoje Erik, Aaron nie podjął się jednak riposty, poburczał coś tylko przez chwilkę pod nosem, a ze środka jego dłoni wysunął się trójkątny emiter hologramu. Niewielki obraz, który ujrzeli zebrani przedstawiał wirujący łańcuch umieszczonych jedna koło drugiej planet. Aaron zaśmiał się cicho, gdy niektóre z nich zaczynały znikać, inne rozszczepiały się na dwoje niczym pączkujące drobnoustroje.

- Teraz rozumiecie? Świat ma gorsze problemy niż lokalne konflikty. Tutaj zostawiamy je mieszkańcom danej rzeczywistości, interweniujemy jedynie w sytuacjach wyjątkowych, takich, które stwarzają zagrożenie o szerszej skali. Możecie zostać z nami, albo zdecydować się na powrót do siebie... prosto w objęcia śmierci...

Magnus odchrząknął po raz kolejny i przejął pałeczkę.

- Zrozumcie, że gdybyśmy odesłali was całych i zdrowych zmienilibyśmy bieg historii. I tak jak w przypadku Ortecho... nie zmieniłoby to niczego poza faktem, że owe "demony" zaatakowałyby dwa światy a nie jeden... i bylibyśmy odpowiedzialni za drugie tyle ofiar... Niech pan wybaczy panie Jesus, ale pojedyńczy ludzie nie wygrywają wojen. I tak nie mógłby pan niczego zmienić, nadzieja w pana towarzyszach. I to samo mogę powiedzieć każdemu z was... Jeśli zaś chodzi o miejsce w którym się znajdujemy to jesteśmy obecnie zawieszeni pomiędzy poszczególnymi płaszczyznami rzeczywistości. Umożliwiają nam na to zdolności pewnego wybitnego mistyka, który użycza nam w owym miejscu gościny, oraz istoty mającej naturalne predyspozycje do podróży międzywymiarowych. ...

- Niegdyś gnieździliśmy się w innym miejscu... ale po przekonaniu się, że mamy takie same cele jak podopieczni naszego gospodarza, postanowiliśmy połączyć siły, i nieco lepiej się zorganizować...

Aaron zamknął dłoń a przedstawiana przez niego wizualizacja momentalnie zniknęła. W tym czasie Magnus nieznacznie się uśmiechnął.

- Kiedy jesteśmy stawiani przed faktem dokonanym, nie jest to przyjemne. Zdaję sobie z tego sprawę. Jeśli macie jeszcze jakieś pytania...sensowne pytania... słucham. Jeśli chcecie pobyć przez chwilę sami, posilić się, lub odświeżyć, również nie widzę problemów. Sądzę, że większość z was zdecyduje się pozostać przy życiu. Zaznaczam jednak, że w takim przypadku będą was obowiązywać pewne zasady... nie będziecie mogli lać się po mordach tak jak przed chwilą. Swoją drogą panowie, w przyszłości starajcie się nie bić kobiet.

Siwowłosy posłał znaczące spojrzenia zarówno Aaronowi, jak i człowiekowi znanemu jako Black Taranthula.
 

Ostatnio edytowane przez darlar : 26-06-2009 o 18:49.
darlar jest offline