Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-06-2009, 21:09   #22
DeBe666
 
DeBe666's Avatar
 
Reputacja: 1 DeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodzeDeBe666 jest na bardzo dobrej drodze
Co to za kurewskie brednie? Co ja tu robię? Powinienem odwalić już dawno kitę, ale ten gość jakimś cudem mnie tu sprowadził. Co się dzieje?

Żaden z przybyszy nie zwrócił na Castle'a specjalnej uwagi. Dobrze.
Frank wstał, otrzepał się, zrzucił na ziemię puchową kurtę, która odkryła jego ogromną pierś z emblematem czaszki. Przez krótki czas oceniał sytuację w jakiej się znajduje Spojrzał na grupkę bohaterów i ich zachowanie. Każdego zlustrował wzrokiem.
Zgraja idiotów w trykotach. Kłócą się jak dzieci. Żałosne. Żałosne i typowe. Parę razy spotkał takich na ulicach Nowego Yorku. Nie ważne czy mieli moce, czy też nie. Gadatliwe, egoistyczne, mające bzika na punkcie swoich głupawych ideałów pajace. Z paru spotkań z nimi wyciągnął bardzo cenny wniosek. Zarówno Daredevila jak i Spider-Mana można było uciszyć serią z karabinu.
Nie miał ochoty słuchać tych dzieci. Jego uwagę zwrócił gospodarz, który jako jedyny miał coś ważnego do przekazania. Nic nie zrozumiał z wywodu Magneto. Nigdy nie słyszał o równoległych swiatach. Jedyna rzecz w co wierzył to to, że człowiek z płucami wypełnionymi lodem umiera. I już.
Tym bardziej nie wierzył w to, że pięknotka z piersiami przestrzelonymi laserem po chwili znowu wróci do obłej sylwetki. Z przerażeniem spojrzał na postać kobiety, która błyskawicznie się regenerowała.
Obserwował w milczeniu całą sytuację po czym szybko przeładował swoją berettę i błyskawicznie schował pistolet starając się być niezauważonym przez towarzyszy do podręcznej kieszeni uniformu. Druga ręka zwisała naturalnie, gotowa w każdej chwili pochwycić nóż schowany z boku.
Gospodarz wytłumaczył mu jak tu się znaleźli i po co.
Potrafię zrozumieć co tu robi Frank Castle, ale z reszty naszej zbieraniny nie widzę pożytku. Nawet jakby poddać nas intensywnemu treningowi przed wysłaniem na pierwszą misję.
Castle spojrzał na istotę, która wypowiedziała te słowa. Skąd to dziwadło zna moje imie?! To zaczeło być dziwne i podejrzanie śmierdzące. Zmiana planów. Był gotowy w każdej chwili wpakować kulkę w łeb każdego z tych idiotów. Postanowił trzymać się na uboczu i czekać na rozwinięcie się sytuacji. Podświadomie wyszukiwał w sylwetce każdego przybysza punktu, który przebity wojskowym nożem pozbawi istotę tchu. Nie dał poznać po sobie paniki.
 

Ostatnio edytowane przez DeBe666 : 27-06-2009 o 21:11.
DeBe666 jest offline