Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2009, 16:03   #376
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Nagle i niespodziewanie zgasły płomienie rozpalone przez Sathema, który sekundę później leżał nieprzytomny na ziemi. Dostał rękojeścią w czoło. Atak nadszedł niewiadomo skąd przy czym napastnik ani na chwilę nie zdradził swojej pozycji. Odszedł, wyczuliście, że się wycofał, po czym znowu dało się usłyszeć śmiech.
- Potrawę pierwszą podano. - powiedział zimny i zadowolony głos ponownie dochodzący z głębi jaskini.

Kall`eh uspokoił gobliny. Powiedzmy.
Szamil zaś ruszył na polowanie, pokazując palcem; „ssssh, be veły veły quiet, I`m hunting dłows!...”

Nie podobała mu się wąskość przejścia. Jeśli drow zaatakuje z przodu, nadzieje się na miecz. Lecz jeśli zaatakuje z tyłu, ciężko będzie odwrócić się. Nie wiadomo, jak silna i sprytna jest ta bestia. Wiadomo, że JEST silna i sprytna. Westchnął gorzko, przywarł plecami do bocznej ściany i powoli schodził w dół jaskini, przesuwając nogę w bok i dostawiając do niej drugą w bardzo wąskim fragmencie przejścia. Klingę trzymał w prawej dłoni, sztychem tam dokąd schodził.
Schodził długo. Wilgoć i ziąb rozdrażniło go. Pragnął ujrzeć już drowa, rozpłatać go i wracać. Doszedł na samo dno. Wąską szczeliną wyszedł na szeroki i wysoki korytarz. Podłoga pokryta była na wpół zamarzniętą warstewką wody, cieniutkie płaty lodu krucho pękały pod butami Szamila. Ściekające po stalaktytach smużki wody również zamarzły, tworząc faliste sopelki, z których kapały pojedyncze krople. Szamil szedł powoli, pamiętając, że demon mógł się kryć za każdą z kolumn. Na suficie widział charakterystyczne, drobne rysy. Gdzieś w oddali rozległo się echo szmerów.
Podziemny tunel zakręcał w lewo. Tam zaczynała się sieć mniejszych korytarzy. Było tu sucho i dość ciepło. Na ścianach, w szczelinach między kamieniami, licznie usadowiły się drzemiące głęboko nietoperze. Szamil mignął wzrokiem po puchatych kulkach skupionych w większe grupy. Raz po raz natrafiał na wielkie szczury, stroszące sierść i czmychające przed nim pospiesznie. Dostrzegł z daleka coś leżącego na podłodze w głębi tunelu. Zbliżał się powoli, nasłuchując pilnie i węsząc. Im bliżej znaleziska się znajdował, tym bardziej nabierał przekonania, iż nie napotkał żywej istoty, a przedmiot. Podarty sweter z długimi rękawami. Trącił szmatę mieczem.

* *
Oczy drowa świeciły mocno w nieprzeniknionym mroku, widział doskonale najmniejsze nawet rysy na podłodze. Widział ślady elfa. Kolejny szczur przebiegł mu drogę na rozwidleniu korytarza. Po chwili drow dosłyszał jego pisk, a kiedy się obejrzał zauważył to samo zwierzę, uciekające z powrotem tam, skąd przybyło. Zawrócił, przyśpieszył kroku i skręcił. Szmery nasiliły się. Coś wiedziało, że drow był tutaj. Zatrzymał się.
Bicie serca.

* *
Szedł prawa ręką macając ścianę.
- Hatssss...!
Szarlej, zdumiony, rozejrzał się. Zaczynał czuć się nieswojo w sieci wąskich korytarzy. Tunele były tak krótkie, że niewiele widział przed sobą i za sobą. Bicie serca. Nerwowe, szybkie. Zrobił krok do przodu. Serce uderzyło mocniej, dwa razy. Zwątpił. Demoniczna natura półelfa zaczynała brać górę. Widział, słyszał, czuł o wiele silniej niż zwykły śmiertelnik. Bicie serca. Szum krwi. Ciepło ciała. Przed oczami Szmaila zamajaczyła fosforyzująca w ciemnościach mgiełka, aura żywej istoty.
- Hatshatsss...
Echo utrudniało mu wyczucie kierunku. Słyszał bicie serca, ale nie potrafił określić skąd dochodziło. Znów zauważył coś na podłodze. Gnijąca, poszarpana szmata. Obok szkielet małego zwierzęcia, wiewiórki, czy szczura. Kiedy przypatrywał się temu stojąc nieruchomo, coś poruszyło się w korytarzu obok, dosłyszał szmer i mógłby przysiąc, że wyczuł na skórze ruch powietrza. Czekał, przyczajony. Gdyby poruszyło się jeszcze raz... Gdyby mógł dokładniej określić położenie tej istoty, mógłby przebić cienką ścianę na wylot swym mieczem i nabić na ostrze stworzenie chowające się przed nim...
Czekał. Tajemnicza istota za ścianą odgadła jego zamiary i trwała zupełnie cicho.

* *

Drow zdał sobie sprawę, że coś jest nie tak. To nie był zwykły elf. Otaczała go podejrzana, lodowata aura, w powietrzu biły od niego elektryzujące impulsy. Usłyszał dwarfa, który zaszedł od tyłu, odcinając drogę ucieczki.

Zaczęło się!...
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline