Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2009, 18:43   #118
obce
 
obce's Avatar
 
Reputacja: 1 obce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputacjęobce ma wspaniałą reputację
-Masz rację, niewiele rozumiesz...

Araia przeniosła spojrzenie z dłoni tropicielki, rozluźniającej chwyt na rękojeści sztyletu, z powrotem na jej oczy.
- To wyjaśnij mi - powiedziała spokojnie. - Potem, gdy będzie czas.

Martha była... Cóż... Półelfka powiedziałaby, że jest jak wiatr. Zmienna, nieprzewidywalna. Powiedziałaby, że myśli sercem, bardziej zdając się na instynkt a nie rozum i rozsądek. Jednocześnie jakiś cichy, elfi, nieusuwalny głos podpowiadał, że jest jak zwierzę i dlatego nad zwierzętami, a nie istotami inteligentnymi przelewa łzy. Araię jednak zawsze interesowali otaczający ją ludzie, nie inaczej było i teraz. Patrzyła na nich, słuchała ich, próbowała zrozumieć, próbowała poznać. Gdy tropicielka skinęła głową, wojowniczka wiedziała, że wróci do tego tematu kiedy będą już bezpieczni. Później, być może długo, długo później.

* * *

Starała się poznać, starała się polubić i obdarzyć szacunkiem i zaufaniem. Starała się. Naprawdę. Ale czasem było to po prostu trudne.

- Pierdoły – powiedział Brog, gdy razem z Eliotem poprawiała list do górników.

Araia zmierzyła go wzrokiem.

- Nie spodziewałam się po tobie innej opinii. Łatwo zauważyć, że rzadko zdarza ci się patrzeć dalej niż poza koniec twojego topora, którym zapewne zwykłeś rozwiązywać każdy napotkany problem. Nic dziwnego, że nie nie potrafisz docenić znaczenia informacji, szczególnie precyzyjnie i jasno sformułowanej. Pokazałeś to już w jaskini. Mogliśmy przesłuchać Gruha, mogliśmy zdobyć informacje, mogliśmy wiedzieć ilu ich jest, kto nimi dowodzi, kogo rabują. Mogliśmy, gdybyś mnie posłuchał. - Mówiła spokojnie, chłodno, patrząc Brogowi w oczy. - A te informacje mogą być wszystkim, co dostaną górnicy, jeśli nas orki usieką.

Półelfka była spokojna, ale było widać także, że zachowanie Broga, jego protekcjonalność, jego arogancja i bezwarunkowe przekonanie o swojej racji napina w wojowniczce powoli jakąś strunę, która ciepło sympatii zamienia powoli w chłód i dystans.

- Araia ma rację nie ma co tu siedzieć. Bronić się możemy długo, ale tu jest jak w pułapce. Za to na wąskiej ścieżce walczyć będzie jeden na jednego. W dodatku będąc wyżej będziemy mieli przewagę, bo strzelać zza moich pleców będziecie mogli, a i niespodziankę zielońcom możemy zrobić oliwę na ścieżce rozlewając. Falkon a jakoweś pułapki masz ? Co by draniom uprzykrzyć żywot? – spytał kompana. - Tak czy siak trzeba nam iść. Najsłabsi przodem, a reszta opóźnić marsz orków. Przyda się obejrzeć piargi na zboczu, może dałoby się jaką lawinę im na łby pospuszczać, a na to że znikniemy im we mgle bym nie liczył. Pogoda w górach zmienna i mgłę może w każdej chwili rozwiać, to raz, a dwa nawet orki wpadną na to by gonić nas po ścieżce skoro nas nie znajdą tutaj. Są głupie, ale nie aż tak. Hehehehe. - Zarechotał puszczając oko do Arai. - Masz dobre pomysły dziewczyno, ale czasem gadasz straszne głupoty. Dolina bezpieczna, bo żyły tu lwy. Dobre sobie. A orki to niby co ? A co do „świetlistej przynęty Eliota”, to nam za jedno. Uda się to dobrze, nie to trudno. Musimy robić tak jakby miało się nie udać. Ot, co.

- Strzelanie zza twoich pleców? Oliwa na ścieżce? Bzdury gadasz, Brog. Do przyjścia orków mamy godzinę, Erytrea to potwierdziła. Chcesz usiąść na dupie i czekać na nich? Nie? To o żadnym strzelaniu zza pleców nie ma mowy. Jeśli wyruszymy teraz, unikniemy walki z nimi. I taki jest plan. Martho, ile utrzyma się jeszcze ta mgła? - spytała tropicielki.

- Z kilka godzin.

- Więc jeśli będziemy mieli szczęście, zgubimy ich we mgle. Eliot, możesz przyzwać jeszcze raz dysk?

- Tak, nawet kilka razy.

- Przyzwij go więc, jeśli możesz. Położymy na nim bagaże. Nie wiem, czy moja noga wytrzyma wspinaczkę, więc polecę na nim. Pożyczysz mi swoją kuszę Eliotcie, dobrze? Będę mogła obserwować, co dzieje się z tyłu. Lurienie, Erytreo – jeśli jesteście zmęczeni, skorzystajcie z niego także. Siły przydadzą się nam na później. Martho, Falkonie, nie czekajcie na orków, tylko dołączcie do nas jak najszybciej. Poszukamy lepszego miejsca w dolinie. A jeśli chodzi o samą dolinę – przeniosła spojrzenie na Broga – samotna para nie będzie wychowywała małego tam, gdzie są silniejsze drapieżniki. Gdzie jest niebezpiecznie, gdzie ktoś może zabić ich miot. A orki my tu sprowadziliśmy, gdyby mieszkała tutaj inna grupa, Falkon lub Martha znaleźliby już ślady ich bytności, gdyby mieszkała tu inna grupa, pewnie dawno by te lwy zabiła. Teraz rozumiesz? Właśnie przez to, że te lwy tu żyły, można się spodziewać, że nic groźniejszego od lwa w tej okolicy nie żyje

* * *

Gdy opuścili jaskinię, mgła powoli spełzała ze szczytów gór, spowijając wszystko chłodnym, szarym welonem.



Araia pomogła wsiąść na dysk czarodziejce, sama siadając obok niej – tyłem to kierunku podróży. W poprzek kolan trzymała kuszę Eliota, załadowaną, gotową do strzału i tak ułożoną, by w razie czego nie trafiła w żadnego z towarzyszy. Nawet nie odwracając głowy słyszała ciężkie kroki krasnoluda, lekki chód elfa, obok niej szedł młody mag. Przed sobą zaś widziała niknące powoli we mgle postacie tropicielki i zwiadowcy.
 
__________________
"[...] specjalizował się w zaprzepaszczonych sprawach. Najpierw zaprzepaścić coś, a potem uganiać się za tym jak wariat."
obce jest offline