Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2009, 10:50   #19
Gekido
 
Reputacja: 1 Gekido nie jest za bardzo znanyGekido nie jest za bardzo znany
Całe zajście pomiędzy kobietą, która przedstawiała siebie jako Deadpool, Black Tarantullą i Cabalem, David spokojnie obserwował zza swoich przyciemnianych okularów. Słowotok kobiety był irytujący, ale czy od razu trzeba było posuwać się do czynów? Utarczka Cabala i BK, na razie tylko słowna, bardziej zainteresowała Immortala. W końcu Jesusa znał najlepiej z nich wszystkich, przynajmniej jego... hmm... odpowiednika. Więc gdyby doszło do czegoś więcej, David bez wahania by się przyłączył i wspomógł swojego przyjaciela. Chociaż Immortal tak na prawdę wątpił, by Cabal potrzebował czyjejkolwiek pomocy z kimś takim Black Tarantula.

W końcu też dwójka gospodarzy, a przynajmniej ich dwuosobowy komitet powitalny rozpoczął wyjaśnienia. Rozpoczął po uprzednim zrobieniu otworu w brzuchu Deadpool. David zareagował odruchowo. Odwrócił się frontem do Aarona i opuścił, lekko zgięte w łokciach ręce wzdłuż ciała, a przez palce zaciśniętych dłoni, przebiły się karmazynowe przebłyski. Nie wiedział co ma myśleć o tym ataku na tę kobietę. Najpierw twierdzą, że ich ratują, a później do nich strzelają? Dla Immortala to nie miało sensu, ale uspokoił się widząc jak Deadpool zaczyna się regenerować, a Magneto przechodzi do wyjaśnień i odpowiedzi na ich pytania. Hmmm, równoległe rzeczywistości. Ciężko było w to uwierzyć, ale miało to sens. W końcu jak inaczej można było wyjaśnić fakt, że Cabal, którego znał David, wyglądał inaczej niż ten, którego poznał teraz? Czyli znaczyłoby to, że w rzeczywistości Cabala, także znajduje się mój odpowiednik. To było interesujące. David był ciekaw, jak bardzo różnili się między sobą, on i jego odpowiednik.

Słuchając dalszego wywodu Magneto, Immortal doszedł do kilku wniosków, które niekoniecznie mu się spodobały. Po pierwsze ta banda indywiduów, którą tu zebrali miała stworzyć zespół, drużynę, która miałaby ze sobą współpracować i ratować cokolwiek tylko będzie do ratowania. Tja, no to ten trzyosobowy konflikt, to na prawdę świetny początek. Konflikty w tym.... "zespole", będą nieuniknione. Drugi wniosek był taki, że już nigdy nie wróci do swojej rzeczywistości i do swojego życia, które do jasnej cholery, zaczęło mu się w końcu układać po jego myśli. Z tym będzie mu się najciężej pogodzić. Wykonywać czyjeś polecenia, ratować czyjeś tyłki? Proszę bardzo. Ale myśl o stracie swojego całego życia...
- Jakbyście mnie szukali, to ja będę... no... gdzieś tu -
Powiedział i odwracając się na pięcie ruszył przed siebie, wkładając ręce do kieszeni swojego płaszcza. Zdecydowanie musiał pobyć chwilę sam. Nie był to pierwszy raz, kiedy musiał zapomnieć o całym swoim życiu, ale za każdym razem reagował tak samo. Potrzebował chwili samotności. A to miejsce, mimo iż tak obce, było do tego doskonałe, przede wszystkim ze względu na swoją urodę. Piękno przyrody zawsze działało na niego kojąco. W końcu zatrzymał się, odwrócił głowę i kiedy zobaczył, że postacie reszty zebranych są wystarczająco oddalone, uznał, że dalej iść nie musiał. Usiadł na trawie, zerwał jedno źdźbło i bawił się nim. Musiał teraz zatracić się we wspomnieniach, aby później móc działać z czystym sumieniem. Ponownie zaczynał wszystko od zera, lecz tym razem zachowując swoją tożsamość. Ale tu, tak na prawdę nie była ona ważna. Nikt z nich, nie musiał znać jego prawdziwego imienia i nazwiska. Dla nich, dla tych obcych mu ludzi, których ścieżki skrzyżowały i zjednoczyły się, ze ścieżką Davida, był tylko Immortalem. To im powinno wystarczyć. Nie, to im musi wystarczyć. A tymczasem, przed oczami Smitha pojawiły się obrazy z toru wyścigowego...
 
Gekido jest offline